środa, 28 sierpnia 2013

4. Twins and Shopping

Cali mokrzy pożegnali się i poszli do domów żeby się przebrać. Poranek był niezwykły dla każdego z nich. Kim weszła do domu nie zauważona. Zdjęła mokre ubrania i poszła pod prysznic.

Mama Kim obudziła się wcześnie rano ponieważ usłyszała krzyk mieszany ze śmiechem. Wyjrzała przez okno i uśmiech sam zagościł na jej twarzy. Zobaczyła tańczących i śmiejących Kim i Jacka. Byli cali mokrzy i ... szczęśliwi. Tak, szczęśliwych. Stella nie chciała przeszkadzać wiedziała że, są młodzi. Ponownie położyła się do łóżka. Nie mogła zasnąć. Przypomniały jej się stare czasy. Gdy była młoda wraz z Johnem /tata Kim/ spędzali każdą chwilę razem. Samotna łezka spłynęła jej po policzku. Tęskni ale ... Właśnie jest to ,,ale'' które wszystko zmieniło. Całe ich życie. Ona sama się zmieniła przez niektóre wydarzenia. Ale to zupełnie inna historia.

Blondynka po umyciu przebrała się w krótkie białe spodenki oraz krótki rękawek na który założyła różowy sweterek. Założyła oczywiście dużo bransoletek. Strój był wygodny i nawet w stylu Kim.




Nie zwracała wcześniej uwagi na mokre ubranie ale teraz jej wzrok przykuła bluza. Bluza nie kogo innego jak bruneta. Ubranie prawie wyschło ale było jeszcze mokre więc postanowiła oddać później, jak wyschnie. Gdy zjadła śniadanie zaczęła kierować się do wyjścia. Założyła buty i pokierowała się w stronę furtki. Wyszła ze swojej posesji i podążyła do szkoły.

Zdążyła na pierwszą lekcje. Usiadła z Grace, Julia z dziewczyną o kruczo czarnych włosach a  Milton z Eddiem - najlepszym jego przyjacielem. Nigdzie nie zauważyła ani Jacka, ani Jerrego i o dziwo Brodego. Lekcja się rozpoczęła.
Po jakiś 10 minut wszedł Jerry.
- Jerry zaszczycił nas obecnością, jak miło, a gdzie zgubiłeś Jacka?
- Konflikt rodzinny. - powiedział krótko i zwięźle po czym usiadł do ławki.

Lekcja minęła szybko, po przerwie spędzonej w towarzystwie Grace rozpoczęła się druga lekcja zajęć. Do tej pory nie było ani śladu chłopaków, Kim domyślała się że albo nie będą w ogóle w szkole albo spóźnią się grubo.

Podczas trzecich zajęć wtargnęli Brody i Jack. Widok był prze komiczny i ... dziwny. Włosy mieli potargane i brudne w mące i chyba w ... dżemie. Ubranie też nie lepsze zresztą jak twarze.
- A wam co się stało? - spytała zdziwiona nauczycielka
- To przez ciebie. - powiedzieli naraz.
- A myślałam że już mnie bardziej nie zdziwicie. No coście narobili?
- To on zaczął - i znowu od powiedzieli razem.
- Czy wszystkie bliźniaki są takie nieznośne? - zapytała nauczycielka.
- Nie wiem, ale oni szczególnie - powiedział Jerry.
-Ej, nie jestem nieznośny - zbulwestował się Jack
- Ani ja - dodał Brody
- Nie wnikam już w to ale koza będzie na was czekać - oświadczyła
- Gdybyś ... - zaczął Jack
- Ty jakbyś nie ... - nie dane było dokończyć Brody'emu ponieważ chłopak mu przerwał.
- To przez ciebie ...
- Nie, to przez ciebie ...
- Bałwan ...
- Głupek ...
- Idiota ...
- Debil ...
- Dosyć tego! Nie mam zamiaru słuchać waszych bezsensownych sprzeczek! Do ławek.
Zrobili to co im kazała nauczycielka.
- Oni tak zawsze? - Kim szeptem spytała się Grace
- Często, kłócą się o głupoty ale po chwili się godzą. Takie śmieszne, krótko trwałe sprzeczki rodzinne jak to u bliźniaków w zwyczaju. - od powiedziała dziewczyna z uśmiechem.
- Nie powiedziałabym, że są bliźniakami. Nie są podobni do siebie.
- Bo to nie identyczne bliźniaki, przecież są takie, które różnią się wyglądem. - stwierdziła brunetka, na co Kim wzruszyła ramionami.
- A wam przypadkiem nie przeszkadzam? - krzyknęła nauczycielka.
- Troszeczkę ... - od powiedziała pewna siebie Grace.
- To lekcja panno Grace, nie spotkanie towarzyskie. Ostatnie moje ostrzeżenie co do rozmów dla obydwu, a i dodatkowa godzina kozy po lekcjach dla Grace za pyskowanie. - od powiedziała nauczycielka surowo, widać było że, nienawidzi jak ktoś jej się sprzeciwi.
- Głupia jędza - szepnęła brunetka tak tylko żeby, Kim to usłyszała. Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
Po lekcjach Grace została w kozie a Kim wychodziła ze szkoły gdy zaczepiła ją Jessica.
- Hejka Kim.
- Cześć Jessica.
- Wiesz, pomyślałam że, wybrałabyś się z nami na zakupy w piątek o 16.00.
- No mogłabym ...
- Świetnie, czyli jesteśmy umówione. Ciao. - Powiedziała i odeszła.
Dziewczyna samotnie przyszła do domu ponieważ jak zwykle większość osób poszła na dodatkowe zajęcia lub treningi albo została w kozie.


Przez resztę dni nie było nic ciekawego. Lekcja później jakieś pogaduchy i do domu. W piątek po lekcjach Kim poszła do domu przebrać się i wziąć pieniądze na ubrania. Nie zbyt jej się chciało iść ale już powiedziała a po za tym chciała trochę każdego poznać. Ubrała bluzę szarą pod to biały top i krótkie, jeansowe trochę podarte spodenki. Do tego jeszcze bransoletki i naszyjnik i była gotowa do wyjścia. Nie stroiła się bo przecież idą tylko na zakupy.


Gdy już była w centrum rozejrzała się ale nigdzie nie znalazła dziewczyn więc usiadła na ławce. Posiedziała z 5 minut i zauważyła idące w jej stronę dziewczyny. Gdy były już obok zauważyła że, się mega wystroiły i wymalowały. Nie spodziewała się zbytnio czegoś takiego.
- Siema Kim, co ty masz na sobie? Nieważne kupimy ci coś fajnego i ,,normalnego''.
Odwiedziły już z 5 sklepów wszystkie miały dużo zakupów no może oprócz Kim. Miała ze sobą połowę torebek niż koleżanki.
- Kim czemu nic nie kupujesz? - spytała Jessica
- Nie wiem, jakoś tak nic nie wpadło mi w oko.
- Wybiorę ci coś. Proszę.
- Ok ... - od powiedziała z wahaniem blondynka, czuła że nie wyniknie z tego nic dobrego.
Po 15 minutach ,,buszowania'' w ciuchach Jessica dała Kim ubrania i poleciła iść do przebieralni żeby założyła. Wyszła ubrana miej więcej w krótkie szorty, bluzkę a raczej stanik odsłaniającą brzuch i wysokie obcasy.
- Kim wyglądasz bosko. Kupujemy.

Dziewczyna nie zdążyła zareagować, szczerze jej w ogóle się nie podobało to ubranie. Wyszły z sklepu, jak przechodziły to większość ludzi oglądała się za nimi z różnymi minami : z pożądaniem lub podziwem albo zazdrością albo także z dziwnymi minami typu: ,, Ubrały się jak dziwki''.

Blondynka miała  dość ciągłych rozmowach o chłopakach i zakupach. Dziewczyna nigdy nikogo nie osądzała po wyglądzie zanim nie poznała charakteru dlatego wybrała się z Jessicą i jej paczką, poznała je i nie ma nic im przeciwko tylko wkurzało to ją jak traktuję innych. Akurat przechodziła grubsza dziewczyna, nic nie mówiła widać było że, jest nieśmiała.
 Wtedy Donna powiedziała:
- Patrzcie /wskazała palcem na bezbronną dziewczynę/ ale pasztet.
- Myślałam że, mamuty już wyginęły a oto żywy dowód że, jednak jeszcze żyją.
- Nie dość że, gruba  to brzydka, ble- powiedziała z obrzydzeniem Alice.

Dziewczyna nic nie od powiedziała. W jej oczach można było dostrzec smutek i próbę zatrzymania łez, które tak szybko nie odpuszczały. Przygnębienie że, nikt jej nie akceptuję choć nic  nie zrobiła. Oceniają ją po wyglądzie, smutne tak ale niestety prawdziwe.
Po prostu nic nie od powiedziała tylko poszła dalej. Nic nikomu nie zrobiła a oni tak ją traktują, okropne i pozbawione empatii.

 Kim to zabolało, nigdy nie lubiła jak ktoś się smucił a tym bardziej płakał. Nie mogła tego znieść więc udała że, musi wracać do domu. Dziewczyny poszły dalej na zakupy a blondynka udała się do wyjścia.
Po drodze zobaczyła kawiarnię. Postanowiła iść na lody, co z tego że, sama. Usiadła i zamówiła swoją ulubioną porcję lodów. Rozejrzała się dookoła i zauważyła tą dziewczynę którą, tak źle potraktowały nastolatki z paczki Jessici.
 Chciała do niej podejść ale zauważyła że, nieznajoma zerka w jakimś kierunku ze strachem, żalem, smutkiem. Po chwili blondynka zauważyła jak leci jakiś papier zwinięty w kulkę w kierunku dziewczyny. Wtedy miarka się przebrała, wkurzyła się Kim i to bardzo. Wstała i podeszła do stolika z którego, rzucali śmieciami i obelgami w stronę dziewczyny. Była przy nich i jeden się odezwał.
- Cześć kotku, tak jestem wolny.
- Haha /od powiedziała ironicznie i od razu spoważniała/ nie potrzebna mi ta wiadomość a teraz do sedna sprawy : Czemu jej dokuczacie, co ona wam zrobiła? - wykrzyknęła blondynka.
- Kochanie nie denerwuj się tak. To sprawa między nami a nią. - opowiedział szatyn.
- Nie mów tak do mnie i zadałam pytanie!
- No nic nam nie zrobiła ale sama się o to prosi.
- Prosi?! Prosi?! Czyli co?!
- Prowokuję nas.
- Prowokuję tym że, chodzi spokojnie nikomu nie wadząc?! Tak?!
Nic nie od powiedzieli. Kim ciągnęła dalej:
- Jesteście ... jesteście ...
- Boscy - wtrącił jeden
- Nie! Jesteście bezczelnymi, pozbawionymi empatii bachorami które, dokuczają i krzywdzą innych ludzi dla zabawy bo im się nudzi. - krzyknęła głośno i wyszła z hukiem z kawiarni.

Poszła do domu i rzuciła się na łóżko.  Nie mogła zrozumieć jak tak można postępować. To było okropne. Postanowiła zakolegować się z tą dziewczyną żeby, wiedziała że, ona nie chcę się z niej śmiać tylko po prostu chcę się za przyjaźnić.
 Jutro miała iść na mecz piłki nożnej, podobno wybierają nowych zawodników. Kochała piłkę ale nie mogła zagrać, nikt nie dawał jej szans. Od dziecka trenuję i próbuję udowodnić że, naprawdę mogłaby zagrać. Chciałaby pokazać że, jest tak samo dobra jak inni. I miała już plan ...

------------------------------------------------------------------
I teraz tak kilka pytań, które będą towarzyszyć przy następnych rozdziałach xd
1. Co się stało z ojcem Kim??? ( Rozwiążę się dopiero później...)
2. Kto to jest Mik??? ( Będzie w kilku rozdziałach :D )
Rozdział dla wszystkich osób które, zostały ze mną po tej krótkiej przerwie :*

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Wróciłam ...

Jutro albo pojutrze spodziewajcie się nowego rozdziału ;)
Założyłam nowego bloga (już jest prolog ale niedługo bd 1 rozdział).
Zapraszam xd :
http://czas-nie-ma-tu-znaczenia.blogspot.com/

czwartek, 8 sierpnia 2013

Info :)

Hejka :) 
Chciałam przeprosić ale w następnych 2 tygodniach nie będzie rozdziału bo wyjeżdżam nad morze :D Ale obiecuję jak przyjadę wszystko nadrobię bo mam jeszcze dużo pomysłów xd I może założę jeszcze jednego bloga, już nawet mam pomysł :D
 Dziękuję że wchodzicie na tego bloga <3 
Życzę miłych wakacji :* ♥
Natka :) ♥

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

3. Extraordinary night

Dziewczyny wychodziły właśnie ze szkoły. Chłopcy zostali na dodatkowy trening piłki nożnej a Julia wraz z Miltonem na dodatkowe zajęcia.
Po drodze pełnej rozmów i wygłupów blondynka za proponowała pójście na lody na co Grace zgodziła się bez zastanowienia. Nastolatka wchodziła do sklepu a brunetka zajęła miejsce na ławce. Gdy Kim kupowała lody do Grace podszedł Matt.
- Ooo kogo moje oczy widzą? Piękna Grace z moich marzeń - zaczął czarować chłopak
- Ooo kogo moje oczy widzą? Właśnie przecież tutaj nic nie ma, no po za kosmitą ukrytego  w ciele dziwnego człowieka.
W tym czasie Kim wyszła z lodami w ręku.
- Nie wiedziałam zbytnio jaki lubisz smak więc wybrałam ten sam co ja ... - wypowiedź dziewczyny przerwał chłopak, którego blondynka wcześniej nie zauważyła.
- Najśliczniejsza dziewczyna świata, cześć koteczku.
- Nara koteczku.
- Ej dasz mi swój nr? Proszę, to moje marzenie.-zaczął błagać
- A wiesz jakie moje jest marzenie?
- Ja- powiedział pewny sb
- Hahha zabawny jesteś.
- Ooo patrz/powiedziała Grace a w tym czasie chłopak się odwrócił / - Zmywamy się / szepnęła do Kim/
- O rety co za kretyn, do każdej zarywa - powiedziała ze śmiechem brunetka jak już uciekły od niego.
- Zauważyłam - Kim również się zaczęła śmiać.
Po pożegnaniu się z Grace blondynka wparowała do domu. Zastała mamę czytającą książkę. Dziewczyna po przywitaniu się z Stellą poszła na przygotowany obiad.
Wieczorem wyszła na dwór, było już ciemno ale ogród oświetlały mnóstwo lampek. Usiadła na bujającej się dwu lub trzyosobowej  huśtawce. Przyglądała się gwiazdom albo jakiemuś  lecącemu samolotowi. W jednej chwili polało się na nią mnóstwo kropel wody. Dziewczyna była prawie cała mokra gdy przestało ,,padać''. Krople wody spływały po niej. Miała mokre włosy i bluzkę, spodnie na szczęście zostały suche gdyż strumień wody skierowany był wysoko. W pewnym momencie ktoś wyjrzał przez ogrodzenie /płot nie był wysoki/. Tego bruneta dziewczyna szybko rozpoznała. Tak to był Jack. Wyjrzał przez płot i emocje mieszały mu się z zaskoczeniem oraz radością  ale także z zakłopotaniem . Chłopak przeskoczył przez granice dzielącą go między Kim.
- Cześć Kim, nie wiedziałem że jesteśmy sąsiadami. I przepraszam za tą wodę.
- No ładnie to ty sąsiadów witasz, nie ma co- powiedziała z śmiechem dziewczyna
- Niechcący, w ramach przeprosin oferuję swoją bluzę- powiedział uśmiechnięty zdejmując  obiecaną bluzę.
Gdy zdjął podał dziewczynie, sam zostając w koszulce. Dziewczyna zdjęła własną mokrą bluzę i przebrała się /miała jeszcze podkoszulek, który nie był tak bardzo mokry ponieważ bluza była dość gruba/. Kim usiadła na huśtawce, w jej ślady poszedł brunet. Przypatrywali się gwiazdom, śmiali się, rozmawiali. Dziewczyna dowiedziała się że, jego ojciec jest znanym piłkarzem. Gra w świetnym klubie i dużo zarabia ale też są negatywne skutki tej pracy np. mało czasu spędza z rodziną chociaż stara się jak najwięcej. Natomiast mama pracuję jako super modelka. Podobno jest jedną z najlepszych. Aż trudno uwierzyć że, nie zna się z Stellą a może i zna? Możliwe.
- Teraz ty coś opowiedz o sobie - poprosił słodko.
- Hmmm no więc nazywam się Kim ...
- To już wiem - powiedział ze śmiechem brunet
- Moja mama także jest modelką, prze prowadziłyśmy się niedawno. Nie mam rodzeństwa.
- A co z tatą?
- Yyy tatą ... on no ten ... yyy patrz spadająca gwiazda - dziewczyna szybko zmieniła temat
Chłopak wyczuł że, nie powinien być wśbiski że, nie powinien pytać o ojca. Postanowił że, jak będzie chciała to sama powie. Teraz uwagę obydwoje nastolatków przyciągnęła spadająca gwiazda.
- Szybko myśl życzenie ... - powiedziała blondynka
- Oboje pomyślmy ...
- Okey ... - podał dziewczynie dłoń i razem pomyśleli marzenie które, chcą żeby się spełniło.
Obudziło ich kapanie wody. Nie zauważyli nawet kiedy zasnęli wtuleni w siebie. Zaczął padać deszcz. Ciepły poranny deszcz. Dziewczyna wstała i zaczęła tańczyć lub kręcić się wokół własnej osi. Chłopak na początku był zdezorientowany ale później przyłączył się do poczynań dziewczyny. Tańczyli, śmiali się, kręcili ale to było nie ważne tak samo jak to że byli cali mokrzy, ważne było to że są razem, razem spędzają tą nie zapomnianą i niezwykłą chwilę.

--------------------------------------------------------------
Przepraszam że dopiero dzisiaj a nie wcześniej.
Ale cały weekend miałam zawalony ... a w szczególności niedzielę: obudziłam się i od razu prawie pojechaliśmy na odpust potem do rodziny, wróciliśmy koło 20 lub 21 a na sam koniec do szpitala bo brat przyciął palce xd wróciliśmy około 23 lub później. Dopiero dzisiaj znalazłam chwilkę na napisanie. W ogóle rozdział na szybko. A po za tym ostatnio oglądałam świetny film ,,Keith'' Polecam gorąco :).
Dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze  <3 ♥♥♥ :***

piątek, 2 sierpnia 2013

2. First day of school

Następny dzień Kim powitała z wielkim uśmiechem na ustach. Od dziś będzie chodzić do szkoły jak każdy normalny nastolatek. Może nawet znajdzie prawdziwych przyjaciół! Można powiedzieć, że już poznała. W końcu wczoraj poznała Grace i  tych dwóch chłopaków. Na poliki dziewczyny wkradł się delikatny rumieniec. Powoli wstała z łóżka i powędrowała do łazienki. Po 30 min kąpieli wróciła w samym ręczniku. Stanęła przy szafie i wybrała ubrania, które włoży.

Bez rzęs :))

Nie malowała się, gdyż nie miała takiego zwyczaju. Wolała siebie w wersji naturalnej. Zeszła na dół. Stwierdzając ciszę wokoło można było śmiało twierdzić, że mama jeszcze śpi. Poszła do kuchni i wzięła jabłko z blatu szafki. Spojrzała na zegarek. Pozostało jej niecałe pół godziny do lekcji. Wyszła na dwór i zaczęła iść w stronę szkoły. Życie dopiero się budziło. Większość osób wyjeżdżało do pracy czy też odwoziło swoje dzieci do szkoły. Gdy szła drogą pochłonięta obserwowaniem ludzi nie zauważyła jak na kogoś wpada. Uniosła głowę do góry i spojrzała w ciemnie oczy. Chłopak jej kogoś przypominał. A tak! Był bardzo podobny do chłopaka, który wczoraj uratował jej życie.
- Oj przepraszam, moja wina, niezdara ze mnie. - powiedziała dziewczyna chwiejnie wstając.
- Nie no co ty, to wyłącznie moja wina. - szybko podał jej dłoń i pomógł wstać. - Jestem Brody.
- Kim.
- Nowa?
- Aż tak widać? - blondynka uśmiechnęła się do nowo poznanego kolegi.
- Nie po prostu takiej ładnej dziewczyny jeszcze nie widziałem.
Spojrzała na niego rozbawiona. Była niemal pewna, że sobie z niej żartuje.
- Coś ci się pomieszało.
- Nic mi się nie pomieszało tylko tak jest. Zmieniając temat, idziesz do Seaford High School?
- Tak
- Mogę ci po towarzyszyć?
- No tak.
Przez całą drogę nastolatkowie się śmiali i rozmawiali. Nie spodziewali się, że aż tak dobrze będę się czuć w swoim towarzystwie.
- Miło mi się towarzyszyło tobie w drodze. - powiedział chłopak, gdy już znajdowali się w budynku szkoły.
- Mi również.
- To do zobaczenia.
- Zobaczenia.
Patrzyła jeszcze jak odchodzi, gdy się odwrócił i jej pomachał. Szybko odwzajemniła gest, a kilka sekund później podbiegła do niej uśmiechnięta Grace.
- Która klasa?
- Yyy zobaczę na kartce - gdy wyjęła pogiętą kartkę odczytała szybko numer klasy - Druga C a twoja?
- Aaa moja również, czyli siedzimy razem?
-Nie inaczej.
Zadzwonił dzwonek na lekcję, więc prawdopodobnie już się spóźnią, gdyż dotarcie do klasy zajmuję kilka chwil.


- Jak zwykle, Grace i ...
- Kim. - pod powiedziała szybko blondynka czując spojrzenia większości uczniów.
- Właśnie yyy Kim. Grace nie ucz nowych uczniów złych manier!
- A skąd pan wie że, to ja ją tego nauczyłam a nie odwrotnie? - spytała Grace na co blondynka delikatnie się uśmiechnęła.
- Siadać do ławek. Dzisiaj wam odpuszczę, ale następnym razem będzie kara. - powiedziała już zmęczona kobieta.

Podczas zajęć kilkoro uczniów przypatrywało się Kim. Obserwowali każdy jej nawet najmniejszy ruch. Dziewczyna czuła się dziwnie, jakby była związana linami bez możliwości żadnego ruchu. W tłumie uczniów zauważyła niedawno poznanego kolegę, otóż był nim Brody ale nigdzie nie zauważyła Jerrego i Jacka. Po kwadransie lekcji drzwi się otworzyły.
Do klasy weszli Jack i Jerry. Zadowoleni i zaspani tak można było określić ich stan.
- Kolejne spóźnienie. Tak, tak kto by się spodziewał - powiedziała ironicznie się uśmiechając nauczycielka- jak zwykle pan Brewer z panem Martinezem. Wcześniej Grace z ... - Kim! - powiedziała kolejny raz dziewczyna - A tak! Oczywiście, że z Kim. Darowałem im, ale wam tak łatwo nie pójdzie. W nagrodę odbędziecie karę po lekcjach.- powiedziała kobieta.
- Oj przymknij się lala. - powiedzieli w tym samym czasie chłopaki.
- Martinez, Brewer jesteście bezczelni!- powiedziała zdenerwowana.
-Dobra nie denerwuj się, bo się przegrzejesz - powiedział Jack.
-Albo spoci i będzie jeszcze bardziej śmierdziało - powiedział ,,cichutko'' Jerry po czym cała klasa się roześmiała
- SIADAĆ I ZAMKNĄĆ SIĘ! Nie pozwolę, aby ktokolwiek mnie obrażał!
- Oj krucho u ciebie lala z nerwami. - powiedział Jack.
- Jeden, dwa, trzy, cztery... - zaczęła siadając i mamrocząc po czym odetchnęła głośno - Siadać. Po lekcjach odbędziecie karę. Może coś was to nauczy.

Chłopcy usiedli w ławce. Każdy wiedział że, razem nikt ich nie przegada.
Kobieta zaczęła prowadzić lekcje. Nikt jej zbytnio nie słuchał, tylko nie liczne osoby.

Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę wszyscy wyszli z klasy. Kim z Grace usiadły na parapecie i rozmawiały. W pewnym momencie podeszły do nich dziewczyny. Blondynka była ubrana w krótką różową spódniczkę i bluzkę która odsłaniała brzuch, brunetka natomiast w obcisłe szorty i bluzkę na ramiączkach a trzecia dziewczyna o brązowych włosach w ciemną sukienkę.
- Cześć nowa. - przywitała się blondynka.
- Hej. - Odpowiedziała niepewnie spoglądając w ich stronę
- Jestem Jessica, to Donna /pokazała ręką na brunetkę/ a to Alice (czyt. Alisz).
- Jestem Kim.
- Możemy kiedyś wybrać się na zakupy. Co ty na to?
- Hmm wszystko możliwe.
- W takim razie do zobaczenia. Ciao. - powiedziała zarzucając włosami i odeszła.
- Ugh nie cierpię ich. - powiedziała Grace
- Wydają się w porządku, ale trochę przesadziły z makijażem. - powiedziała spokojnie.
- Trochę? Kim? Muszę złożyć zażalenie do twojego okulisty. - Roześmiały się obie na słowa Grace.

* * *

W tym momencie zadzwonił dzwonek. Po 4 lekcji wszyscy poszli na stołówkę. Dziewczyny wzięły jedzenie i usiadły przy wolnym stoliku. Kim miała wrażenie że, Jack zerka nieznacznie na nią ale to tylko może złudzenie. W końcu kim ona była? Zwykłą dziewczyną, niewyróżniającą się z tłumu.

Po zjedzeniu poszły razem do szatni ponieważ miały mięć teraz w-f.
Oznajmiła im, że dzisiaj nie będą miały treningu, gdyż chłopaki mieli niedługo mecz i musieli poćwiczyć. Nauczycielka zgodziła się tylko dlatego że, trener Mark jej się podobał. Zawsze się tego wypiera, jest stanowczą kobietą o surowych zasadach.
- Dziewczyny usiądźcie na stadionie.- powiedziała, gdy znajdowały się na boisku.
Usiadły na swoich miejscach. Kim pomiędzy Grace, a nowo poznaną Julią. Dziewczyna była drobną szatynką ukrywającą się za ogromną książką i okularami. Dziewczyny rozmawiały w trójkę, na początku Julia była nieśmiała, ale później przekonała się do nowo poznanej blondynki.
Chłopaki weszli na boisko z trenerem. Byli trochę zaskoczeni, że dziewczyny będę ich obserwować ale większość nie ukrywała zadowolenia. Jeden chłopak przesłał Kim całusa a Brody i Jack pomachali jej. Dziewczyna tylko lekko się uśmiechnęła.
- Ale masz branie. - powiedziała ze śmiechem Grace
- Haha bardzo śmieszne, patrz kto tu się patrzy.
- Milton? - spytała się od razu Julia
- Haha też-powiedziała Kim
Rzeczywiście Milton zerkał nieznacznie na Julie tak samo jak Jerry na Grace albo kilku chłopaków na nową dziewczynę - Kim.
Podzielili się na połowę i zaczęli grać. Po kilku minutach gry Kim łatwo mogła stwierdzić, że większość gra dobrze w tym Jerry, Brody i chłopak który przesłał jej całusa ale najlepszym z nich wszystkich był Jack. Był naprawdę niesamowity, za pomocą trików strzelił nie jednego gola. Widać że, trener był strasznie dumny z tamtych chłopaków. Ale nie obyło się także bez potyczek, z których nie był zadowolony. Jeden chłopak próbował strzelić gola, ale zamiast kopnąć piłkę przewrócił się; drugi nastolatek natomiast biegnąć wleciał na drugiego po czym oboje wywrócili się.
 Po gwizdku oznajmiający koniec meczu większość zdjęła koszulki. Jack miał najbardziej umięśnione ciało.
Większość dziewczyn pisnęła a Jessica ze swoją grupą natychmiast poderwała się z miejsca i pobiegła do nich.
- Poszła się po szczerzyć, patrzcie jak się ślini jak mój pies gdy widzi smakołyki.
- Haha Grace rozwalasz system. - powiedziała Kim
Dziewczyny udały się do wyjścia  przez co musiały przejść przez boisko.
- Hej, Kim? Tak?-zagadnął uśmiechnięty chłopak /ten sam co przesłał całusa/
- Tak a ty?- uśmiechnęła się dziewczyna niepewnie.
- Matt.
- No to miło mi cię poznać.
- Nie to mi jest bardzo miło. Ej podałabyś mi swój numer telefonu?
- Oj, mój nr nie dla wszystkich. A poza tym nie znam cię zbytnio.
Jak to powiedziała to szybko się zmyła do dziewczyn rozmawiającymi z chłopakami czyli z Jackiem, Jerrym i Miltonem. Dużo dziewczyn patrzyło się na Jacka, można powiedzieć że większość. Blondynka dołączyła do nich do ekipy.
- Ooo Kim już jesteś, widać że poznałaś Matta? - spytała się Grace
- Można tak powiedzieć. - odp niechętnie
- Uciekłaś bo był nachalny?- spytał się Jack
- Taaa chciał wyciągnąć nr tel
- I co dałaś?
- Co? Przecież nawet go nie znam-oburzyła się Kim
- A mi dasz?-zapytał się Jack
- Tobie? Nigdy.- zaczęła się śmiać nastolatka po czym dołączyli wszyscy prócz Jacka
- Ej, a kto cię  uratował?
- Duchy. - powiedziała ze śmiechem Kim
- Dobra masz ten mój nr telefonu mój wybawicielu. - dodała dziewczyna z uśmiechem
Razem wszyscy udali się do klasy. Podczas lekcji razem gadali i się wygłupiali no oprócz Julii i Miltona oni woleli słuchać nauczyciela. Gdy wybuchnęli głośnym śmiechem nauczyciel się spytał:
- Coś wam dzisiaj za wesoło ...
-  Jakbyśmy się nie śmiali, to byśmy już dawno spali -
od powiedział Jack po czym cała klasa zaczęła się śmiać.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Chciałam podziękować za to że, wchodzicie i czytacie te bazgroły ♥
Następny rozdział postaram się dodać niedługo , może jutro albo pojutrze ;)
,,Extraordinary night''- niezwykła noc  ( taki bd tytuł 3 rozdziału) xd