środa, 28 sierpnia 2013

4. Twins and Shopping

Cali mokrzy pożegnali się i poszli do domów żeby się przebrać. Poranek był niezwykły dla każdego z nich. Kim weszła do domu nie zauważona. Zdjęła mokre ubrania i poszła pod prysznic.

Mama Kim obudziła się wcześnie rano ponieważ usłyszała krzyk mieszany ze śmiechem. Wyjrzała przez okno i uśmiech sam zagościł na jej twarzy. Zobaczyła tańczących i śmiejących Kim i Jacka. Byli cali mokrzy i ... szczęśliwi. Tak, szczęśliwych. Stella nie chciała przeszkadzać wiedziała że, są młodzi. Ponownie położyła się do łóżka. Nie mogła zasnąć. Przypomniały jej się stare czasy. Gdy była młoda wraz z Johnem /tata Kim/ spędzali każdą chwilę razem. Samotna łezka spłynęła jej po policzku. Tęskni ale ... Właśnie jest to ,,ale'' które wszystko zmieniło. Całe ich życie. Ona sama się zmieniła przez niektóre wydarzenia. Ale to zupełnie inna historia.

Blondynka po umyciu przebrała się w krótkie białe spodenki oraz krótki rękawek na który założyła różowy sweterek. Założyła oczywiście dużo bransoletek. Strój był wygodny i nawet w stylu Kim.




Nie zwracała wcześniej uwagi na mokre ubranie ale teraz jej wzrok przykuła bluza. Bluza nie kogo innego jak bruneta. Ubranie prawie wyschło ale było jeszcze mokre więc postanowiła oddać później, jak wyschnie. Gdy zjadła śniadanie zaczęła kierować się do wyjścia. Założyła buty i pokierowała się w stronę furtki. Wyszła ze swojej posesji i podążyła do szkoły.

Zdążyła na pierwszą lekcje. Usiadła z Grace, Julia z dziewczyną o kruczo czarnych włosach a  Milton z Eddiem - najlepszym jego przyjacielem. Nigdzie nie zauważyła ani Jacka, ani Jerrego i o dziwo Brodego. Lekcja się rozpoczęła.
Po jakiś 10 minut wszedł Jerry.
- Jerry zaszczycił nas obecnością, jak miło, a gdzie zgubiłeś Jacka?
- Konflikt rodzinny. - powiedział krótko i zwięźle po czym usiadł do ławki.

Lekcja minęła szybko, po przerwie spędzonej w towarzystwie Grace rozpoczęła się druga lekcja zajęć. Do tej pory nie było ani śladu chłopaków, Kim domyślała się że albo nie będą w ogóle w szkole albo spóźnią się grubo.

Podczas trzecich zajęć wtargnęli Brody i Jack. Widok był prze komiczny i ... dziwny. Włosy mieli potargane i brudne w mące i chyba w ... dżemie. Ubranie też nie lepsze zresztą jak twarze.
- A wam co się stało? - spytała zdziwiona nauczycielka
- To przez ciebie. - powiedzieli naraz.
- A myślałam że już mnie bardziej nie zdziwicie. No coście narobili?
- To on zaczął - i znowu od powiedzieli razem.
- Czy wszystkie bliźniaki są takie nieznośne? - zapytała nauczycielka.
- Nie wiem, ale oni szczególnie - powiedział Jerry.
-Ej, nie jestem nieznośny - zbulwestował się Jack
- Ani ja - dodał Brody
- Nie wnikam już w to ale koza będzie na was czekać - oświadczyła
- Gdybyś ... - zaczął Jack
- Ty jakbyś nie ... - nie dane było dokończyć Brody'emu ponieważ chłopak mu przerwał.
- To przez ciebie ...
- Nie, to przez ciebie ...
- Bałwan ...
- Głupek ...
- Idiota ...
- Debil ...
- Dosyć tego! Nie mam zamiaru słuchać waszych bezsensownych sprzeczek! Do ławek.
Zrobili to co im kazała nauczycielka.
- Oni tak zawsze? - Kim szeptem spytała się Grace
- Często, kłócą się o głupoty ale po chwili się godzą. Takie śmieszne, krótko trwałe sprzeczki rodzinne jak to u bliźniaków w zwyczaju. - od powiedziała dziewczyna z uśmiechem.
- Nie powiedziałabym, że są bliźniakami. Nie są podobni do siebie.
- Bo to nie identyczne bliźniaki, przecież są takie, które różnią się wyglądem. - stwierdziła brunetka, na co Kim wzruszyła ramionami.
- A wam przypadkiem nie przeszkadzam? - krzyknęła nauczycielka.
- Troszeczkę ... - od powiedziała pewna siebie Grace.
- To lekcja panno Grace, nie spotkanie towarzyskie. Ostatnie moje ostrzeżenie co do rozmów dla obydwu, a i dodatkowa godzina kozy po lekcjach dla Grace za pyskowanie. - od powiedziała nauczycielka surowo, widać było że, nienawidzi jak ktoś jej się sprzeciwi.
- Głupia jędza - szepnęła brunetka tak tylko żeby, Kim to usłyszała. Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
Po lekcjach Grace została w kozie a Kim wychodziła ze szkoły gdy zaczepiła ją Jessica.
- Hejka Kim.
- Cześć Jessica.
- Wiesz, pomyślałam że, wybrałabyś się z nami na zakupy w piątek o 16.00.
- No mogłabym ...
- Świetnie, czyli jesteśmy umówione. Ciao. - Powiedziała i odeszła.
Dziewczyna samotnie przyszła do domu ponieważ jak zwykle większość osób poszła na dodatkowe zajęcia lub treningi albo została w kozie.


Przez resztę dni nie było nic ciekawego. Lekcja później jakieś pogaduchy i do domu. W piątek po lekcjach Kim poszła do domu przebrać się i wziąć pieniądze na ubrania. Nie zbyt jej się chciało iść ale już powiedziała a po za tym chciała trochę każdego poznać. Ubrała bluzę szarą pod to biały top i krótkie, jeansowe trochę podarte spodenki. Do tego jeszcze bransoletki i naszyjnik i była gotowa do wyjścia. Nie stroiła się bo przecież idą tylko na zakupy.


Gdy już była w centrum rozejrzała się ale nigdzie nie znalazła dziewczyn więc usiadła na ławce. Posiedziała z 5 minut i zauważyła idące w jej stronę dziewczyny. Gdy były już obok zauważyła że, się mega wystroiły i wymalowały. Nie spodziewała się zbytnio czegoś takiego.
- Siema Kim, co ty masz na sobie? Nieważne kupimy ci coś fajnego i ,,normalnego''.
Odwiedziły już z 5 sklepów wszystkie miały dużo zakupów no może oprócz Kim. Miała ze sobą połowę torebek niż koleżanki.
- Kim czemu nic nie kupujesz? - spytała Jessica
- Nie wiem, jakoś tak nic nie wpadło mi w oko.
- Wybiorę ci coś. Proszę.
- Ok ... - od powiedziała z wahaniem blondynka, czuła że nie wyniknie z tego nic dobrego.
Po 15 minutach ,,buszowania'' w ciuchach Jessica dała Kim ubrania i poleciła iść do przebieralni żeby założyła. Wyszła ubrana miej więcej w krótkie szorty, bluzkę a raczej stanik odsłaniającą brzuch i wysokie obcasy.
- Kim wyglądasz bosko. Kupujemy.

Dziewczyna nie zdążyła zareagować, szczerze jej w ogóle się nie podobało to ubranie. Wyszły z sklepu, jak przechodziły to większość ludzi oglądała się za nimi z różnymi minami : z pożądaniem lub podziwem albo zazdrością albo także z dziwnymi minami typu: ,, Ubrały się jak dziwki''.

Blondynka miała  dość ciągłych rozmowach o chłopakach i zakupach. Dziewczyna nigdy nikogo nie osądzała po wyglądzie zanim nie poznała charakteru dlatego wybrała się z Jessicą i jej paczką, poznała je i nie ma nic im przeciwko tylko wkurzało to ją jak traktuję innych. Akurat przechodziła grubsza dziewczyna, nic nie mówiła widać było że, jest nieśmiała.
 Wtedy Donna powiedziała:
- Patrzcie /wskazała palcem na bezbronną dziewczynę/ ale pasztet.
- Myślałam że, mamuty już wyginęły a oto żywy dowód że, jednak jeszcze żyją.
- Nie dość że, gruba  to brzydka, ble- powiedziała z obrzydzeniem Alice.

Dziewczyna nic nie od powiedziała. W jej oczach można było dostrzec smutek i próbę zatrzymania łez, które tak szybko nie odpuszczały. Przygnębienie że, nikt jej nie akceptuję choć nic  nie zrobiła. Oceniają ją po wyglądzie, smutne tak ale niestety prawdziwe.
Po prostu nic nie od powiedziała tylko poszła dalej. Nic nikomu nie zrobiła a oni tak ją traktują, okropne i pozbawione empatii.

 Kim to zabolało, nigdy nie lubiła jak ktoś się smucił a tym bardziej płakał. Nie mogła tego znieść więc udała że, musi wracać do domu. Dziewczyny poszły dalej na zakupy a blondynka udała się do wyjścia.
Po drodze zobaczyła kawiarnię. Postanowiła iść na lody, co z tego że, sama. Usiadła i zamówiła swoją ulubioną porcję lodów. Rozejrzała się dookoła i zauważyła tą dziewczynę którą, tak źle potraktowały nastolatki z paczki Jessici.
 Chciała do niej podejść ale zauważyła że, nieznajoma zerka w jakimś kierunku ze strachem, żalem, smutkiem. Po chwili blondynka zauważyła jak leci jakiś papier zwinięty w kulkę w kierunku dziewczyny. Wtedy miarka się przebrała, wkurzyła się Kim i to bardzo. Wstała i podeszła do stolika z którego, rzucali śmieciami i obelgami w stronę dziewczyny. Była przy nich i jeden się odezwał.
- Cześć kotku, tak jestem wolny.
- Haha /od powiedziała ironicznie i od razu spoważniała/ nie potrzebna mi ta wiadomość a teraz do sedna sprawy : Czemu jej dokuczacie, co ona wam zrobiła? - wykrzyknęła blondynka.
- Kochanie nie denerwuj się tak. To sprawa między nami a nią. - opowiedział szatyn.
- Nie mów tak do mnie i zadałam pytanie!
- No nic nam nie zrobiła ale sama się o to prosi.
- Prosi?! Prosi?! Czyli co?!
- Prowokuję nas.
- Prowokuję tym że, chodzi spokojnie nikomu nie wadząc?! Tak?!
Nic nie od powiedzieli. Kim ciągnęła dalej:
- Jesteście ... jesteście ...
- Boscy - wtrącił jeden
- Nie! Jesteście bezczelnymi, pozbawionymi empatii bachorami które, dokuczają i krzywdzą innych ludzi dla zabawy bo im się nudzi. - krzyknęła głośno i wyszła z hukiem z kawiarni.

Poszła do domu i rzuciła się na łóżko.  Nie mogła zrozumieć jak tak można postępować. To było okropne. Postanowiła zakolegować się z tą dziewczyną żeby, wiedziała że, ona nie chcę się z niej śmiać tylko po prostu chcę się za przyjaźnić.
 Jutro miała iść na mecz piłki nożnej, podobno wybierają nowych zawodników. Kochała piłkę ale nie mogła zagrać, nikt nie dawał jej szans. Od dziecka trenuję i próbuję udowodnić że, naprawdę mogłaby zagrać. Chciałaby pokazać że, jest tak samo dobra jak inni. I miała już plan ...

------------------------------------------------------------------
I teraz tak kilka pytań, które będą towarzyszyć przy następnych rozdziałach xd
1. Co się stało z ojcem Kim??? ( Rozwiążę się dopiero później...)
2. Kto to jest Mik??? ( Będzie w kilku rozdziałach :D )
Rozdział dla wszystkich osób które, zostały ze mną po tej krótkiej przerwie :*

4 komentarze:

  1. super rozdział :*
    szkoda mi tej dziewczyny ;c
    a tamci to... idioci ;/
    czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny:*
    naprawdę super rozdział:D
    nie wiem, co mam odpowiedzieć na te pytania, ale wiem, że Kim w tym opowiadaniu jest wspaniała! <3
    czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    Bardzo podoba mi się postawa Kim w kawiarni.
    Mój mózg nie chce się wysilić, aby odpowiedzieć na te pytania.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest cudowny!!
    Jessica stanowczo przegięła! Ona jest żywym dowodem na to, że płytkie, puste plastiki jeszcze nie wyginęły!!
    Nie mam pojęcia kim może być Mik. Oby nie byłym Kim :O
    Mykam czytać dalej :**

    OdpowiedzUsuń