wtorek, 30 lipca 2013

1. Przeprowadzka

 Zwyczajnie niezwykła.

Weekend. Spędza się na odpoczynku.  A ona jak go spędza? W samochodzie jadąc nie wiadomo gdzie. Jak to powtarzała jej mama? Ach, tak - jadą do nowego życia. Ale przecież miejsce zamieszkania nie zmienia wszystkiego. Zmienia tylko się adres. Niestety.


Deszcz pada, a smugi wody leniwie spływają po szybach. Ten świat wydaje się taki szary, ale czy naprawdę taki jest czy może tylko jej się tak wydaje? Ona siedzi na siedzeniu pochłonięta w wir marzeń. Zatopiła się w wyobraźni. Rzeczy walają się na tylnym siedzeniu i w bagażniku. Ale to tylko najważniejsze badziewia.
Samochodem kieruję mama dziewczyny. Kobieta w wieku 35 lat wyglądająca na 10 lat młodszą. Z zawodu jest modelką, która jest już w tym biznesie ładnych parę lat. Ma doświadczenie i spełnia warunki, przez co staje się jedną z rozchwytywanych i najlepiej opłacalnych modelek.

Przeprowadzka. Jedno słowo, które było ostatnio tak często wymawiane. Wcześniej były to tylko głupie słowa rzucane na wiatr. Ale w pewnym momencie podjęły decyzje że, od tego uciekną. Uciekną od monotonności, od przytłaczającej pracy, która nie dawała ani chwili wytchnienia. Mama dziewczyny chce odpocząć od tego natłoku. Ma już tego dość. A że, są już bogate nie potrzebują więcej pieniędzy, więc nie muszą aż tak pracować, przemęczać się czy też martwić o rodzinne fundusze. Tylko dlaczego wcześniej tego nie zrobiła? Chciała w ten sposób pomóc swojej córce. Zapewnić jej obiecującą przyszłość, taką, gdzie niczego by jej nie brakowało. To śmieszne, bo córce brakowało matczynej miłości. Tak zapracowana kobieta zapominała o swojej córce. Nie, żeby jej nie kochała. Kochała ją tylko, że brakowało jej czasu. Trochę zajęło jej uświadomienie sobie, że rodzina jest najważniejsza. Dużo ważniejsza od pracy, a nie na odwrót, tak jak myślała wcześniej.


Dziewczyna z resztą też nie chciała już dłużej tam mieszkać. Chodziła do szkoły. Jej wcześniejszy wygląd w niczym nie przypominał wyglądu córki sławnej na cały świat modelki. Matka jeździła po świecie na pokazy mody. Większość czasu na to poświęcała. Córce nie przeznaczyła aż tyle czasu co pracy. Dopiero teraz może coś się zmieni. Ale może to tylko złudne nadzieje, a może i nie. Nie wiadomo. Życie jest nieskończoną zagadką i zawsze nas czymś zadziwi.


Kim, bo tak ma na imię dziewczyna dopiero teraz zmieniła się z wyglądu. Wcześniej była dziewczyną z krótkimi włosami i aparatem na zęby. Nie ubierała się modnie.  Tak naprawdę nie obchodził ją jej wygląd. Mama poświęcała swojej urodzie za nie dwie. Teraz jest zupełnie inna. Piękne długie blond włosy. Twarz idealna że, każda inna kobieta i nawet modelka mogła by jej po zazdrościć. Szczupła, zgrabna. Po prostu idealna. Była poczwarką z której rozwinął się piękny motyl. Ta zmiana wynikła z tego, iż zaprzyjaźniła się z modelką. Dziewczyna pokazała jej jak dbać o siebie. I jak podnieść własną samoocenę.


Jadą już strasznie długo. Dziewczyna siedzi opierając głowę o szybę. Po chwili przetarła zaspane oczy.
- Daleko jeszcze? - Spytała z uśmiechem.
- Już nie daleko. Zostało jeszcze z 15 min drogi i rozpoczynamy nowy rozdział w naszym życiu. - Odpowiedziała mama dziewczyny z uśmiechem.
- Jak nazywa się ta miejscowość?
- Seaford.
Blondynka uśmiechnęła się delikatnie.
- Witaj Seaford. - Powiedziała cicho.

* * *

Budynki, drzewa, domy, ludzie. Obserwowała wszystko z zaciekawieniem. W końcu tu będzie teraz żyła. Gdy dojechały na miejsce ujrzały swój nory dom. Budynek otoczony był pięknym ogrodem, w którym rosło wielkie,zielone drzewo. Było mnóstwo pięknych i kolorowych kwiatów. Po prostu z zewnątrz dom prezentował się doskonale.

Kim, gdy była już na posesji obejrzała się dookoła. Po prawej stronie, za płotem znajdował się drewniany płot, za którym znajdował się letniskowy domek. Zaś po lewej stronie, również za drewnianym płotem znajdowała się wielka willa. Przed domem znajdowała się brama oraz furtka. Było tu wprost bajecznie. Weszły obie do domu. Wnętrze budynku było jeszcze wspanialsze. Idealnie połączone kolory z nowoczesnymi akcesoriami. Wszystko było tu niesamowite. Dziewczyna szybko zaczęła szukać swojego pokoju. Nacisnęła klamkę i to co tam zobaczyła wryło ją w ziemię. Weszła niepewnie. Pokój był jak z marzeń. Wielkie, piękne łoże z wieloma poduszkami, własna łazienka, wielkie dwie odsuwane szafy przepełnione ubraniami, biurko i wiele innych niezwykłych rzeczy. Tamten pokój był zaniedbany i zwyczajny bo sama albo mieszkała w domu z jakąś kobietą, która trochę sprzątała i gotowała albo jechała z mamą na pokazy, Po prostu wszystko tu było inne, wszystko wydawało się jednym wspaniałym snem.

Po kilku godzinnym rozpakowaniu były wykończone. Kim poszła się umyć i od razu dosłownie rzuciła się na łóżko. Została wciągnięta w w magiczny kraj o nazwie sen.

* * *

Dziewczyna na następny dzień wstała wcześnie obudzona, przez promienie słońca wpadające przez okno. Wstała i od razu skierowała się do łazienki. Po porannym prysznicu przyszła część na ubiór. Otworzyła swoją szafę. Zaczęła wybierać ubrania, nie wiedziała zbytnio w co ma się ubrać. Wybrała wreszcie jeansowe spodenki, brązowo karmelkową bluzkę trzy czwarte na którą włożyła jeansową kurtkę do tego dobrała złoty wisiorek oraz złote kolczyki i oczywiście złotą bransoletkę. Kim uwielbiała bransoletki. Założyła jeszcze buty pod kolor bluzki.

Zeszła na dół gdzie pachniało naleśnikami a może pachniało odrobiną naleśnika w spaleniźnie. Tak, z pewnością nie pachniało to ciekawie. Ciekawe kto je przyrządził?

Gdy przekroczyła próg kuchni ujrzała brudną mamę, która miała włosy posklejane ciastem lub innymi przyprawami. Miała ubrudzony fartuch oraz twarz w mące. Wygląda zabawnie, tak normalnie. Nie przypominała w niczym sławnej modelki lub milionerki.
,,Powróciły stare dobre czasy''. Na samą tą myśl Kim uśmiechnęła się szeroko. Była bardzo pogodną dziewczyną. Kiedyś, w dzieciństwie dużo czasu spędzała z mamą ale później to się zmieniło.
Mama była nie dość że, niezdarna w kuchni, to nienawidziła, wręcz gotować. Ale to nie jest jej wina. Każdy ma jakieś słabe strony. A jej było gotowanie.

Kim usiadła na krześle i przyglądała się poczynaniom mamy. Wyglądała komicznie. Kiedy już podała naleśniki na talerzu dziewczyna straciła apetyt momentalnie. Połowa była spalona. Ale liczą się dobre chęci.
Dziewczyna skrzywiła się razem ze swoją mamą, po czym zaczęły się śmiać.
- A może zjemy kanapki lub chrupki na mleku? - Zapytała mama Kim.
- Kanapki będą w porządku - Odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
- Może one mi się udadzą.


Po śniadaniu Stella - mama Kim poszła do ogrodu a dziewczyna usiadła przed telewizorem. 
Po pół godzinie znudzona dziewczyna postanowiła po spacerować po mieście. Wyszła z domu. Mijała różne miejsca, domy oraz przechodni. Nastolatka skierowała się do kawiarni. Zamówiła ciastko po czym zajęła wybrane przez siebie miejsce. Po przyniesieniu przez kelnerkę słodyczy zajęła się jedzeniem.
Zauważyła dziewczynę. Szczupła brunetka o brązowych oczach.
- Hejka. Wszędzie są zajęte miejsca, mogę się dosiąść? - Zapytała się podchodząc do samotnie siedzącej blondynki. Widać dziewczyna nie miała problemu z poznawaniem nowych ludzi.
- Jasne, jestem Kim a ty? - Dziewczyna posłała nowej znajomej serdeczny uśmiech.
- Nazywam się Grace. Miło mi cię poznać.- odwzajemniła gest dziewczyny i również się uśmiechnęła.
- Jesteś nowa, tak? /Kim potwierdziła to kiwnięciem głowy/ Tak myślałam, jeszcze nigdy cię tu nie widziałam, a znam prawie wszystkich. No to do jakiej idziesz szkoły?
- Chyba Seaford High School. - Odpowiedziała blondynka z uśmiechem
- Oo super! - Ucieszyła się Grace.
- A czemu?- Kim zbytnio nie rozumiała entuzjazmu nowej znajomej.
- Będziemy prawdopodobnie razem chodzić do szkoły. Może nawet do klas będziemy razem chodzić. - Powiedziała uśmiechnięta.

Obie dziewczyny cieszyły się ze swojego towarzystwa. Tematy do rozmów im się nie kończyły. Miały wiele podobnych za interesowań.
Po godzinie rozmowy postanowiły się przejść.
- Ej Kim ile znasz tu miejsc?
- Ja w ogóle tu nic nie znam, oczywiście po za tą kawiarnią i moim domem. - Odparła zgodnie z prawdą blond włosa dziewczyna.
- No to będę twoim przewodnikiem.
- Okej przewodniku Grace prowadź.
- No to tak tu jak państwo widzą znajduję się ławeczka ..... a tu drzewo...- Grace zaczęła wczuwać się w rolę przewodnika a za nadto. Przynajmniej było się z czego pośmiać.
Dogadywały się to mało powiedziane.
- Gdzie mnie prowadzisz?- zapytała się Kim
- Hmmm... w takie jedno fajne miejsce - Odpowiedziała trochę tajemniczo Grace.
Po drodze pełnej wygłupów i rozmów dziewczyny dotarły do miejsca. Był to mały most. Mierzył może z 2,5 metra lub z 3 metry wysokości. Natomiast pod mostkiem była droga. Wszystko prezentowało się wspaniale, tak trochę bajecznie nawet.

Kim i Grace po chwili weszły po schodach i znajdowały się na mostku. Blondynka usiadła na krawędzi tak samo jak Grace.
- Masz przyjaciół? /Kim nie zdążyła odpowiedzieć/ Na pewno masz, po co w ogóle się pytam. Jesteś najładniejszą i najfajniejszą dziewczyną jaką spotkałam, na 100 % masz mnóstwo przyjaciół. Ja nie mam nawet jednego jak coś to tylko kumpli. Czasami czuję się taka... - Szukała odpowiedniego słowa. Po chwili, jakby z wahaniem powiedziała - inna.
- Nie tylko ty. A tak w ogóle to nie mam przyjaciół, jestem takim dziwnym, zamkniętym w sobie odludkiem.
Nastała chwila ciszy, blondynka postanowiła zmienić temat.
-  Może opowiesz coś o szkole.
- No to tak, ta szkoła jest strasznie nudnaa! Ale jak większość szkół. Jedyną atrakcją są kółka poza lekcyjne i wycieczki. Jest drużyna piłki nożnej. Są popularni ludzie, ci fajni no i ,,gorsza''cała reszta. Nauczyciele są dziwni jak zawsze. Jest sporo fajnych ludziach ale są też oszołomy. Trzeba być naprawdę silnym, żeby nie zwariować.
- Jestem dostatecznie silna?
Dziewczyna pokazała ,,mięśnie''.
- Haha Kim to ja u chomika widziałam większe.
Nastolatki zaczęły się śmiać. W pewnym momencie Kim straciła równowagę i omsknęła się z mostu. To się wydarzyło w kilka sekund. Grace nie zdążyła nawet zareagować. Blondynka zaczęła spadać, zamknęła oczy żeby nie patrzeć na to co się stanie. Może by się nie zabiła ale na pewno coś by sobie złamała, mogłaby nawet być na wózku do końca życia.

Dziewczyna zamiast twardej ziemi poczuła silne ramiona łapiące ją. Nie widziała twarzy, bo miała zamknięte oczy. Powolutku zaczęła je otwierać aż zobaczyła swojego wybawce. Bardzo przystojny brunet o czekoladowych oczach. Obok stał uśmiechnięty ciemnowłosy chłopak, Latynos.  Czekoladowoki chłopak uśmiechał się w zniewalający sposób.
- Anioł spadł mi z nieba. - powiedział chłopak.
Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie i zaczęła powoli uwalniać się z ramion chłopaka. Nie chętnie puścił ją.
- Yy dziękuje za uratowanie życia ...- powiedziała powoli blondynka otrzepując ubranie i stając na galaretowatych nogach, które w dalszym ciągu trochę się chwiały ze strachu.
- Nie ma za co. To trochę nie codzienne ratowanie dam w opresji ale całkiem przyjemne. Jestem Jack.
- A ja jestem Jerry - Przedstawił się ciemnowłosy chłopak/
-Kim, jeszcze raz dzięki i miło mi was poznać
-Jeszcze raz nie ma sprawy. I cała przyjemność po naszej stronie.
W tej chwili przybiegła strasznie zdenerwowana Grace.
-Kim, nic ci na szczęście nie jest. Wiesz jak się przestraszyłam? Myślałam ... matko ... chodź no tu...
Brunetka przytuliła dziewczynę. Po chwili oderwały się od siebie. Wtedy Grace zobaczyła chłopaków. Speszyła się na nich spoglądając, szczególnie na Latynosa. On zresztą też. Gołym okiem było widać że, coś do siebie czują.
Dziewczyny już musiały iść.
- My już się zmywamy. Pa.
- Do zobaczenia.
Dziewczyny poszły w swoją stronę a chłopaki przez chwilę stali  miejscu, Kim i Grace zrobiły duże wrażenie na nich. Jak już się ocknęli zaczęli iść w stronę gdzie się wybierali wcześniej czyli do kina. Jerry wybrał horror a Jack poszedł po jedzenie i napoje. Byli oni najlepszymi przyjaciółmi od dzieciństwa.

W tym samym czasie dziewczyny wracały do swoich domów. Pożegnały się przy domu Kim. Dziewczyna weszła do domu i przebrała się w szeroką bluzę i spodenki od piżamy oraz kolorowe, pluszowe skarpetki sięgające do kolan. Położyła się do łóżka, ale przez jeszcze spory czas nie mogła usnąć. Myślami była przy przystojnym chłopaku, ratującym ''anioły''.