wtorek, 31 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 22

Kim wykonała jego polecenie i siedziała z zamkniętymi oczami. Chłopak delikatnie i niepewnie pochylił się nad nią i ją pocałował. Musnął jej usta delikatnie z wielką czułością. Chciał wyznać jej swoje uczucia. Nie chciał już niczego ukrywać, za bardzo to bolało i męczyło. Jeżeli go odrzuci będzie przy najmniej wiedział, że próbował. Będzie miał świadomość, że walczył a nie się poddał. Chciał powiedzieć jej wszystko, ufał jej i ją kochał. Niedawno to do niego dotarło. Kogo chcemy oszukać? On ją kocha od pierwszego wejrzenia, od początku. Zakochał się po uszy i to nie jest miłość ani na afisz ani krótko trwała. To coś innego. Po prostu to uczucie jest bardzo silne, silniejsze od wszystkiego innego. Reszta się nie liczy, jest jeden świat, w którym istnieje tylko ta dwójki.

*

Blondynka otworzyła delikatnie oczy. Gest chłopaka bardzo ją zdziwił ale także i ucieszył. Kocha go. A on ją. 
- Przepraszam. - wyszeptał bardzo cicho chłopak spuszczając wzrok. Nie miał odwagi spojrzeć na nią. Za bardzo bolała myśl że może go odrzucić.
- Za co? - zapytała się delikatnie blondynka ze szczęściem w głosie. Nie mogła tego ukryć. A jeżeli nawet mogła to po co?
Uśmiechnął się mimowolnie a ona się w niego wtuliła.
- Nigdy tego nie zapomnę ...
- Naprawdę?
- Tak, podobno pierwszego pocałunku nigdy się nie zapomina 
Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem i uśmiechnął się szeroko.
- A drugi? 
- Sprawdźmy to. - powiedziała uśmiechnięta

Chłopak pocałował dziewczynę z dużo większą odwagą. Ten pocałunek wyrażał wszystko. Nadzieję, miłość, szczęście ... Wszystkie uczucia która ta dwójka w sobie tłumiła od tak dawna. 

Po chwili oderwali się od siebie. Nie potrzebne były słowa, siedzieli wtuleni w siebie obserwując ludzi na plaży i wodę, która szumiała i obijała się falami. 
- Kocham cię. - powiedział Jack nieoczekiwanie wpatrując się w reakcje blondynki
- Ja ciebie też. - wyszeptała dziewczyna i mocniej się w niego wtuliła. 

Niby głupie dwa słowa i trzy słowa odpowiedzi a tyle znaczą. Każdy chciałby i pragnie je usłyszeć w życiu. Czasami one nic nie znaczą ale tylko w ustach nie tej osoby. Przeznaczenie. Los. Złączyły ich ze sobą spotkaniem. 

*

Po dłuższym czasie zaczęli się zbierać. 
- Ja także zaczynam kochać to miejsce. - wyznała blondynka z delikatnym uśmiechem na ustach

Chłopak przytulił ją mocno do siebie i nie chciał puszczać. Za bardzo ją kochał by ją stracić. Dziewczyna w czasie drogi była zamyślona. Jack nie omieszkał tego zauważyć.
- Co jest? - powiedział zatrzymując się nagle i biorąc jej twarz w dłonie tak by spojrzeć jej w oczy
- Nic. - widząc jego spojrzenie przyznała się cicho - Boję się.
Zdziwiony na nią spojrzał z nie zrozumieniem.
- Nie chcę być skrzywdzona. Nie chcę żebyś mnie zostawił. Chcę być ZAWSZE tylko z tobą. Obiecaj że nigdy mnie nie zostawisz.
- Kim, za bardzo cię kocham. Nie potrafiłbym ani nie umiałbym, w ogóle nawet o tym nigdy bym nie pomyślał! 
Kim uśmiechnęła się mimowolnie i rzuciła się na niego nie spodziewanie tak że wylądowali razem na ziemi.  
- Ale obiecaj. 
- Obiecuję. 

Chłopak spojrzał jej w oczy i ją pocałował.




*

Położyli się i leżeli na ciepłej trawie wypatrując śmiesznych kształtów chmur na niebie.
Leżeli i podziwiali chmury, mnóstwo rozmaitych podobieństw przychodziła im na myśl.
- Wracamy? - zapytał się chłopak gdy zaczynało się powoli ściemniać
- Musimy? - jęknęła blondynka
- Nie. - uśmiechnął się wesoło.
Słońce powolutku znikało za horyzont. Promienie otulały już mniej miejsc swoim ciepłym blaskiem. 

*

Nie mogli powstrzymać szczęścia.
- Wiesz że mam ochotę skakać z radości? - powiedziała blondynka. Znajdowali się na ulicy. Wracali właśnie do domu.
- Ja również. Skaczemy?
- Skaczemy! - powiedziała zdecydowanie blondynka
Zaczęli skakać, krzyczeć, kręcić się w kółko, śpiewać, tańczyć. 
- Wariaci. - mruknął starszy posępny mężczyzna gdy ich mijał.
Nie przejęli zbytnio się tą uwagą i przez całą drogę szli co chwila tańcząc i śpiewać. Byli we własnym świecie. Znowu.

Gdy znaleźli się pod domem blondynki musieli się pożegnać.
- Nie chcę już iść. - powiedziała dziewczyna
- Nie idź.
- Muszę.
Stali chwilę w miejscu w ciszy. Po chwili rzucili się sobie w ramiona. Przytuleni stali z 15 minut.
- No to cześć. - powiedziała wolno dziewczyna i się odwróciła. 
Nieoczekiwanie chłopak złapał ją za rękę i odwrócił do siebie.
- O czymś zapomniałaś. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem
- Czyżby?
- Tak.
Pocałowała go szybko w policzek i uciekła do domu śmiejąc się delikatnie. Chłopak uśmiechnął się promiennie i ruszył do siebie do domu.


Tak to był bardzo udany dzień. Dzień który zapamiętają sobie do końca życia. Dzień odwagi. Dzień pełen miłości i szczęścia. 



                                    

HAPPY NEW YEAR! 
Życzę wam wszystkiego najlepszego! 
Dużo szczęścia, zdrowia, miłości, samych sukcesów w życiu! :D
I SPEŁNIENIA MARZEŃ! :D
ŻEBY ROK KTÓRY BD BYŁ LEPSZYM OD TEGO CO BYŁ <333
( trochę przedwczesne życzenia ale co tam xd spoko xd )











Dobra, dobra już nie słodzę xD 
Hhhahha kick jest!
Cleo na razie kick itd ale ...
Dobra nie zdradzam ale powiem tak że coś kombinuję na przyszłe rozdziały ale to później się dowiecie xD
Jeszcze raz wszystkiego naj! I nie upijcie się za bardzo xD

sobota, 28 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 21

Na następny dzień dziewczyny obudziły się po tym jak ktoś bezczelnie wylał na nie wodę. Z mokrymi włosami i twarzami zaczęły gonić sprawcę. A sprawcą okazał się nie kto inny jak Kevin. Grace z mordem w oczach goniła uciekającego Kevina a Kim w tym czasie wycierała twarz i włosy ręcznikiem. Kiedy już była dosyć sucha udała się na dół i zauważyła, że Grace nadal goni Kevina, który sprytnie jej umyka. Po chwili rozległ się odgłos przekręcanych kluczy i drzwi się otworzyły i do domu wszedł mężczyzna. Rodzeństwo na chwilę się zatrzymało a po chwili Grace korzystając z sytuacji rzuciła się na brata. Ten zaczął krzyczeć. 
- Grace zostaw brata. - mruknął tata Grace i wszedł do kuchni
- Dzień dobry. - przywitała się blondynka - Jestem Kim Crawford.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się mężczyzna choć było widać że jest zmęczony nocną pracą. - Dużo o tobie słyszałem od Grace. 
- Nie ma pan nic przeciwko nocowaniu? - zapytała cicho dziewczyna i spuściła wzrok na swoje buty
- Nie, oczywiście że nie. Bardzo się cieszę, że Grace ma przyjaciółkę.
Kim podniosła wzrok i uśmiechnęła się szeroko. 


W tym samym czasie Kevin rzucił się za ojca a Grace biegła tak szybko, że nie zdążyła wyhamować i wpadła w Kim. Upadły na szczęście na kanapę, która stała za nimi. Zaczęły się śmiać. 
- Ja idę się położyć, muszę odespać. Mieliśmy naprawdę ciężką noc w szpitalu. A wasza trójka do szkoły marsz. - powiedział ze śmiechem ojciec Grace i Kevina
- Dobrze tato - krzyknęło głośno rodzeństwo



Cała trójka znajdowała się już w szkołach. Kevin swoją szkołę miał bardzo blisko, niedaleko liceum siostry. 

Dziewczyny przemierzały opustoszały korytarz szkoły. Większość uczniów znajdowała się już w klasach. Nie specjalnie się spieszą do klasy, szły wolno ciągle rozmawiając i się śmiejąc. Po chwili Kim i Grace ktoś przytulił od tyłu. Dziewczyny szybko się odwróciły i zauważyły Jacka i Jerrego.
- Cześć kochanie. - przywitał się Martinez i ucałował policzek Grace
Grace zaczęła rozmawiać z Jerrym a Kim i Jack byli pochłonięci rozmową między sobą.
- Jak tam kolacja? - zapytała się nastolatka
- Skąd wiesz? - zdziwił się Jack
- Jerry wypaplał.
- Yo Kim ładnie to tak kablować? - zapytał się oburzony Latynos
- Nieładnie ... - powiedziała ze śmiechem Grace
- Oj tam ... - powiedziała śmiejąc się blondynka - Zdarza się.

Nie wiadomo kiedy znaleźli się w sali. Nie wiadomo kiedy dostali porządny okszan od nauczyciela za spóźnienie. Nie wiadomo kiedy przez rozmowę dostali karę. Nie wiadomo kiedy minęły lekcje. Mówi się że jeżeli dzieje się coś dobrego, przyjemnego czas mija bardzo szybko. I tak było w tym przypadku prawdą.




- Trener się wkurzy, że nie będzie nas na treningu. - powiedziała rozbawiona nastolatka
Okazało się że kozę mieli odbywać w tym samym czasie co trening drużyny.
- Nie chce mi się odsiadywać kozy. - powiedziała blondynka znużonym głosem
- Mam lepszy pomysł.  - uśmiechnął się cwanie Jack 
- Jaki? - zapytała się blondynka 
- Zobaczysz. - uśmiechnął się tajemniczo
Chłopak złapał za rękę blondynkę i zaczął ją prowadzić w nieznane miejsce.
- A co z treningiem i karą? - zapytała się blondynka 
- Nie chce mi się siedzieć w klasie i patrzeć się jak nauczycielka chrapie a Jerremu odwala. A propos: wiesz że zauważyłem że Grace ma na niego dobry wpływ. Jest bardziej ogarnięty i w ogóle. No ale wracając do tematu to przebywanie na treningu gdzie na pewno trener zacznie nas katować też odpada, oj nie daruję nam tego, że o mały włos przegralibyśmy.
- Tak samo że się wymknęliśmy - powiedziała ze śmiechem nastolatka
- Oj tam, bywa.
Po chwili Jack powiedział do Kim:
- Muszę zakryć ci oczy.
- Czemu? - zapytała zdziwiona blondynka
- Oj nie pytaj, po prostu mi zaufaj.
- Ufam.
Gdy Kim powiedziała te słowa Jack uśmiechnął się szeroko z dziwnym błyskiem w oczach.
Blondynka szła na oślep ale widząc jej marne starania chłopak wziął ją na ręce.
- Już jesteśmy? - zapytała się po raz z kolei dziewczyna
- Prawie ... 
Szli jeszcze z kilka minut a po chwili chłopak odstawił blondynkę na ziemię.
- Jeszcze nie - powiedział Jack gdy blondynka próbowała zdjąć opaskę zasłaniającą jej oczy.
Jack poprowadził dziewczynę w nieznanym jej kierunku. Bardzo uważał, żeby blondynka nie upadła a bezpiecznie dotarła do celu. 
- Już możesz zdjąć.

Dziewczyna zsunęła opaskę z oczu i ukazał jej się most. Drewniany i opuszczony.
Widok zapierał dech w piersiach. Most a pod nim piękna plaża i widok na morze. Stali w takim miejscu, że bez problemu mogli widzieć co się dzieje na plaży a sami zostawali niezauważalni. Na moście stała ławeczka. Zwyczajna ławka. 
- Pięknie tu. - powiedziała blondynka podziwiając widok 
- Kocham to miejsce. - wyszeptał chłopak
- Nie dziwię się.
Po chwili usiedli na ławce. Dziewczyna wtuliła się w Jacka. 
- Zamknij oczy.
- Znowu? - zapytała się śmiejąc blondynka
- Tak. - powiedział szatyn z uśmiechem, niepewnym uśmiechem?
Kim wykonała jego polecenie i siedziała z zamkniętymi oczami. Chłopak delikatnie i niepewnie pochylił się nad nią i ...


                                                               

Hej wszystkim! :D
Jak tam po świętach? Rózgi są? xD
Jeszcze tydzień wolnego ^^
A później czekać tylko na ferie ( nasze woj ma jako ostatnie ;/ ) a później na wakacje xd

♥ kocham was ludziska

piątek, 20 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 20

W drzwiach stał ... Jerry. Uśmiechnął się na powitanie.
- Hej Jerry. Co ty tu robisz?
- A tak wpadłem na babski wieczór ...
- Skąd wiesz o wieczorze? - zapytała mrużąc podejrzliwie oczy
- No ten ... a wiesz że Jack też miał przyjść? Ale nie mógł bo miał jakąś ważną kolację rodzinną i został uziemiony tak jak Brody.
- Brody też chciał przyjść?! - zapytała się blondynka
- Nie... mówię że Brody i Jack zostali uziemieni - powiedział głośno i wyraźnie
- Aaa dobra. 
- Chcieliśmy zrobić jakieś efektowne wejście ale uznałem że w pojedynkę to już się nie opłaca. No i nic, może kiedy indziej. Mogę wejść? - zapytał się Martinez
- A tak ... jasne ...
Jerry wszedł do środka a Kim zawołała:
- Grace masz gościa!
- Kto to? - zapytała z salonu
- Chodź to się przekonasz!
Dziewczyna weszła i od razu przytuliła się do Martineza. 
- To ja was zostawię. - mruknęła blondynka i usiadła na kanapie przy Kevinie
Grace z Jerrym poszli do kuchni i robili obiad. Kim pytała się czy pomóc ale od razu zaprzeczali mówiąc, że świetnie sobie radzą.
- Co oglądamy? - zapytała się blondynka rzucając się na kanapę na której w dalszym ciągu Kevin oglądał telewizję
- Patrz na to ...
Włączył płytę i zaczęli oglądać film. Śmiali się w najśmieszniejszych momentach i jedli popcorn.
- Wiesz co jesteś super! - powiedział Kevin w pewnym momencie
Blondynka uśmiechnęła się wesoło i zaczęli oglądać kolejny film.

Natomiast Jerry z Grace albo porozmawiali albo się tulili i całowali. W pewnym momencie Martinez dostał wiadomość. Spojrzał na wyświetlacz i zobaczył imię ,,Jack''. Zaczął czytać treść sms-a. Brzmiała ona tak : ,, Co słychać? Wiesz jakie u mnie nudy o.O Ciotka gada bez przerwy ;/ masakra jakaś. Co tam u was? ;D ''.
Chłopak niewiele myśląc napisał: ,, U nas świetnie. Z Grace przygotowujemy obiad a Kim siedzi z Kevinem. Współczuć, może przeżyjesz jakoś do końca wieczora :D''.
Odpowiedź sms-a dostał natychmiast: ,, Jakim Kevinem?! ''
Latynos uśmiechnął się wesoło i pokazał Grace treść wiadomości. Dziewczyna również uśmiechnęła się porozumiewawczo. 
- Mam pomysł. - powiedziała z tajemniczym uśmiechem Grace
Poszła po cichu do salonu i zrobiła zdjęcie Kim i Kevinowi. Była strasznie ciekawa reakcji Jacka. 
- Reakcja Jacka będzie bezcenna. Szkoda tylko że nie zobaczymy jej. 
- Zgadzam się z tobą. 

Zaczęli się śmiać wyobrażając sobie zazdrosnego Jacka, który po chwili dostaje zdjęcie, na którym znajduję się chłopak, z którym Kim spędza czas. A po chwili zorientuję się, że to młodszy brat Grace.
Wysłali zdjęcie na którym jest Kim z Kevinem u boku. 



W tym samym czasie w domu Jacka ...

Wszyscy siedzą przy stole. Ciotka Della opowiada o swoich kotach. Jack z Brodym siedzą krzywiąc się z kolejnej opowieści. Znudzeni piszą po kryjomu sms-y. Po chwili Jack dostał odpowiedź od Jerrego. Zobaczył na nim Kim i Kevina, młodszego brata Grace. Otworzył szeroko usta przyglądając się fotografii. Przed chwilą był pewien, że Kevin to jakiś chłopak walczący o  serce blondynki. Zapomniał całkiem o bracie Grace. Miał ochotę zacząć się z siebie śmiać ale nie mógł okazać niezainteresowaniem podczas kolacji. Przyglądał się zdjęciu przez jakieś dwie minuty ale po chwili mama chłopaka powiedziała głośno:
- Jack, Brody ładnie to tak?
Chłopcy spojrzeli na mamę szybko chowając telefony.
- Proszę o oddanie. 
- Ale mamo ... proszę ... - jęknął Brody
- Nie ma żadnego ale. Raz, dwa.
Niechętnie oddali telefony.
- Bardzo ładnie. Następnym razem zastanowicie się przed wyjęciem telefonu w trakcie kolacji.
- Wasza matka ma rację. Nie powinniście być tacy lekceważący. - powiedziała wyniośle ciotka

Przy stole siedziało pięć osób. Jack, Brody, ich mama, ciotka i jej mąż czyli wujek chłopaków.

- A gdzie tak właściwie jest  twój mąż? - zapytała się ciotka mamy chłopaków
- Niestety nie mógł przyjechać. Ma bardzo ważne zebranie.
- Jak zwykle ... - mruknął Jack
- Jack, on naprawdę nie mógł przyjechać. Rozmawiałam z nim i powiedział, że bardzo chce przyjechać ale nie może ...
- Bo wszystko jest ważniejsze od własnej rodziny?!
- Jack nie mów tak ...
- A jak mam mówić?! Mówię prawdę!
Powiedział to i wyszedł. Usiadł na dachu i siedział myśląc. Po chwili ktoś usiadł koło niego.
- Co tu robisz? - zapytał nie odrywając wzroku od jakiegoś punktu na niebie
- Siedzę ... - powiedział uśmiechnięty głos
Nie musiał zgadywać, od początku wiedział, że to Brody usiadł koło niego.
- Mam go dość ... - szepnął Jack
- Nie tylko ty... 
- Mam wrażenie że nie jesteśmy dla niego ważni ... ciągle te zebrania, spotkania, mecze ...
- W dodatku ambicja żeby i synowie byli tacy sami jak ich ojciec. Tak, znam to już skądś.
- Nie męczy cię to? 
- Męczy ... 
- Mnie też - westchnął Jack
- Jeżeli ja nie pójdę na piłkarza to ty też nie ... idziemy razem albo w ogóle ... - może to nie był dobry pomysł ale oboje nie chcieli spełniać kariery takiej jak ich ojciec. Chcieli oboje czegoś innego ale wiedzieli że będzie to trudno im osiągnąć. Ten pomysł był jednak dobry bo jak zmuszą ich do tego to pójdą razem, nie oddzielnie. 
- Tak jak zawsze?
- Hahaha człowieku całe życie od małego cię znam...
- Taki urok bliźniaków ...

Chłopaki jeszcze trochę pogadali i posiedzieli na dachu a w tym samym czasie Kim i Grace kładły się spać. Niedawno wyszedł z domu Grace Jerry. A Kevin poszedł już spać albo siedzi w laptopie. Dziewczyny leżały na łóżku. Po chwili Grace usiadła po turecku a Kim podparła się łokciami do pozycji półleżącej.
- Nie masz żalu, że spędzałam czas z Jerrym? - zapytała Grace zmartwionym głosem
- Nie, nie mam. Rozumiem że chcecie spędzać ze sobą jak najwięcej czasu.
- Wiesz ... ja chyba się zakochałam - szepnęła Grace
- Ja chyba też. - powiedział bezgłośnie Kim ale Grace tego ani nie zauważyła ani nie usłyszała bo już się położyła spać. Blondynka poszła w ślady przyjaciółki i również zasnęła.


                                            

Hejka ♥
Do pocałunku bliżej niż dalej ^^
A ja znowu chora ;/
Muszę do świąt wyzdrowieć :D
Aaaa czujecie to?
ŚWIĘTA 
Ja aż tak bardzo nie ale myślę że jak zaczną się te przygotowania to wszystko się zmieni ;D
Czyli pewnie jutro xD
Powód długiej nieobecności?
Limit Internetu ...
Ale już wszystko jest w porządku :D
Okey, lecę dodać rozdział na czas-nie-ma-tu-znaczenia
Do zobaczenia ♥

niedziela, 8 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 19

Następny dzień minął dość szybko i co gorsza Mik jakby to powiedzieć stał się trochę sławny. Większość osób zastanawiała się kim jest Mik i czemu go nie widziała w szkole nigdy wcześniej. I kogo się o niego pytali? Odpowiedź jasna jak słońce. ,, Kuzynkę'' czyli Kim. Ona opowiadała im, że Mik jest jej kuzynem, który przyjechał na trochę do Seaford. 


- Kupili to ... - powiedziała z nie dowierzaniem Grace po tym jak jakaś dziewczyna pytała o tego przystojniaka Mika, tak to ujęła
- A jak ... - powiedziała z uśmiechem blondynka
- Lecą na ciebie - powiedziała śmiejąc się dziewczyna
- Weź nawet mi nie wspominaj - od powiedziała krzywiąc się, jakoś nie cieszyła jej perspektywa zalotów tej samej płci
- Ciesz się ... - powiedziała brunetka nie mogąc powstrzymać śmiechu
- Yhy ... No dobra nie ściemniaj jak tam Jerry?! - powiedziała blondynka
Dziewczyna rozejrzała się dookoła i pociągnęła Kim za rękę.
- Gdzie idziemy?
- Gdzieś gdzie nikt nie będzie posłuchiwał.
No i takim sposobem dostały się do damskiej łazienki.
- Mów - powiedziała ciekawa dziewczyna
- No dobra ale nikomu ani słowa ...
- Masz to jak w banku ...
- Wiesz że ... Jerry zaprosił mnie na randkę - szepnęła nastolatka
- Serio?! - krzyknęła podekcynowana Kim
- Tak!
- Aaa ale super!!! - ucieszyła się blondynka i obie zaczęły skakać z radości
- A jak tam Jack? - zapytała po krótkiej chwili dziewczyna 
- A jak ma być?
- Nie kłam mi tu młoda damo - powiedziała poważnym tonem a po chwili zaczęła piszczeć - Jesteście tacy słodcy a na imprezie to już ogóle ... cukrzyca zapewniona

Grace dostała sójkę w bok i wybuchnęły śmiechem.

- Wiesz...
- Pasujecie do siebie ... - stwierdziła pewnie Grace
- To mój przyjaciel ...
- Coś więcej - przerwała szybko i pewnie przyjaciółka
- Oj daj już spokój i opowiadaj jak to było z wami.
- No więc ... ejej czy ty przypadkiem zmieniasz temat? No nic, następnym razem wszystko z ciebie wyciągnę! No więc tańczyliśmy, było bardzo romantycznie i wtedy Jerry się zbliżył i mnie pocałował! Jest taki uroczy, słodki, kochany ... 
- Ziemia do Grace! Chyba nie mówimy o tym samym Martinezie?
Grace zrobiła oburzoną minę ale udała że tego nie usłyszała.
- A później zaprosił mnie na randkę! Wiesz że dał mi takie śliczne kwiatki i odprowadził pod same drzwi! Ale jak zwykle ktoś wszystko zepsuł! Kevin zaczął go przesłuchiwać i powiedział że nie umiem całować, czy ty to sobie wyobrażasz?!
- A skąd on to wie? - zapytała śmiejąc się blondynka
- No bo jak byłam młodsza to pocałowałam żabę a później zwymiotowałam. A Kevin bardzo dobrze zna tą historię i rozpowiada przy najbliższej okazji! I nawet przy Jerrym się nie powstrzymał! Dobrze że do Jerrego zadzwoniła mama i musiał wracać bo mama już chciała się podpytywać! Zero prywatności! Ej a może zrobimy sobie babski wieczór? Co ty na to?
- Nie będę przeszkadzała?
- No coś ty! Będzie super! Zgódź się, proszęęę ...
- Dobrze - uśmiechnęła się Kim a Grace rzuciła się na nią tuląc ją - ale spytać się będę musiała mamy.
- No to dzwonimy ...
I w ten sposób dziewczyna nocuję dziś u Grace. Mama po wielu namowach zgodziła się. Nie zauważyły, że ich końcowej rozmowie przysłuchuje się pewien chłopak.



W tym samym czasie ... 

- Serio Jerry nic ci się nie przesłyszało? - zapytał Jack przyjaciela
- No mówię że nie! Mają dzisiaj babski wieczór bez nas! Wyobrażasz sobie?!
- No wiesz po nazwie można łatwo stwierdzić, że to ma być ,,babski wieczór''.
- Czyli nie idziemy? - powiedział zawiedziony Latynos
- Tego nie powiedziałem ... Coś wymyślimy ...



Po zajęciach w szkole dziewczyny poszły spakować Kim najpotrzebniejsze rzeczy na nockę. Nie musiały bo przecież Grace mogła jej pożyczyć ubrania ale Kim stwierdziła, że nie chce się aż tak narzucać. 



Dziewczyny weszły do domu Grace. Miała duży, ładny dom. Weszły do mieszkania a Grace krzyknęła od progu.
- Jesteśmy!
- Nie drżyj się! - krzyknął jakiś głos z góry
- Sam krzyczysz pacanie! - krzyknęła głośno Grace
- Ale ja mogę! - krzyknął ponownie ten sam głos
- Ucisz się! 
- Nie mam takiego zamiaru!
- Dzieci nie zaczynajcie znowu! - krzyknął następny głos z kuchni

- Witaj w wariatkowie  - powiedziała Grace do Kim i razem zaczęły się śmiać.


Weszły na chwilę do kuchni, żeby się przywitać i udały się do pokoju Grace. Mama dziewczyny była bardzo miła. Uśmiechnęła się wesoło do blondynki i powitała bardzo serdecznie.


Dziewczyny rozłożyły rzeczy Kim w pokoju Grace. Miała duży pokój, w którym znajdowało się ogromne łóżko. Dzięki temu dziewczyny mogły razem spać bez problemu się na nim mieszcząc. Mama Grace zawołała wszystkich na dół. Gdy dziewczyny schodziły po schodach z pokoju wyszedł chłopak o brązowych włosach i oczach, bardzo podobny do Grace tylko że młodszy i w męskiej wersji. 

- Hej. - uśmiechnęła się na powitanie blondynka
- Nareście Grace ma jakąś ładną koleżankę. Nigdy nie przy prowadza nikogo innego prócz ...
- Kevin zamknij się!
Chłopak przewrócił oczami i zaczął rozmawiać z blondynką.
- Chciałabyś być moją dziewczyną? - zagadnął po chwili
- Przecież jesteś ode mnie dużo młodszy - zauważyła ze zdziwieniem blondynka
- Wiesz wiek się nie liczy jeśli chodzi o miłość.
- Jednak się liczy ...
- Ale to znaczy jakbym był starszy to byś chciała?
Westchnęła dziewczyna nie myśląc za wiele
- Ha! Nie zaprzeczyłaś a to już coś znaczy!

Blondynka spojrzała zdziwiona na brunetkę a później w miejscu gdzie stał Kevin ale już nikogo tam nie było.
- Najlepiej nie zwracaj na niego uwagi to może się odczepi. - powiedziała Grace




Wszyscy byli w salonie oprócz taty Grace, który pracował.
- Tata jest w pracy a ja muszę jechać na noc. Niestety dostałam nocną zmianę - mama Grace jest lekarzem - Tata i ja będziemy rano. Dacie sobie jakoś radę bez nas?
- Tak mamo, możesz już jechać.
- Na pewno? No dobra. Kevin bez żadnych niespodzianek i masz się zachowywać a i dziewczyny żadnych chłopaków.
- Mamo ... 
- Bez żadnych dyskusji. Bawcie się dobrze. Zamówcie sobie pizze, pieniądze tam gdzie zwykle i chyba o niczym nie zapomniałam. Pa.
- Cześć mamo.
- Dowidzenia .
Wszyscy się pożegnali z kobietą. Po chwili odjechała z podjazdu udając się do pracy.
- Co robimy? - zapytała się Grace
- Róbcie co chcecie ja idę pooglądać telewizję.
Po chwili usłyszały dzwonek do drzwi. Kim poszła otworzyć drzwi. Kto to może być?


                                                             

To jest straszne! 
Po prostu absurd!
Masakra!
Hahhaha bezczelność!
A tak serio to Internet mi wolno chodzi ;/
Nawet nw czy ten rozdział się opublikuje xd
Jutro do szkoły i tak o to me piękne wakacje dobiegły końca ...
Mam nadzieję, że rozdział się opublikuję :D
Lece oglądać - ,, Charlie i fabryka czekolady'' xD
Kocham was ! ♥

piątek, 6 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 18

Głośna muzyka, zabawa, znajomi, alkohol itd typowa impreza. Jest na środku pakietu i tańczy tylko z jednym chłopakiem. Wszystko wokoło nie ma znaczenia. Są tylko oni a wszystko zatrzymało się w czasie i rozmyło bez większego znaczenia. 

Kilka godzin wcześniej ...

- Ale mamo błagam ...
Krzyczała już od 5 minut dziewczyna.
- Kim powiedziałam już, że nie jest pewna co do tego ...
- Proszę ... Błagam ... - dziewczyna klękła na kolana
- Mały manipulator ... -powiedziała ze śmiechem pani Crawford
- Mamo ... 
- Kto tam będzie?
- No ... wszyscy znajomi ze szkoły ...
- Eh ... niech ci będzie - dziewczyna pisnęła z radości - ale pod jednym warunkiem ...
- Jakim? Zrobię co zechcesz... no może oprócz oddania pieska, spotykania się z przyjaciółmi i ... - dziewczyna chciała dalej wymieniać ale Stella jej przerwała
- Kim nie o to mi chodzi. Pójdziesz pod warunkiem, że Jack będzie miał na ciebie oko i odprowadzi cię bezpiecznie do domu... jak chcesz mogę do niego zadzwonić i go poprosić jak się wstydzisz 
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie ... - powiedziała szczęśliwa nastolatka
- W to nie wątpię ale musisz na siebie uważać i wrócić przed 23
- Mamo ... serio? 23?
- Och dobra przed północą cię widzę w domu i ani sekundy później
- Dobrze, dzięki mamo.
Dziewczyna rzuciła się na swoją rodzicielkę i uścisnęła ile miała siły.
- Ej bo mnie udusisz ... - powiedziała ze śmiechem Stella
Blondynka poszła do siebie i przygotowała się do imprezy. Postanowiła ubrać się najpierw jako Kim a później jak będzie potrzeba przebierze się na trochę za Mika. Ale miała nadzieję, że nie będzie takiej konieczności. 


Dziewczyna już od dłuższego czasu przeglądała szafę w poszukiwaniu idealnego stroju na imprezę. Nie miała się w co ubrać. Nie mogła się zdecydować. Dziewczyna się poddała i rzuciła się na łóżku. Leżała od dłuższego czasu i patrzyła się w sufit. Usłyszała dzwonek i otwieranie drzwi. Dosłyszała krótką rozmowę. Po chwili drzwi się otworzyły i wpadła przez nie Grace. Uśmiechnięta krzyknęła głośno ,, cześć '' i rozejrzała się po pokoju zatrzymując wzrok na stercie ciuchów. 
- Co tu się wydarzyło? - krzyknęła zdziwiona
- Małe poszukiwanie ...
- Raczej małe tornado. No nic. W co się ubierasz na impreze? 
- Wiesz biorąc pod uwagę ten bałagan. Odpowiedź jest jedno znaczna: nie mam zielonego pojęcia.
- To witaj w klubie bo ja też nie wiem. 
- Chciałabym coś delikatnego ale nie nudnego no i ładnego i fajnego. 
- Chodź poszukamy coś.
Dziewczyny przeglądały ubrania. Nie mogły się zdecydować bo jak jednej się coś spodoba to drugiej niezbyt. 
Po pewnym czasie znalazły idealne zestawy jakie chciały.






Sukienki miały do siebie bardzo podobne. Obie zarzuciły na ramiona podobną kurtkę jeansową i udały się do wyjścia. Zapomniała o przebraniu dla Mika. W trakcie drogi wymyśliła z Grace wymówkę dla niego pt: ,, Nie mogłem przyjść bo źle się czułem''. A jak się spytają skąd to wie to powie, że jest jego kuzynką i po kłopocie. 
- Ślicznie wyglądacie.
Pochwaliła przyjaciółki mama, obie podziękowały i wyszły z domu. 
Dziewczyny znalazły się na miejscu i zaczęły się bawić. Po chwili zauważyły resztę znajomych i do nich podeszły. 
- Yo Grace wyglądasz ... niesamowicie. 
- Dziękuję.
Grace się zarumieniła a Jerry szybko spuścił wzrok a przyjaciele uśmiechnęli się porozumiewająco. 


Gdy wszyscy poszli tańczyć a Jack siedział z Kim na kolanach. Położyła głowę na jego torsie a on ją objął. Wyglądali słodko. Żadnemu z nich nie przeszkadzało, że są w dość niezręcznej sytuacji. Nie zwracali na to uwagi, po prostu byli skupieni na sobie. 
- Zapomniałem ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz. - szepnął jej chłopak
- Dzięki. 
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego a on odwzajemnił gest. 
- Spójrz na Grace i Jerrego. Są tacy słodcy.
Rzeczywiście przez większość czasu tańczyli razem albo rozmawiali. Wyglądali na szczęśliwych. Jerry przestał mówić głupoty tylko zachowywał się normalnie albo w granicach normy. Ale Grace to nie przeszkadzało. Podobnie było z Miltonem i Julią. Chłopak odważył się i cały czas tańczą ze sobą.
- Zatańczysz? - zapytał Jack podając rękę blondynce
- Z tobą zawsze.
I tak minęła cała impreza, kilka osób pytało się o Mika ale oświadczała, że źle się poczuł i jest jego kuzynką. Wszyscy to kupili. 


Podczas imprezy Kim poczuła coś czego nigdy nie czuła. Kiedy siedziała koło bruneta i się przytulali poczuła coś niezwykłego. Chłopak również ale tego nie okazywał. Bał się, że to wszystko zmieni. Co za ironia losu.
Chłopak odprowadził blondynkę pod drzwi i pożegnał się. Dziewczyna odwróciła się i chciała wejść do domu ale szybko się odwróciła. Spojrzała na chłopaka i dopiero weszła do domu. Położyła się na łóżku i sporo czasu upłynęło zanim zasnęła. 

środa, 4 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 17

Zaczęło się ... Mecz się rozpoczął. Szalone okrzyki pocieszające i zachęcające do walki wyrwały się jak dzikie zwierzę z klatki na wolność. Najgłośniej krzyczała młodzież, której było znacznie więcej od dorosłych. Ten mecz nie był aż tak ważny ale też nie był błahostką. To są tylko rozgrywki, przez które zakwalifikują się najlepsze drużyny. Ten mecz był coś w tym rodzaju, zwycięzca przejdzie dalej a przegrany nie. 


Zaczynał Jack. Podał piłkę Jerremu, który zaczął biec po drodze omijając przeciwników. Szło mu nieźle, po chwili podał z powrotem piłkę do Jacka. Chłopak podał Kim, która była tuż obok. Dziewczyna biegła ile miała sił. Omijała przeciwników zgrabnie i ładnie dopóki nie zauważyła chłopaka, który zrobił wślizg i  zabrał jej piłkę. Dziewczyna zatrzymała się i odwróciła prędko. Zaczęła gnać za chłopakiem ale nie zdążyła. Było już za późno na ochronienie bramki, bo strzelił już gola. Po trybunach rozległ się jęk zarazem z okrzykami radości. Dziewczyna tupnęła mocno nogą i machnęła dziwnie rękami. Po chwili się ogarnęła i postanowiła to nadrobić. 


Po kwadransie meczu został strzelony gol przez Jacka. Piękna, bezbłędna bramka. Cała drużyna wraz z kibicami krzyknęła radośnie. Remis.


Gra trwała zawzięcie ale koniec meczu zbliżał się nieuchronnie a wynik się nie zmieniał 1:1. Nie spodziewali się, że ten mecz będzie trudniejszy od takiego jakiego sobie wyobrażali. Drużyna przeciwników była słaba ale się poprawiła. Dołączyło kilku lepszych zawodników i poziom gry się podniósł. 


Zostało 5 minut do końca. Blondynka wzięła się w garść i walczyła o piłkę całą sobą. Udało jej się kilka razy zabrać oraz wykiwać ale niestety nie udawało jej się strzelić. 
3 minuty. 2 minuty. 1 minuta. Jack przekazał dziewczynie piłkę, która zaczęła biec przed siebie. Przeciwnicy byli blisko ale blondynka nie dawała się. Kopnęła z całych sił piłkę, która trafiła w bramkę. 





Zaraz po tym gwizdnął sędzia na znak końca meczu. Wszyscy krzyczeli. Drużyna wzięła Kim/Mika na ręce. Na początku się opierała ale nie miała żadnych szans. Nieśli ją a ona się śmiała jak opętana. Kiedy łaskawie wypuścili ją to natychmiast blondynka podbiegła do stojącego tyłem Jacka. Zaczęła krzyczeć i skakać.

- Aaa udało mi się! Strzeliłam bramkę!
- Wiem widziałem. Piękna bramka, chylę czoła. 
- Twoja i tak lepsza. - powiedziała dziewczyna
- Z uprzejmości nie zaprzeczę. - powiedział się śmiejąc za co dostał sójkę w bok od blondynki
- Wygraliśmy!
- Dzięki tobie!
- Z uprzejmości nie zaprzeczę.

Nastroje mieli wyśmienite. Podeszli do drużyny, która wygłupiała się i śmiała. Podszedł trener.
- Widzicie teraz na czym polega nie docenianie przeciwnika? To był wasz błąd. Liczyliście na szybką i bezbolesną rozgrywkę a tu takie coś. Podczas następnego meczu musimy MY być najlepsi od początku do końca. Musimy MY przejąc wszystkie stery. Przeciwnikowi nic nie pozostawiając. Dobra koniec tego gadania. Jazda odpocząć albo uczcić mecz. A na następny trening widzę każdego bez wyjątku. Tak panie Martinez, pana też to dotyczy! 
- Ale co ja poradzę, że zabłądziłem?! Czytałem czasopismo ...
- Ty i czytanie? - zapytał się Brewer
- Tak Jack. Jak mówiłem zanim ktoś - tu spojrzał na chłopaka z wyrzutem - mi przerwał. Czytałem czasopismo i tam pisało, że podążając w świetle dobroci dojdę wszędzie tam gdzie zechcę. No i sobie pomyślałem, że chcę iść na lody ...
- Ooo jakaś nowość. Myślałem że do krainy jednorożców ...
- Nie przerywać mi! No i sobie po chwili pomyślałem, że kraina jednorożców jest pełna lodów i jednorożców i zwierząt ...
- Długo jeszcze? - zapytał trener niecierpliwie. Nie za bardzo interesowała go wyobraźnia Latynosa. 
- Zaraz stary ... znaczy zaraz stary ... miś pójdzie spać? - powiedział piskliwym głosem, trener nie lubił jak się go przezywano co Jerremu często się zdarzało - No to kontynuując pomyślałem sobie tak i ... ej gdzie wy idziecie?!

Wszyscy uciekli do szatni. Zrezygnowały chłopak ruszył za nimi.



Oczywiście bez oblania zwycięstwa się nie obejdzie. Chyba cala szkoła wie, że impreza jest u Drake. Drużyna ma być obowiązkowo. Blondynka głowiła się czy ma iść jako Kim czy jako Mik.
- A co jeśli pójdę jako Kim a okaże się, że miał być Mik? Wszyscy będą mięć do niego żal, znaczy do mnie bd mieli żal? Gubię się już trochę w tym, bo Mik to ja a ja czasami o tym zapominam. Czy to jest normalne?
- Nie to nie jest normalne ale ty przecież nie jesteś normalna - powiedział z uśmiechem Jack
- Chodź i się nie głów . - chłopak pociągnął delikatnie blondynkę za ramię 
- Pójdę pod jednym warunkiem. - dziewczyna zatrzymała się i zmrużyła oczy - jeżeli powiesz mi czy mam iść jako Mik czy Kim
- Idź podwójnie - dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona - no pójdziesz jako Kim a później się przebierzesz. Następnie pobędziesz te parę minut, żeby udowodnić, że nie olałeś drużyny no a później powiesz na przykład tekst typu źle się czuję albo muszę już iść bo babcia zachorowała i obiecałem pomóc.
- Jack jesteś ... GENIUSZEM! 
Dziewczyna rzuciła się na niego i przytuliła. 
- Wiem. - zaśmiał się cicho
Chłopak okręcił ją wokół własnej osi. Uśmiech widniał na ich twarzach. Coś to znaczyło. Ale co?


                                                          

Hehehej :D
Następny rozdział w piątek :D
Jest już napisany ;D
A ja mam mini wakacje xd
Chora jm i cały tydzień siedzę w domu xd
Okey co u was słychać? :D
Zaraz dodam rozdziały na pozostałe blogi (wszystkie xd)
Dzisiaj napisałam sporo rozdziałów, jakoś szybko idzie xD
Trzymajcie się ciepło, xoxo ♥

niedziela, 1 grudnia 2013

Coś o mnie ... xD

Hej Hej Hej xD

Nie wiem co mnie napadło ale mam ochotę dodać parę faktów o mnie xD
Dzięki temu będziecie wiedzieć o mnie trochę więcej oprócz: Dziewczyna z pseudo Elinor, która zarzuca was badziewiami xd

1. Mam na imię Natalia :D

2. Mam 14 lat a dokładnie moje urodziny są w kwietniu

3. Kocham czytać książki <3

4. Kocham oglądać filmy <3

5. Kocham zwierzęta! Mam 3 psy, 3 koty, papugi itd itd xd

6. To nie jest mój pierwszy blog! Ani pozostałe 2 co znacie! xd Założyłam bloga, ale zapomniałam hasła do mojego konta na bloggerze, ach jaka ja mądra xDDDD I bloga nie mogę ani usunąć ani nic, więc jest zapomniany ( choć czasem zajrzę sobie bo to taka początkowa cząstka tego bloga :D Pomysł z tamtego bloga przeniosłam tu xd

7. Moim szczęśliwym numerem jest 4! <3 Nawet w dzienniku mam nr 4 <3333

8. Kocham bransoletki! <3 Po prostu uwielbiam! Najlepiej z fajnymi zawieszkami :D

9. W mojej klasie jest strasznie mało dziewczyn ( tylko 5 ) ale wszystkie BARDZO dobrze się dogadujemy. Znamy się od zerówki wszystkie :D

10. Moja najdłuższa znajomość wynosi: UWAGA : CAŁE ŻYCIE ;O Haha od małego się znamy xd

11. Co roku mam świadectwo z czerwonym paskiem :D

12. Kocham pisać opowiadania <3

13. Uwielbiam rysować :D Hahha mamy takiego powalonego faceta od plastyki, że masakra xd

14. Jestem mega zdziwiona bo jeszcze nie dostałam żadnego hejta na blogach ;o xd Ale chyba to dobrze :D

15. Kocham święta <3

16. Kłócę i biję się z bratem xd

17. Pomysł z pseudonimem Elinor wzięłam z książki, którą czytałam w wakacje :D


Fakty bieżące xd :

- Jestem chora
- Jutro jadę do lekarza
- Nie mogę usnąć więc jestem na laptopie
- Mam połowę nast rozdziału

A teraz fakt, który myślę, że was zaskoczy xD

Mam rude włosy! Hahhaha kto się spodziewał? xd Mój kolor włosów jest trochę pokręcony bo wydają się czasem brązowe a czasem nawet jasne, ale to NIE czerwony tylko bardziej miodowy. Mówiłam że pokręcone xD

Okey kończę :D
Jeżeli macie jakieś pytania nw cokolwiek to piszcie śmiało <3333
Do następnego rozdziału :* ♥♥♥

niedziela, 24 listopada 2013

16. Niespodzianka

Następnego dnia dziewczynę obudziło pukanie do drzwi. Niechętnie powiedziała ,,proszę'' cała przykryta kołdrą. Ktoś wszedł do pokoju i od progu zaczął krzyczeć. Kim tylko przekręciła się na drugi bok i zasłoniła twarz poduszką.
- Kim wstawaj!
- Mamo, weekend jest. Jeszcze 5 minut. - powiedziała poprzez sen
- Kim, wstawaj śpiochu. - powiedział ... John?
- John?
- Tata we własnej osobie. - powiedział jakby chciał podkreślić, że jest ojcem dziewczyny
- Co tu robisz? - powiedziała leniwie, niechętnie podnosząc się z łóżka
- Nie pamiętasz? Przyjechałem do was i coś mam.
- Co takiego? - powiedziała ciekawie
- Chodź na dół to się przekonasz.
- No dobrze, już idę.


Tata wyszedł a dziewczyna leniwie zwlekła się z łóżka i w piżamie zeszła ze schodów i pokierowała się do kuchni. Kiedy wszyscy byli na miejscu John polecił blondynce, żeby ta zamknęła oczy. Byli w kuchni a dziewczyna stała z zamkniętymi oczami nie wiedząc  czego ma się spodziewać.
- Już otwórz. - polecił po niecałej minucie oczekiwania, które wlekło się w nie skończoność.


Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała ślicznego, słodkiego i kudłatego pieska. Dziewczyna wzięła go na ręce i zaczęła go głaskać. Nie mogła uwierzyć. Szczęśliwa przytuliła się dziękując Johnowi. Piesek przyjaźnie merdał ogonkiem i od czasu do czasu poszczekiwał. Kim bawiła się przez cały czas z nim. Pokochała go od razu.
- To nie koniec atrakcji. Jedziemy na lody? - zapytał się John
- Jasne, mamo jedziesz z nami? - zapytała się blondynka
- Nie, muszę załatwić kilka spraw. Miłej zabawy. - powiedział Stella
- Mogę zabrać pieska? Prooooooszę ... - zrobiła oczy jak kot ze Shreka
- No nie wiem ... - zastanawiał się mężczyzna
- Błagam ...
- No dobrze - Kim podskoczyła i pisnęła z radości - Ale masz go pilnować.
- Jasne. - powiedziała wesoło


15 minut później ...

Jechali we dwójkę a raczej we trójkę samochodem. Zatrzymali się przed ulubioną kawiarnią i wyszli razem z pojazdu. Niestety okazało się, że psów nie wolno wprowadzać do kawiarni. Zbulwesowana nastolatka oburzyła się tym faktem ale po chwili jej to minęło, ponieważ kupili lody i jedli je na ławkach w parku gdzie nie trzeba było mięć jakiegokolwiek pozwolenia na przebywanie pieska. 

Mile spędzili czas aż w pewnym momencie blondynka oznajmiła iż muszą wracać, ponieważ umówiła się z Grace. Ciężko było jej skłamać ale co miała zrobić? Nie chciała wciągać w to wszystko taty. Nie musi wiedzieć o tym wszystkim, może trochę będzie zawiedziony tym, że jego córka kłamie albo będzie dumny, że spełnia własne marzenia i ma swoją pasję, którą rozwija w świetny sposób choć trochę nieuczciwy? To były tylko kilka teorii z całej masy snuwań i przypuszczeń. Na pewno mu o wszystkim opowie ale w swoim czasie a ten czas jeszcze nie nastąpił. Albo w ogóle nie nastąpi? Nie, kiedyś będzie musiała zdobyć się na odwagę i wyznać całemu światu jak jest. Ale nie teraz. Nie teraz jak zaryzykowała i to poskutkowało, bo w końcu jest w drużynie. Nie teraz kiedy tylko kilka godzin grodzi jej upragniony i wyczekiwany przez wszystkich mecz. Teraz trzeba skupić się na meczu a później się zobaczy.



Godzinę przed meczem John odwiózł blondynkę do domu. Po drodze pytał się kim jest Grace i gdzie się wybierają. Co to przesłuchanie? Nastolatka na wszystko odpowiadała z spokojem i cierpliwością. Powiedziała, że wybierają się razem z Grace na mecz. Co tak naprawdę nie było kłamstwem. W końcu idzie z Grace na mecz tylko, że Grace będzie na widowni a Kim na boisku. Ale jednak idą razem, to było tylko pominięcie faktów.


Przygotowana i trochę zdenerwowana wyszła z domu zostawiając niechętnie pieska w domu i razem z Grace pokierowały się w stronę, gdzie nie długo będzie rozegrany mecz. Przez całą drogę dziewczyny rozmawiały o wszystkim i o niczym. Głównym tematem rozmów było wyszukiwanie imienia dla pieska. Dzięki temu Kim już nie denerwowała się tak bardzo jak wcześniej. Poczuła się trochę pewniej niż poprzednio.


Niestety ta odwaga albo cień odwagi i cień spokoju znikł gdy były na miejscu. Trybuny były wszystkie zapełnione. Przeciwna drużyna odbywała właśnie rozgrzewkę przed meczem. Nastolatka gwałtownie się cofnęła do tyłu i z przerażeniem w oczach wyznała Grace.
- Ja tam nie wejdę! Nie dam rady, a tym bardziej nie dam rady zagrać!
- Nie ma mowy! Kim właź tam albo w przeciwnym razie wciągnę tam cię żywcem!
- To mnie przerasta!
- Mnie przerasta, że mieszkam z orangutanem o imieniu Kevin a jakoś to znoszę! I to codziennie! A teraz idziemy przed siebie, pokaż kto tu rządzi!
Dziewczyna powolutku ruszyła się z miejsca i szły, choć zaraz ich drogi się rozstawały.
- Patrz! - blondynka pokazała na kolesia, który miał z 2 metry wysokości - Nie mam szans!
- Masz i to wielkie! Nie okazuj strachu!
- Ja go nie okazuję on sam przychodzi i nie chce odejść - powiedziała blondynka
- To powiedz mu, żeby przyszedł kiedy indziej bo nikogo nie ma w domu.
- To natrętny gość ...
- To go wygoń i postrasz psem! Do roboty! Wierzę w ciebie!

Kim poszła się przebrać i po paru minutach gotowa wyszła na boisko gdzie były już obie drużyny. Zauważyła Jacka, który uśmiechał się do niej i po chwili wymknął trenerowi, który emocjonował się bardziej niż gracze. Co chwilę gadał do każdego a najczęściej do Jacka, bo jest kapitanem drużyny jak ważny jest ten mecz i wygrana będzie bardzo mile widziana przez wszystkich. I tak to łagodne określenie, tak naprawdę chodził w kółko i krzyczał albo mamrotał niezrozumiale.


- Jak samo poczucie? - zapytał na powitanie
- Wyśmienite - powiedziała bez przekonania
- Pierwszy mecz?
- Tak a twój?
Niekontrolując tego co mówi druga część zdania wymknęła jej się z ust, przez co wydawało jej się, że zrobiła z siebie idiotkę.
- Znaczy, jaki był twój pierwszy mecz? - poprawiła się od razu
- Nie pamiętam - powiedział wesoło
- Jak to? - zapytała zdziwiona
- Oberwałem za mocno piłką i nie pamiętam nic z tego. - powiedział ze śmiechem, dziewczyna przeraziła się nie na żarty.

I w tym momencie zabrzmiał gwizdek oznajmujący ustawienie się drużyn do rozpoczęcia meczu.
- Powodzenia. - powiedział do dziewczyny, żeby dodać jej otuchy.
Dziewczyna była na swoim miejscu i rozejrzała się. Jack jako kapitan poszedł do kapitana przeciwnej drużyny. Sędzia znajdował się kilka kroków od nich. Kapitanowie uścisnęli sobie dłonie a raczej przeciwnik próbował zgnieść dłoń Jacka na miazgę ale to mu się nie udało. Jack był silniejszy i uścisk dłoni nie zrobił na nim jakiegokolwiek wrażenia. Uśmiechnął się do niego pobłażliwie i spojrzał na niego wzrokiem mówiącym ,,Tylko na tyle cię stać?''.

Drużyna Jacka zaczynała. Piłka jeszcze nie była w grze. Dopiero po chwili rozległ się ogłuszający dźwięk gwizdka, który oznajmił początek meczu. Zaczęło się ...

                                                       


Rozdział dodany później niż zamierzałam ;) 
W sobotę powinniśmy iść do szkoły ale ja nie poszłam xd
Jutro poniedziałek, kto się cieszy? xd
Las rąk ale proszę państwa bez przepychanek ... xd
Dobra lece czytać książkę xd
 Czekam na rozdziały u was :* jak nie ma waszego bloga po prawej stronie to napiszcie mi linki w komentarzu ♥♥♥

sobota, 23 listopada 2013

Kochaj człowieka takiego jakim jest ...

Nie wiem czy powinnam ale dodaje ten post.
Chciałabym umieścić w nim coś ważnego i coś co wiele osób nie akceptuje.
Nie rozumiem czemu ludzie nie akceptują a wręcz nienawidzą homoseksualistów.
To są tacy sami ludzie jak my. 
Co z tego, że innej orientacji?
Nie zakochujemy się w płci! Tylko w osobie!
Większość ludzi potępia takie związki ale nie ja (nie, nie jestem lesbijką). Mam dość, że większość osób uważa, że homo seksualna osoba powinna trafić do piekła. Bóg kocha nas takimi jacy jesteśmy! 
Nie ze względu na kolor skóry, płeć, orientację, wygląd, ilość grzechów itd.
Kocha nas tacy jacy jesteśmy. A każdy z nas jest zupełnie inny. Nie ma drugiej takiej samej osoby. Jesteś tylko ty. Wyjątkowy, niepowtarzalny.
Wszyscy się różnimy. I to jest atut, nie wada. Tylko inność nas rozróżnia. Nigdy nie znajdziesz identycznej osoby na świecie. Każdy jest inny. I niestety ludzie uważają to za coś złego. Osoby, które są ich zdaniem ,,normalne'' są podobni do nich samych. Musimy się obudzić z iluzji, którą sami sobie tworzymy. Spójrzmy na świat dokładnie i wczujmy się w sytuacje innych ludzi. To nie jest przeziębienie, że można się z niego wyleczyć. To nie jest żadna choroba! Ludzie tacy są jacy są. Ile osób jest wyśmiewana z powodu koloru skóry? Z powodu charakteru? Z wyglądu? Z poglądów religijnych? Z orientacji? Z choroby? Z problemów? Z sytuacji finansowej? Z pozycji jaką zajmuję w danym społeczeństwie? Z tego co robi? Z tego co uważa za słuszne a z tego co złe? Mogę wymieniać tak jeszcze długo ale nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, że zawsze ktoś bd uważał nas za innych, najczęściej za tych gorszych. Kochajmy ludzi takimi jacy są, kochajmy ich bo pewnego dnia możesz się dowiedzieć, że już ich nie ma ich na tym świecie. Wtedy dociera do ciebie czemu ich nie ma. Obwiniasz siebie bo im nie pomagałeś, wręcz przeciwnie obwiniałeś ich za to jacy są. Zadawałeś sobie pytanie dlaczego nie są normalni. Normalni? Czyli tacy jak ty? Doceń bo w każdej chwili możesz to stracić. Każdy ma takie samo prawo do życia na ty świecie. Nie zapominajmy o tym :)




Może nie potrzebnie napisałam ten post. Już wcześniej miałam takie zdanie a utwierdziłam się w tym oglądając ten film   --->     http://www.youtube.com/watch?v=ZDeol26V4XM
Film daje do myślenia i polecam go każdemu a najbardziej osobom, które są nietolerancyjne i nie akceptują ludzi takimi jacy są.

środa, 20 listopada 2013

15. Kuzynka

 Znajomi rozmawiali a Jack zapytał się Kim, która siedziała cicho i była wpatrzona w jeden punkt. Wyglądała na trochę nieobecną.
- Mieliśmy iść na lody, pamiętasz? - nie to nie było oskarżenie, bardziej przypomnienie - Mam dowody, więc nie masz wyjścia. - powiedział uśmiechnięty
- Jakie dowody? - zapytała się Kim ze śmiechem
Chłopak wyjął telefon i pokazał dziewczynie urywek sms-a.

 W podzięce chciałabym cię zaprosić na lody <3 :D 

- Aa nadal nie wiem o co chodzi. - powiedziała głupio, chciała się trochę pobawić z nim
- No dobra, skoro nie pamiętasz, pójdę z kimś innym ... - chłopak przyjął taką samą postawę 
Kim dobrze wiedziała, że brunet udaje. Co szczerze wychodziło mu średnio ale blondynka zareagowała natychmiast owo. Może przez myśl Jacka z inną dziewczyną? Bardzo możliwe.
- Olśniło mnie! To idziemy?
- Ale że teraz?
- A czemu nie? Dobra ludzie - zwróciła się do trójki znajomych - mam pomysł! Ja z Jackiem pójdziemy po lody i wam przyniesiemy, co wy na to?
- A czemu nie ja z Jerrym ? - zapytała urażona Grace
- Albo pójdziemy wszyscy i nie będzie problemu? - zapytał Jack, po chwili. Nie chciał nikomu robić problemu, choć tak szczerze chciał iść z Kim sam na sam.
- No okey ... - westchnęli znajomi

Kim chciała iść tylko z chłopakiem, wolała więcej czasu z nim spędzić. Może to przez to, że poczuła się odrzucona. Teraz Jack gadał z Kate a ona? Szła zamyślona. Lubiła Kate, nie wiedziała kim jest dla Jacka. Może naprawdę kimś ważnym. Może?


Znajomi zamówili lody i usiedli na ławkach. W pewnym momencie zadzwonił Kim telefon. Dzwonił John. Odebrała i poszła na bok, żeby móc swobodnie rozmawiać.

- Halo? 
- Cześć Kim. Bardzo cię przepraszam ale nie mogę być na obiedzie. 
- Czemu? - zapytała 
- Muszę coś załatwić ale nie martw się. Już ustaliłem z Stellą, jeżeli nie masz oczywiście nic przeciwko, że jutro wpadnę do was.
- Dobrze, o której? - powiedziała 
- Koło 11.00
- Okey.
- A i będę miał dla ciebie niespodziankę.
- Jaką? - zapytała ciekawa
- Jakbym ci powiedział to nie byłaby niespodzianka.
- Ej, powiedz proszę ...
- Wytrzymasz do jutra. Ja już kończę. Pa.
- Pa.

Rozłączyła się i usiadła na ławkę obok znajomych z uśmiechem na twarzy.
- Coś ty taka wesoła? - zapytała się Grace
- Aa mam swoje powody.
- Gadaj.
- E tam.
- Żadne ,,e tam''. Powiedz przecież i tak jesteś wśród znajomych.
- Jutro John ma przyjechać  i podobno ma mięć dla mnie niespodziankę.
- Oo to super. A kim jest John tak na marginesie?
Blondynka zapomniała, że tylko Jack wie, że John to jej ojciec.
- Mój tata. - wyjaśniła łagodnie Kim - Denerwujecie się jutrzejszego meczu? - zapytała się dziewczyna chłopaków, żeby zmienić temat rozmowy
- No trochę a ty? - powiedział Jack zanim ugryzł się w język - Znaczy czy denerwujesz się meczem? W końcu to ważny mecz dla wszystkich, całej szkoły ... Wybrnąłem - szepnął ostatnie słowo do blondynki.
- Też idę na jutrzejszy mecz - powiedziała Kate
- Po co? - zapytał się Jack
- Pośmiać się jak będziesz się przewalał po boisku.
- Ej ...
- Przecież wypadałoby się pośmiać z fajtłap, Brody też gra?
- Tak .
- O to jeszcze lepiej. Już sobie wyobrażam. Brody i Jack, hahahha, oboje wywaleni na środku boiska.
- Ty już chyba dawno na meczu naszym nie byłaś. - oznajmił Jack
- Może ...


Znajomi porozmawiali jeszcze z godzinę i rozeszli się do domów. Z racji, że Kim i Jack byli sąsiadami, wracali razem. Chwilę ze sobą porozmawiali ale w końcu Kim nie wytrzymała i się zapytała Jacka o to co już miała zrobić wcześniej.
- Kim jest Kate?
- Skąd to pytanie? - zaśmiał się Jack
- Przecież mówiłeś, że się znacie ...
- No tak ...
- Kim ona jest dla ciebie?
- Po co pytasz? - powiedział ze śmiechem i dziwnym błyskiem w oczach
- Tak tylko ...
- To moja kuzynka ...
Tego Kim się nie spodziewała. Co prawda obstawiała albo pokrewieństwo rodzinne, albo dawna znajoma i co gorsze albo dawna dziewczyna.
- Serio ... ? - zapytała zanim ugryzła się w język
- Mam dać krew swoją i Kate do sprawdzenia? - zapytał uśmiechnięty
- Nie trzeba ... Wierzę ci ...
- No dobrze a teraz pomówmy o jutrzejszym meczu. Denerwujesz się ... Mik? A i jeszcze jedno pytanie skąd Mik? Bez żartów. Dziwne to imię.
- Mik to jak czytasz od tyłu wychodzi Kim a i trochę się denerwuje. Twoja kolej: skąd rozpoznałeś, że Mik to ja?
- Zawsze nosisz ten sam naszyjnik.
Dziewczyna spojrzała na swój naszyjnik. 
- Przynosi mi szczęście. - powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka 
Jack odwzajemnił uśmiech. 
Później pożegnali się pod domem dziewczyny i oboje udali się do domów. 


Po kolacji dziewczyna oglądała razem z mamą jakiś film. Blondynka kochała swoją mamę, naprawdę dobrze się z nią dogadywała. Kiedyś było inaczej ale teraz wszystko jest wszystko  jak w najlepszym układzie. 

Po seansie dziewczyna udała się do łazienki. Później już po kąpieli udała się do pokoju. Nie mogła usnąć, przewracała się z boku na bok ale nic to nie pomogło. Usiadła na parapet i wpatrywała się w niebo. Zauważyła, że w przeciwnym pokoju jest zapalone światło. Zajrzała przez nie i zobaczyła Jacka z ... gitarą? Zdziwiona przypatrywała się chłopakowi. Nie wiedziała, że gra. Ciekawe czym jeszcze ją zaskoczy? W ciągu jednego dnia dowiedziała się, że jeździ na deskorolce a w dodatku gra na gitarze. 
Dziewczyna chwyciła telefon i z uśmiechem napisała sms-a.

Czym jeszcze mnie zaskoczysz? :D

Blondynka uważnie obserwowała reakcje chłopaka. Jack grał w dalszym ciągu na gitarze ale po chwili zauważył, że dostał sms-a. Odłożył niechętnie gitarę i odczytał wiadomość. Najpierw był zaskoczony ale natychmiast spojrzał w okno. Zauważył blondynkę, która mu macha ręką. Odmachał jej i po chwili Kim usłyszała nadchodzącą wiadomość. Spojrzała na wyświetlacz i zaczęła czytać.

Wiesz mam parę tricków z zanadrzu :D

 Oboje pisali, że sobą przez długi czas a raczej do chwili kiedy Kim zachciało się spać bo Jack widać nie był zbytnio zmęczony. Usnęli niby razem ale w osobnych łóżkach. Czy może tak być? A i owszem. Śnią razem i myślą razem. 

                                                  

Hej świecie! :D
Limit Internetu ...
Kto to wymyślił?! Co za kretyn wymyślił coś takiego ? xd
A i wiecie, że czytałam fajną książkę gdzie występowało imię JACK xD
Wiecie, że mam z 2 rozdziały napisane na zapas ;o
Prawdopodobnie rozdział 16 bd w piątek a 17 może w sobotę albo niedzielę? 
Kto tam wie xd Na pewno nie ja xd
Albo 16 bd wcześniej ... xd zobaczy się xd