środa, 16 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 29


Koniecznie czytajcie przy tym < muzyka >

Co to znaczy? Czemu to zrobił? Dlaczego tak się stało? Przecież było idealnie. Myśli dziewczyny plątały jej duszę, która rwała się na kawałki.
Przeczytała jeszcze raz wiadomość tak jakby  chciała się upewnić, że to prawda.  Łzy nie dowierzania, smutku, zawodu przepełniły jej oczy. Jak on mógł?! To jest tylko sen. Obudzę się rano, wyśmieję swoje odbicie w lustrze. Ale to nie sen. To smutna rzeczywistość. Łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Strumienie łez kreśliły drogę do szczęścia, którego dziewczyna nie widziała w tym wszystkim. Widziała tylko wiadomość. Jedną, łamiącą serce na malutkie kawałki. Jak szkło po rozbiciu lustra. Jak wichura łamiące bezbronne gałęzie drzew. Jak wielka fala wodna pochłaniająca plażę i okolice. Jak promienie ognia zjadające drzewa. One również nie potrafią się bronić tak jak Kim nie potrafi się obronić od łez i bólu przepełniającego jej serce. Ciało dziewczyny stało się otępiałe, zupełnie jakby nie jej. Stała jakby zatrzymał się czas. Tylko łzy były w ciągłym ruchu. Spływały i moczyły włosy i koszulkę dziewczyny. Ale teraz to nie było ważne. Ważne było tylko to, czy ten esemes jest prawdziwy tak jak uczucie chłopaka, którego w tej chwili nie była pewna. Wcześniej nie wątpiła nawet przez sekundę w nie a teraz... Teraz ma mętlik w głowie. Nawet nie mętlik, tylko chaos.

Chłopak szedł do swojego pokoju, po chwili zatrzymał się przed drzwiami, gdyż usłyszał cichy płacz, który co chwila był głośniejszy. Zmarszczył brwi i zdezorientowany otworzył drzwi. Od razu zauważył załamaną blondynkę. Szybko podbiegł do niej i przytulił ją. Był to naturalny odruch, nad którym nie mógł zapanować. Na początku dziewczyna się w niego w tuliła, ponieważ tego najbardziej teraz potrzebowała - miłości od niego. Wystarczyło kilka sekund, aby obudziła się z transu. Oderwała się od chłopaka najszybciej jak potrafiła.
- Jak mogłeś! - krzyknęła przez płacz.
Zaskoczony nastolatek spojrzał na nią z troską. Co się dzieje? O co jej chodzi? Nic z tego nie rozumiał. Nic a nic.

Tymczasem dziewczyna nie mogła wykrztusić ani słowa. Spróbowała powiedzieć ale wyszedł z tego tylko cichy jęk bólu. Kolejne łzy. Oparła głowę na dłoniach i próbowała się uspokoić. Głowę miała pochyloną tak, żeby nie widać było jej twarzy. Nie chciała, żeby ktoś widział ją słabą, płaczącą. Ale nie potrafiła się opanować, gdyż nadal nie mogła w to uwierzyć. Po chwili uspokajania wyciągnęła rękę po telefon i pokazała sms-a. Chłopak przeczytał kilka razy treść wiadomości. Zdziwiony spojrzał na dziewczynę. Chciał coś powiedzieć, wytłumaczyć całą sytuacje ale... Ale nie mógł. Bezsilność wypełniła wszystkie zakątki jego duszy, która również zaczęła cierpieć. Niewidzialne kolce zaczęły ich kaleczyć.

Spojrzał na nią. Złote oczy. Jego złote oczy były zapełnione łzami, w których nie ukrywanie była rozpacz. Usta. Jego usta, układały się w grymas. Całe ciało przepełnione w dreszczach. Spuścił wzrok. Jak bardzo chciał jej wszystko powiedzieć tylko, że wszystkie próby kończyły się fiaskiem. Przez ból gardła stracił głos. Ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że teraz traci bardzo ważną dla siebie osobę. Oczy chłopaka zalśniły łzami. Spojrzał ponownie na blondynkę ale ona już wstała. Podniosła się z ciężarem, który spadł na jej wątłe barki.
- Z nami koniec. - Powiedział ledwo słyszalnie, jąkając się.
Rzuciła mu ostatnie smutne, zrozpaczone, przepełnione bólem spojrzenie i wyszła. Odeszła. Spoglądał bez mrugnięcia na drzwi. Jakby miał nadzieję na jej powrót. Nic się nie stało. Łzy zaczęły spadać z polików chłopaka. Jak to się stało, że ją stracił?! Rzucił się na łóżko. Owinął kołdrą się szczelnie. Nie mógł za nią pobiec [ponieważ jest chory], nie mógł jej nic wyjaśnić[gdyż stracił głos], nie mógł nic. Bezsilność. I po co on w ogóle wstał dzisiaj z łóżka?! Stracił Kim. Jego Kim. Nie miał na nic sił. To go przerastało.

* * *


Krople deszczu co chwila skapywały z nieba. Wiatr huczał wszędzie i krążył co chwila porywając gałęzie w swój taniec. Pewna dziewczyna szła właśnie chodnikiem. Na głowie miała kaptur a wzrok skierowany był tylko wzdłuż chodnika, na którym lśniły niewielkie kałuże. Łzy mieszały się z deszczem a przemoczone ubranie przylegało do jej ciała. Kilka mokrych kosmyków okalało jej twarz. A zadający zmrok tylko podkreślał żałosną sytuację blondynki. 
Zamknęła oczy. Chciała zapomnieć o wszystkim. Nie miała na to siły. Nie myślała, że tak to się skończy. Wiele osób mówi, że pierwsza miłość zawsze się kończy. Ale to się tym nie przejmowała. Bo i po co? Ważniejsze jest cieszyć się chwilą. Była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła, że na kogoś wpadła. Podniosła powoli wzrok i zobaczyła Drake. Uśmiechnęła się smutno, jakby chciała uśmiechem zmylić innych przed smutkiem i bólem w jej sercu. Zaniepokojony chłopak przyjrzał jej się uważnie. Smutny wzrok, ból wymalowany na twarzy, fałszywy uśmiech. 
- Co się stało? - zapytał się.
- Nic-c. - wyjąkała dziewczyna siląc się na spokojny ton.
Chłopak pokręcił głową. Nie umiała kłamać. Było widać, że coś jest nie w porządku.
- Możesz mi powiedzieć. Nie bój się. Najwyżej powiem może tylko Brutusowi ale on sekretów nie zdradza. - Powiedział próbując przynajmniej trochę rozweselić dziewczynę.
- Kim jest Brutus? - Zapytała się delikatnie zainteresowana. Najbardziej teraz potrzebowała ucieknięcie myślami od dzisiejszego dnia. 
- Zabójczo przystojny, o lśniących włosach. Wysportowany, przyjazny, wierny.
- Twój przyjaciel? - Bardziej stwierdziła niż zapytała dziewczyna.
- Absolutnie tak. 
- Ma tylko jedną wadę. Nie cierpi listonosza i zawsze go straszy. Przez co poczta przychodzi nam z opóźnieniem.
- Jak to? - zapytała się zdziwiona robiąc przy tym śmieszną minę.
Chłopak roześmiał się.
- Wiesz psy najczęściej nie cierpią listonoszy.
- Brutus to pies? - zapytała śmiejąc się.
Chłopak pokiwał głową z uśmiechem.
- Odprowadzę cię do domu.
- Dzięki. 
- Nie jest ci zimno.
- Nie-e. - Powiedziała a po chwili zatrzęsła się mimowolnie z zimna.
Drake zaśmiał się z uporu blondynki. Ściągnął z siebie kurtkę i podał dziewczynie.
- A ty?
- Mi jest ciepło. - Oznajmił wesoło.
Dopiero teraz nastolatka zauważyła, że przestał padać deszcz. I dopiero teraz zauważyła, że Drake jest przystojny, zabawny i umie się zorientować gdy ktoś woli nie mówić co się stało. Nie wymusza i nie pyta się co chwila co się stało tylko próbuje poprawić humor. Nie znała go od tej strony. 

                                                

No to zaczęliśmy przerwę świąteczną :)
Podoba wam się nowy szablon? Mi bardzo :D
James i Lily więc *.*
Tak ostatnio czytam wszystkie fajne blogi o huncwotach <3
Megi Howard, chciałam Ci podziękować za to, że mnie wspierałaś w dojściu jak dodać szablom. Na szczęście trafiłam na stronkę gdzie wytłumaczyli jak rozłożyć szablon, żeby się wgrał (taa błąd XML za każdym razem się wyświetlał)  i udało mi się. Ściągnęłam potrzebny program i wszystko dobrze się wgrywa.
No to teraz do rozdziału.
Pewnie mnie zabijecie za ich rozdzielenie ale powiem wam, żebyście zaczekały.
Bo to dopiero początek xd
Nie zdradzam wielu szczegółów ale powiem wam jedno.
Bohaterowie <może tylko niektórzy> zmienią się, za czym idzie również ich relacje.
Do następnego rozdziału miśki <3

P.S. Idziocha czemu 29 jest nieszczęśliwa? :D
P.P.S. Cleo dziękuje za nominacje, odpowiem na pytania w najbliższym czasie :D

sobota, 5 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 28

W lecie bywają burze. W związkach bywają burze. W życiu bywają burze. Najważniejsze jest to, że po burzy następuje spokój, w którym naprawiamy wyrządzone szkody. Ale czy zawsze?

Następny dzień należał do tych mniej przyjemnych. Trzeba było iść do szkoły. Deszcz padał a wiatr huczał i porywał bezbronne gałązki w swój dziki taniec. Poprzedniego dnia słońce i upał nie dawały żyć ale teraz pogoda zmieniała się nie do poznania. Kim właśnie szykowała się do szkoły. Miała zamiar założyć ciepły sweter i długie jeansy, gdyż pogoda nie dopisywała, zresztą humor również. Dziewczynie nie chciało się iść do szkoły. Najchętniej rzuciłaby się na łóżko i wtuliła w Jack'a. Ale chłopak śpi w swoim łóżku albo również marudzi przy wstawaniu. Dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się na widok marudnej miny chłopaka. Nawet w tej skwaszonej minie, z tymi pięknymi zmrużonymi oczami wyglądał słodko.
- Kim pośpiesz się, bo się spóźnisz.
Usłyszała głos mamy dobiegający z dołu. Tym samym przerywający jej rozmarzenie.
- Już idę! - odkrzyknęła i zbiegła po schodach porywając w między czasie spakowaną torbę.

 * * *

- Jack ubieraj się. Masz pięć minut! - powiedziała pani Brewer zaglądając do pokoju nastolatka. - Co się dzieje? - zapytała zatroskana widząc, że syn nie reaguje.
Dopiero po paru chwilach chłopak pokiwał głową i wskazał na gardło, przez które nie mógł wydobyć ani słowa.
Twarz pani Brewer pokryła się małymi zmarszczkami a podkrążone oczy uwydatniły się fioletowym kolorem. Była zmartwiona i zmęczona.
- Zostań dzisiaj w domu. Przyniosę ci zaraz jakieś leki. - Powiedziała delikatnie.

* * *

Przemoczona blondynka weszła w mury szkoły. Rozwiane i mokre włosy opadał jej na ramionach. Czapka zakrywała niemal całą twarz. Wyjęła ręce z kieszeń kurki i zaczęła je rozgrzewać.
- Hej Kim! - krzyknął Jerry z końca korytarza.
- Cześć! - odkrzyknęła dziewczyna zmarzniętym głosem.
- Jest już Jack? - zapytała się blondynka, gdy przyjaciel był już blisko.
- Myślałem, że jest z tobą. - wyznał
- To śmieszne, bo ja myślałam, że jest z tobą. - powiedziała choć wcale nie było jej do śmiechu. Zmartwili się nieobecnością przyjaciela. On prawie zawsze był w szkole, spóźniony ale był a jak nie był to zawsze zostawiał wiadomość.
- Pewnie się spóźni. - powiedział Jerry i pomachał biegnącej w ich kierunku Grace.

* * *

Jeszcze tylko pięć minut do dzwonka. Zniecierpliwiona i zmartwiona dziewczyna stukała nerwowo palcami o blat ławki. Co się z nim dzieje? Dlaczego nie ma go i nikogo nie poinformował o tym? Dlaczego tęskni za nim tak bardzo, choć wczoraj się widzieli?! Czemu nie może nad sobą zapanować? Jej myśli krążą tylko wokół osoby chłopaka. Zamknęła oczy. Rozchyliła delikatnie wargi, jakby w oczekiwaniu na pocałunek. Niestety nic się nie zdarzyło. Może tylko upłynęła kolejna minuta ciszy. Może świat stanął w miejscu. Nie to niemożliwe. Świat staje w miejscu tylko w jego obecności. Kolejne myśli popłynęły w głębie oceanu. Stworzył się niemały chaos. Przeczuwała, że coś się wydarzy. Intuicja podpowiadała niemałe zmiany jak i kłopoty. Stworzył się przez to cień zmartwienia czający w podświadomości. Jak krzak z trującymi owocami, który zasiał się na pięknej łące kwiatów.

* * *
Kim spojrzała na plan zajęć. Wyciągnęła szczupłą dłoń w kierunku kartki i przeszukała palcem tabelkę z rozkładem lekcji. Po chwili stwierdziła, że pozostała jeszcze jedna lekcja a następnie trening. Dopiero teraz uprzytomniała sobie, że razem z Jack'iem ominęli nie jeden już trening.
- O kurczę. - Powiedziała do siebie.
- Gdzie? - Zapytał się Jerry pojawiając się nie wiadomo kiedy przy blondynce.
- Jerry! Przestraszyłeś mnie.- Powiedziała z wyrzutem dziewczyna.
- Aż taki straszny jestem?
- Tak. - Odparła uśmiechając się niewinnie.
- Graace! - Krzyknął chłopak obrażonym tonem głosu. - A Kim powiedziała, że ...

* * *

- Daruję sobie trening. - Szepnęła dziewczyna do przyjaciółki w czasie ostatniej lekcji.
- Znowu? - Zapytała zdziwiona Grace.
- Tak. Odwiedzę Jack'a.
- Pozdrów go ode mnie.
- Spoko. - Uśmiechnęła się delikatnie do przyjaciółki.
- Przeszkadzam? - Wtrąciła się nauczycielka nie wiadomo kiedy wyrastając przed ich ławką.
- Nie, oczywiście, że nie. - Powiedziała szybko blondynka.
- Ale mi przeszkadzają wasze szepty.
- To się nie powtórzy. - Znowu powiedziała szybko blondynka. Nie chciała dopuścić Grace do zdania, gdyż na pewno skończyłoby się to karą po lekcjach. A to była ostatnia rzecz jaką chciałaby Kim w tej chwili.
- Mam taką nadzieje. Wracając do tematu. Autor chce nam przekazać swoją wiarę i nadzieję, które przeżywał podczas ...
- Udało się... - odetchnęła z ulgą blondynka.

* * *

Zaczął kropić deszcz a blondynka pukała do drzwi swojego chłopaka. Po chwili otworzyła jego mama. Uśmiechnęła się na powitanie i powiedziała:
- Cześć Kim.
- Dzień dobry. - Odwzajemniła uśmiech a pani Brewer zaprosiła ją ruchem ręki, żeby weszła.

Zdjęła buty i niebieski płaszcz. Stanęła naprzeciw niej kobieta i powiedziała:
- Zrobię herbaty. Pokój Jack'a jest na drugim piętrze. Po schodach, drugie drzwi.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się delikatnie i rozpoczęła szybką i żwawą wspinaczkę na górę.
Gdy już była na miejscu zapukała do drzwi lekko i wparowała do pokoju, nie czekając na zgodę. Zastała chłopaka śpiącego na łóżku.
- Wstawaj leniu. - Powiedziała śmiejąc się.
Chłopak podniósł głowę zdziwiony. Rozejrzał się wokoło i dopiero po chwili zorientował się z obecności blondynki. Uśmiechnął się delikatnie ale po chwili skrzywił, gdyż bolało go gardło.
- Co ci jest? Czemu nie było cię w szkole? - Dziewczyna zaczęła zadawać mnóstwo pytań, na które chłopak nie był w stanie odpowiedzieć. Wskazał szybko na gardło i wtedy dziewczyna zrozumiała zachowanie nastolatka.
- Aa dlatego nic nie mówisz. Z tego też powodu nie byłeś dzisiaj w szkole? - Za chwilę dodała szybko. - Nie musisz odpowiadać, możesz pokiwać głową.
Jack kiwnął lekko głową a po chwili ktoś zaczął pukać do drzwi. Również bez pozwolenia, gdyż mama chłopaka wiedziała o tymczasowej utracie głosu syna weszła do pokoju z kubkami gorącej herbaty oraz tacką kruchych ciasteczek. Kim podziękowała i zaczęła powolutku pić herbatę. Owinęła kubek dłońmi aby zlodowaciałe dłonie się nagrzały.
- Jack musisz wziąć leki i sprawdzę ci temperaturę. Kim nie masz nic przeciwko temu, że Jack zostawi cię na chwilę samą? - Uśmiechnęła się serdecznie kobieta i wyszła z pokoju.
Jack wstał z łóżka niechętnie, skrzywił się i po chwili wziął koc i nakrył się nim.
- Wyglądasz jak batman.
Chłopak uśmiechnął się, podszedł do dziewczyny i mocno przytulił. Przykrył a następnie otulił siebie i blondynkę kocem. Dziewczyna poczuła wewnętrzne ciepło i spokój. Złe przeczucie opuściło ją i nie pozostało po nim śladu. Cień, który zasiał się znikł jak kamfora a ciepło coraz bardziej rozchodziło się po ciele dziewczyny. Ten moment był cudowny. Blondynka chciała pozostać tak całą wieczność. Ciepło biło od chłopaka. Może to z powodu gorączki a może z miłości.
- Jack, pośpiesz się trochę.
Chłopak oderwał się od dziewczyny i spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem. Pocałował ją szybko w czoło i poszedł po lekarstwa.

Dziewczyna usiadła zaczarowana tym co się przed chwilą wydarzyło. Rozejrzała się dookoła i po chwili spostrzegła misia. Wzięła go w ręce i uśmiechnęła się. Wyobraziła sobie małego słodkiego chłopczyka bawiącego się zabawkami. Układał pluszaki i rozmawiał z nimi jak z przyjaciółmi. Nie słyszała tego co mówi ale to nie było ważne. Widziała dziecko, które nie było świadome świata, który go otaczał.

Do teraźniejszości przywołał ją dźwięk nadchodzącego sms-a. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że zamknęła oczy i wyobraźnia ją poniosła. Zerknęła na sprawce - telefon jej chłopaka. 1 nowa wiadomość. Nie mogła się powstrzymać i podeszła do telefonu. Nie powinna czytać ale w końcu są razem i nie mają żadnych tajemnic. Prawda? Dotknęła ekranu gdzie widniała koperta. Od razu otworzyła się wiadomość. Dziewczyna wzięła do ręki komórkę i zaczęła czytać.

Gdy przeczytała, wzrok nadal miała utkwiony na ekranie telefonu. Pojedyncze łzy zaczęły jej spływać po policzkach. Niedowierzanie i ból rozdzielało ją od środka. Ciepło, które przed chwilą czuła zniknęło. Cień powrócił i rozprzestrzeniał się z zawrotną prędkością. Jak to możliwe? Coraz większe łzy skapywały z brody dziewczyny. Dreszcz opanował jej ciało a chropowaty jęk wydobył się z jej ust. Nie mogła w to uwierzyć. To koniec.

                                                 

Hejka moi drodzy! 
Jak wam się podoba rozdział?
Powiem szczerze, że strasznie opornie szło mi jego pisanie.
Rozdział 29 napisany lecz muszę go zmienić. Wykasuję kilka dialogów, pododaje coś tam i będzie ok :D
DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU! <3