niedziela, 24 listopada 2013

16. Niespodzianka

Następnego dnia dziewczynę obudziło pukanie do drzwi. Niechętnie powiedziała ,,proszę'' cała przykryta kołdrą. Ktoś wszedł do pokoju i od progu zaczął krzyczeć. Kim tylko przekręciła się na drugi bok i zasłoniła twarz poduszką.
- Kim wstawaj!
- Mamo, weekend jest. Jeszcze 5 minut. - powiedziała poprzez sen
- Kim, wstawaj śpiochu. - powiedział ... John?
- John?
- Tata we własnej osobie. - powiedział jakby chciał podkreślić, że jest ojcem dziewczyny
- Co tu robisz? - powiedziała leniwie, niechętnie podnosząc się z łóżka
- Nie pamiętasz? Przyjechałem do was i coś mam.
- Co takiego? - powiedziała ciekawie
- Chodź na dół to się przekonasz.
- No dobrze, już idę.


Tata wyszedł a dziewczyna leniwie zwlekła się z łóżka i w piżamie zeszła ze schodów i pokierowała się do kuchni. Kiedy wszyscy byli na miejscu John polecił blondynce, żeby ta zamknęła oczy. Byli w kuchni a dziewczyna stała z zamkniętymi oczami nie wiedząc  czego ma się spodziewać.
- Już otwórz. - polecił po niecałej minucie oczekiwania, które wlekło się w nie skończoność.


Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała ślicznego, słodkiego i kudłatego pieska. Dziewczyna wzięła go na ręce i zaczęła go głaskać. Nie mogła uwierzyć. Szczęśliwa przytuliła się dziękując Johnowi. Piesek przyjaźnie merdał ogonkiem i od czasu do czasu poszczekiwał. Kim bawiła się przez cały czas z nim. Pokochała go od razu.
- To nie koniec atrakcji. Jedziemy na lody? - zapytał się John
- Jasne, mamo jedziesz z nami? - zapytała się blondynka
- Nie, muszę załatwić kilka spraw. Miłej zabawy. - powiedział Stella
- Mogę zabrać pieska? Prooooooszę ... - zrobiła oczy jak kot ze Shreka
- No nie wiem ... - zastanawiał się mężczyzna
- Błagam ...
- No dobrze - Kim podskoczyła i pisnęła z radości - Ale masz go pilnować.
- Jasne. - powiedziała wesoło


15 minut później ...

Jechali we dwójkę a raczej we trójkę samochodem. Zatrzymali się przed ulubioną kawiarnią i wyszli razem z pojazdu. Niestety okazało się, że psów nie wolno wprowadzać do kawiarni. Zbulwesowana nastolatka oburzyła się tym faktem ale po chwili jej to minęło, ponieważ kupili lody i jedli je na ławkach w parku gdzie nie trzeba było mięć jakiegokolwiek pozwolenia na przebywanie pieska. 

Mile spędzili czas aż w pewnym momencie blondynka oznajmiła iż muszą wracać, ponieważ umówiła się z Grace. Ciężko było jej skłamać ale co miała zrobić? Nie chciała wciągać w to wszystko taty. Nie musi wiedzieć o tym wszystkim, może trochę będzie zawiedziony tym, że jego córka kłamie albo będzie dumny, że spełnia własne marzenia i ma swoją pasję, którą rozwija w świetny sposób choć trochę nieuczciwy? To były tylko kilka teorii z całej masy snuwań i przypuszczeń. Na pewno mu o wszystkim opowie ale w swoim czasie a ten czas jeszcze nie nastąpił. Albo w ogóle nie nastąpi? Nie, kiedyś będzie musiała zdobyć się na odwagę i wyznać całemu światu jak jest. Ale nie teraz. Nie teraz jak zaryzykowała i to poskutkowało, bo w końcu jest w drużynie. Nie teraz kiedy tylko kilka godzin grodzi jej upragniony i wyczekiwany przez wszystkich mecz. Teraz trzeba skupić się na meczu a później się zobaczy.



Godzinę przed meczem John odwiózł blondynkę do domu. Po drodze pytał się kim jest Grace i gdzie się wybierają. Co to przesłuchanie? Nastolatka na wszystko odpowiadała z spokojem i cierpliwością. Powiedziała, że wybierają się razem z Grace na mecz. Co tak naprawdę nie było kłamstwem. W końcu idzie z Grace na mecz tylko, że Grace będzie na widowni a Kim na boisku. Ale jednak idą razem, to było tylko pominięcie faktów.


Przygotowana i trochę zdenerwowana wyszła z domu zostawiając niechętnie pieska w domu i razem z Grace pokierowały się w stronę, gdzie nie długo będzie rozegrany mecz. Przez całą drogę dziewczyny rozmawiały o wszystkim i o niczym. Głównym tematem rozmów było wyszukiwanie imienia dla pieska. Dzięki temu Kim już nie denerwowała się tak bardzo jak wcześniej. Poczuła się trochę pewniej niż poprzednio.


Niestety ta odwaga albo cień odwagi i cień spokoju znikł gdy były na miejscu. Trybuny były wszystkie zapełnione. Przeciwna drużyna odbywała właśnie rozgrzewkę przed meczem. Nastolatka gwałtownie się cofnęła do tyłu i z przerażeniem w oczach wyznała Grace.
- Ja tam nie wejdę! Nie dam rady, a tym bardziej nie dam rady zagrać!
- Nie ma mowy! Kim właź tam albo w przeciwnym razie wciągnę tam cię żywcem!
- To mnie przerasta!
- Mnie przerasta, że mieszkam z orangutanem o imieniu Kevin a jakoś to znoszę! I to codziennie! A teraz idziemy przed siebie, pokaż kto tu rządzi!
Dziewczyna powolutku ruszyła się z miejsca i szły, choć zaraz ich drogi się rozstawały.
- Patrz! - blondynka pokazała na kolesia, który miał z 2 metry wysokości - Nie mam szans!
- Masz i to wielkie! Nie okazuj strachu!
- Ja go nie okazuję on sam przychodzi i nie chce odejść - powiedziała blondynka
- To powiedz mu, żeby przyszedł kiedy indziej bo nikogo nie ma w domu.
- To natrętny gość ...
- To go wygoń i postrasz psem! Do roboty! Wierzę w ciebie!

Kim poszła się przebrać i po paru minutach gotowa wyszła na boisko gdzie były już obie drużyny. Zauważyła Jacka, który uśmiechał się do niej i po chwili wymknął trenerowi, który emocjonował się bardziej niż gracze. Co chwilę gadał do każdego a najczęściej do Jacka, bo jest kapitanem drużyny jak ważny jest ten mecz i wygrana będzie bardzo mile widziana przez wszystkich. I tak to łagodne określenie, tak naprawdę chodził w kółko i krzyczał albo mamrotał niezrozumiale.


- Jak samo poczucie? - zapytał na powitanie
- Wyśmienite - powiedziała bez przekonania
- Pierwszy mecz?
- Tak a twój?
Niekontrolując tego co mówi druga część zdania wymknęła jej się z ust, przez co wydawało jej się, że zrobiła z siebie idiotkę.
- Znaczy, jaki był twój pierwszy mecz? - poprawiła się od razu
- Nie pamiętam - powiedział wesoło
- Jak to? - zapytała zdziwiona
- Oberwałem za mocno piłką i nie pamiętam nic z tego. - powiedział ze śmiechem, dziewczyna przeraziła się nie na żarty.

I w tym momencie zabrzmiał gwizdek oznajmujący ustawienie się drużyn do rozpoczęcia meczu.
- Powodzenia. - powiedział do dziewczyny, żeby dodać jej otuchy.
Dziewczyna była na swoim miejscu i rozejrzała się. Jack jako kapitan poszedł do kapitana przeciwnej drużyny. Sędzia znajdował się kilka kroków od nich. Kapitanowie uścisnęli sobie dłonie a raczej przeciwnik próbował zgnieść dłoń Jacka na miazgę ale to mu się nie udało. Jack był silniejszy i uścisk dłoni nie zrobił na nim jakiegokolwiek wrażenia. Uśmiechnął się do niego pobłażliwie i spojrzał na niego wzrokiem mówiącym ,,Tylko na tyle cię stać?''.

Drużyna Jacka zaczynała. Piłka jeszcze nie była w grze. Dopiero po chwili rozległ się ogłuszający dźwięk gwizdka, który oznajmił początek meczu. Zaczęło się ...

                                                       


Rozdział dodany później niż zamierzałam ;) 
W sobotę powinniśmy iść do szkoły ale ja nie poszłam xd
Jutro poniedziałek, kto się cieszy? xd
Las rąk ale proszę państwa bez przepychanek ... xd
Dobra lece czytać książkę xd
 Czekam na rozdziały u was :* jak nie ma waszego bloga po prawej stronie to napiszcie mi linki w komentarzu ♥♥♥

sobota, 23 listopada 2013

Kochaj człowieka takiego jakim jest ...

Nie wiem czy powinnam ale dodaje ten post.
Chciałabym umieścić w nim coś ważnego i coś co wiele osób nie akceptuje.
Nie rozumiem czemu ludzie nie akceptują a wręcz nienawidzą homoseksualistów.
To są tacy sami ludzie jak my. 
Co z tego, że innej orientacji?
Nie zakochujemy się w płci! Tylko w osobie!
Większość ludzi potępia takie związki ale nie ja (nie, nie jestem lesbijką). Mam dość, że większość osób uważa, że homo seksualna osoba powinna trafić do piekła. Bóg kocha nas takimi jacy jesteśmy! 
Nie ze względu na kolor skóry, płeć, orientację, wygląd, ilość grzechów itd.
Kocha nas tacy jacy jesteśmy. A każdy z nas jest zupełnie inny. Nie ma drugiej takiej samej osoby. Jesteś tylko ty. Wyjątkowy, niepowtarzalny.
Wszyscy się różnimy. I to jest atut, nie wada. Tylko inność nas rozróżnia. Nigdy nie znajdziesz identycznej osoby na świecie. Każdy jest inny. I niestety ludzie uważają to za coś złego. Osoby, które są ich zdaniem ,,normalne'' są podobni do nich samych. Musimy się obudzić z iluzji, którą sami sobie tworzymy. Spójrzmy na świat dokładnie i wczujmy się w sytuacje innych ludzi. To nie jest przeziębienie, że można się z niego wyleczyć. To nie jest żadna choroba! Ludzie tacy są jacy są. Ile osób jest wyśmiewana z powodu koloru skóry? Z powodu charakteru? Z wyglądu? Z poglądów religijnych? Z orientacji? Z choroby? Z problemów? Z sytuacji finansowej? Z pozycji jaką zajmuję w danym społeczeństwie? Z tego co robi? Z tego co uważa za słuszne a z tego co złe? Mogę wymieniać tak jeszcze długo ale nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, że zawsze ktoś bd uważał nas za innych, najczęściej za tych gorszych. Kochajmy ludzi takimi jacy są, kochajmy ich bo pewnego dnia możesz się dowiedzieć, że już ich nie ma ich na tym świecie. Wtedy dociera do ciebie czemu ich nie ma. Obwiniasz siebie bo im nie pomagałeś, wręcz przeciwnie obwiniałeś ich za to jacy są. Zadawałeś sobie pytanie dlaczego nie są normalni. Normalni? Czyli tacy jak ty? Doceń bo w każdej chwili możesz to stracić. Każdy ma takie samo prawo do życia na ty świecie. Nie zapominajmy o tym :)




Może nie potrzebnie napisałam ten post. Już wcześniej miałam takie zdanie a utwierdziłam się w tym oglądając ten film   --->     http://www.youtube.com/watch?v=ZDeol26V4XM
Film daje do myślenia i polecam go każdemu a najbardziej osobom, które są nietolerancyjne i nie akceptują ludzi takimi jacy są.

środa, 20 listopada 2013

15. Kuzynka

 Znajomi rozmawiali a Jack zapytał się Kim, która siedziała cicho i była wpatrzona w jeden punkt. Wyglądała na trochę nieobecną.
- Mieliśmy iść na lody, pamiętasz? - nie to nie było oskarżenie, bardziej przypomnienie - Mam dowody, więc nie masz wyjścia. - powiedział uśmiechnięty
- Jakie dowody? - zapytała się Kim ze śmiechem
Chłopak wyjął telefon i pokazał dziewczynie urywek sms-a.

 W podzięce chciałabym cię zaprosić na lody <3 :D 

- Aa nadal nie wiem o co chodzi. - powiedziała głupio, chciała się trochę pobawić z nim
- No dobra, skoro nie pamiętasz, pójdę z kimś innym ... - chłopak przyjął taką samą postawę 
Kim dobrze wiedziała, że brunet udaje. Co szczerze wychodziło mu średnio ale blondynka zareagowała natychmiast owo. Może przez myśl Jacka z inną dziewczyną? Bardzo możliwe.
- Olśniło mnie! To idziemy?
- Ale że teraz?
- A czemu nie? Dobra ludzie - zwróciła się do trójki znajomych - mam pomysł! Ja z Jackiem pójdziemy po lody i wam przyniesiemy, co wy na to?
- A czemu nie ja z Jerrym ? - zapytała urażona Grace
- Albo pójdziemy wszyscy i nie będzie problemu? - zapytał Jack, po chwili. Nie chciał nikomu robić problemu, choć tak szczerze chciał iść z Kim sam na sam.
- No okey ... - westchnęli znajomi

Kim chciała iść tylko z chłopakiem, wolała więcej czasu z nim spędzić. Może to przez to, że poczuła się odrzucona. Teraz Jack gadał z Kate a ona? Szła zamyślona. Lubiła Kate, nie wiedziała kim jest dla Jacka. Może naprawdę kimś ważnym. Może?


Znajomi zamówili lody i usiedli na ławkach. W pewnym momencie zadzwonił Kim telefon. Dzwonił John. Odebrała i poszła na bok, żeby móc swobodnie rozmawiać.

- Halo? 
- Cześć Kim. Bardzo cię przepraszam ale nie mogę być na obiedzie. 
- Czemu? - zapytała 
- Muszę coś załatwić ale nie martw się. Już ustaliłem z Stellą, jeżeli nie masz oczywiście nic przeciwko, że jutro wpadnę do was.
- Dobrze, o której? - powiedziała 
- Koło 11.00
- Okey.
- A i będę miał dla ciebie niespodziankę.
- Jaką? - zapytała ciekawa
- Jakbym ci powiedział to nie byłaby niespodzianka.
- Ej, powiedz proszę ...
- Wytrzymasz do jutra. Ja już kończę. Pa.
- Pa.

Rozłączyła się i usiadła na ławkę obok znajomych z uśmiechem na twarzy.
- Coś ty taka wesoła? - zapytała się Grace
- Aa mam swoje powody.
- Gadaj.
- E tam.
- Żadne ,,e tam''. Powiedz przecież i tak jesteś wśród znajomych.
- Jutro John ma przyjechać  i podobno ma mięć dla mnie niespodziankę.
- Oo to super. A kim jest John tak na marginesie?
Blondynka zapomniała, że tylko Jack wie, że John to jej ojciec.
- Mój tata. - wyjaśniła łagodnie Kim - Denerwujecie się jutrzejszego meczu? - zapytała się dziewczyna chłopaków, żeby zmienić temat rozmowy
- No trochę a ty? - powiedział Jack zanim ugryzł się w język - Znaczy czy denerwujesz się meczem? W końcu to ważny mecz dla wszystkich, całej szkoły ... Wybrnąłem - szepnął ostatnie słowo do blondynki.
- Też idę na jutrzejszy mecz - powiedziała Kate
- Po co? - zapytał się Jack
- Pośmiać się jak będziesz się przewalał po boisku.
- Ej ...
- Przecież wypadałoby się pośmiać z fajtłap, Brody też gra?
- Tak .
- O to jeszcze lepiej. Już sobie wyobrażam. Brody i Jack, hahahha, oboje wywaleni na środku boiska.
- Ty już chyba dawno na meczu naszym nie byłaś. - oznajmił Jack
- Może ...


Znajomi porozmawiali jeszcze z godzinę i rozeszli się do domów. Z racji, że Kim i Jack byli sąsiadami, wracali razem. Chwilę ze sobą porozmawiali ale w końcu Kim nie wytrzymała i się zapytała Jacka o to co już miała zrobić wcześniej.
- Kim jest Kate?
- Skąd to pytanie? - zaśmiał się Jack
- Przecież mówiłeś, że się znacie ...
- No tak ...
- Kim ona jest dla ciebie?
- Po co pytasz? - powiedział ze śmiechem i dziwnym błyskiem w oczach
- Tak tylko ...
- To moja kuzynka ...
Tego Kim się nie spodziewała. Co prawda obstawiała albo pokrewieństwo rodzinne, albo dawna znajoma i co gorsze albo dawna dziewczyna.
- Serio ... ? - zapytała zanim ugryzła się w język
- Mam dać krew swoją i Kate do sprawdzenia? - zapytał uśmiechnięty
- Nie trzeba ... Wierzę ci ...
- No dobrze a teraz pomówmy o jutrzejszym meczu. Denerwujesz się ... Mik? A i jeszcze jedno pytanie skąd Mik? Bez żartów. Dziwne to imię.
- Mik to jak czytasz od tyłu wychodzi Kim a i trochę się denerwuje. Twoja kolej: skąd rozpoznałeś, że Mik to ja?
- Zawsze nosisz ten sam naszyjnik.
Dziewczyna spojrzała na swój naszyjnik. 
- Przynosi mi szczęście. - powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka 
Jack odwzajemnił uśmiech. 
Później pożegnali się pod domem dziewczyny i oboje udali się do domów. 


Po kolacji dziewczyna oglądała razem z mamą jakiś film. Blondynka kochała swoją mamę, naprawdę dobrze się z nią dogadywała. Kiedyś było inaczej ale teraz wszystko jest wszystko  jak w najlepszym układzie. 

Po seansie dziewczyna udała się do łazienki. Później już po kąpieli udała się do pokoju. Nie mogła usnąć, przewracała się z boku na bok ale nic to nie pomogło. Usiadła na parapet i wpatrywała się w niebo. Zauważyła, że w przeciwnym pokoju jest zapalone światło. Zajrzała przez nie i zobaczyła Jacka z ... gitarą? Zdziwiona przypatrywała się chłopakowi. Nie wiedziała, że gra. Ciekawe czym jeszcze ją zaskoczy? W ciągu jednego dnia dowiedziała się, że jeździ na deskorolce a w dodatku gra na gitarze. 
Dziewczyna chwyciła telefon i z uśmiechem napisała sms-a.

Czym jeszcze mnie zaskoczysz? :D

Blondynka uważnie obserwowała reakcje chłopaka. Jack grał w dalszym ciągu na gitarze ale po chwili zauważył, że dostał sms-a. Odłożył niechętnie gitarę i odczytał wiadomość. Najpierw był zaskoczony ale natychmiast spojrzał w okno. Zauważył blondynkę, która mu macha ręką. Odmachał jej i po chwili Kim usłyszała nadchodzącą wiadomość. Spojrzała na wyświetlacz i zaczęła czytać.

Wiesz mam parę tricków z zanadrzu :D

 Oboje pisali, że sobą przez długi czas a raczej do chwili kiedy Kim zachciało się spać bo Jack widać nie był zbytnio zmęczony. Usnęli niby razem ale w osobnych łóżkach. Czy może tak być? A i owszem. Śnią razem i myślą razem. 

                                                  

Hej świecie! :D
Limit Internetu ...
Kto to wymyślił?! Co za kretyn wymyślił coś takiego ? xd
A i wiecie, że czytałam fajną książkę gdzie występowało imię JACK xD
Wiecie, że mam z 2 rozdziały napisane na zapas ;o
Prawdopodobnie rozdział 16 bd w piątek a 17 może w sobotę albo niedzielę? 
Kto tam wie xd Na pewno nie ja xd
Albo 16 bd wcześniej ... xd zobaczy się xd



niedziela, 10 listopada 2013

14. Mówił to co czuł

Chłopak przybliżył się do niej i szepnął tak cicho, że trudno było jej dosłyszeć co powiedział. Ale jednak usłyszała wszystko wyraźnie, może dlatego, że to co Jack mówił zawsze ale to zawsze bardzo ale to bardzo liczyło się dla Kim.


- Zawsze i wszędzie będę widział tylko ciebie. Rozpoznałbym cię nawet jakbyś była w innym ciele, po prostu ja ...


I wtedy do szatni wszedł Martinez. Kim i Jack spojrzeli zdezorientowani na chłopaka i szybko się od siebie oddalili. Jack jakby oprzytomniał, zdał sobie sprawę z tego co chciał zrobić. Albo był nie świadomy swoich czynów albo zapomniał o wszystkim i mówił to co czuł. 
- Ej, co tu się działo? - zapytał Latynos
- Nic ... - powiedział szybko Jack - Co robisz? - najwidoczniej chciał zmienić temat co słabo mu wychodziło
- Ja? Niech się zastanowię. Jestem w szatni przez którą można dostać się do Kucykolandi tajnymi wrotami, które są schowane za szafą, żeby spotkać się z tymi śmiesznymi konikami, które zabiorę mnie w podróż do jednorożców. Jak tam będziemy to zaczniemy hasać sobie po polanach żyjąc długo i szczęśliwie. A tak na serio to jestem tutaj po to, żeby się przebrać i zamienić parę słów ale widać, że w czymś przeszkadzam. I to jest naprawdę dziwne. 


Kim chciała już iść, zaczęła powolutku się skradać do tyłu w stronę wyjścia ale ktoś ją zatrzymał.


- Nie próbuj się wymigać Mik. Mamy do pogadania. - Powiedział Jerry i pociągnął delikatnie blondynkę za ramię - Jack możesz zostawić nas na chwilę samych?
- Iść? - zapytał się na co dostał kiwnięcie głowy przez dziewczynę - No dobra ... no to idę.
Gdy Jack znikał za drzwiami wtedy Jerry się odezwał.
- Co ty kombinujesz? - powiedział przypatrując jej się uważnie
- Ja? 
- A kto niby inny?
Dziewczyna miała nadzieję, że chłopak nie domyślił się jej tajemnicy.
- O co ci chodzi?!
- O co mi chodzi?! Raczej o co tobie chodzi! Dobrze ci radzę odczep się od niej bo nie ręczę za siebie! - powiedział zdenerwowany Jerry
- Ale o kogo ci chodzi?  Bo dalej nie rozumiem.
- Nie udawaj. Dobrze widzę, że ci się podoba. Dobrze ci radzę odpuść sobie stary.
- I nadal nie wiem o co ci chodzi ...
- O Grace! A mówią, że to ja jestem nie ogarnięty.


Dziewczyna zaczęła się śmiać. Wydawało jej się to wszystko dobrym żartem. Jerry zazdrosny o dziewczynę, która ,,podrywa'' swoją przyjaciółkę. Albo raczej o chłopaka, który nie istnieje. 


- Ja i Grace ... ogarnij się człowieku ...
- Uważasz, że Grace nie jest ładna?! - powiedział wściekły.
- Jest śliczna ... Ale ty bardziej do niej pasujesz ...
- Serio tak myślisz?
- Jasne stary ...
- Całe szczęście ... już myślałem, że ty i Grace ... no wiesz
- Podoba ci się. - stwierdziła blondynka
- Nawet jeśli to co? I tak ja jej się nie podobam.
- Jesteś tego pewien? - zapytała z chytrym uśmiechem
- Chyba tak ... 
- Yhy ...
- No dobra nie wiem ... i raczej nie będę miał odwagi się dowiedzieć
- Myślę, że ryzyko tu się opłaca. I nie sądzę, żeby odmówiła. - uśmiechnęła się tajemniczo i wyszła 


Chłopak zrezygnowały usiadł na ławce myśląc jak zdobyć się na odwagę. I czy naprawdę warto? No bo co by zrobił gdyby odmówiła. Tego bał się najbardziej. 


Kim w tym czasie zauważyła Grace i do niej podeszła. 
- Hej Grace.
- Siema ... Mik? Tak?
- Nom.
- Trochę dziwne imię ...
- Nie tak dziwne jak twoje drugie imię ...
- Skąd wiesz?
- Mam swoje znajomości ...
- Yhy bo się nabiorę. To jak niby mam na drugie imię? - powiedziała podejrzliwie, myślała że ściemnia i nie wie jak ma na imię
- Hermenegilda ...
Grace otworzyła szeroko buzie i wybałuszyła oczy.
- Skąd ty to ... wiesz? - wyjąkała
- Mówiłam znajomości ...
- Chwila ... Kim ?
- We własnej osobie.
- Hahhaha nawet cię nie poznałam ...
- Nie ty jedna.
- Ojejku ... no nie mogę ... 


Przez resztę czasu dziewczyny rozmawiały jak Kim sprytnie wdarła się do drużyny pod przebraniem. 


- Ej a skąd znasz moje drugie imię?
- Mówiłam znajomości ...
- Kto? 
- Kevin ... - odparła ze śmiechem Kim
- Uduszę gówniarza!
- Hahhah spokojnie ... 


Kim jest Kevin? I skąd zna drugie imię Grace? Kevin jest młodszym bratem Grace. Specjalnie robi Grace na złość. Ma 12 lat i jest tak naprawdę fajnym dzieckiem. Kim spotkała go tylko raz, przez przypadek. Blondynka była na zakupach i zauważyła Grace z Kevinem. Przez to spotkanie Kim to i owo się dowiedziała. Kevin powiedział Kim większość informacji na temat Grace. Większość są takie śmieszne i nieprawdo podobne, że można by łatwo je porównać do jednorożców Jerrego ale tylko dla osoby postronnej. Bo Grace z Kevinem naprawdę mieli zwariowane pomysły. Każdy dzień bez kłótni albo bijatyki to był dl nich dzień stracony. A i takich dni było okropnie mało. Zawsze sobie robili na złość ale i tak się kochali można to było stwierdzić na pierwszy rzut oka. Niby na siebie krzyczą, biją się i kłócą ale jeśli któreś jest smutne to zawsze to drugie go pociesza. 


Rodzeństwo zawsze miało na siebie haka. Jak nie drugie imię to coś innego. Grace nie cierpi swojego drugiego imienia, które otrzymała po jakieś prababci, która nie żyje a Kevin nienawidził swojego drugiego imienia tak samo jak siostra. Zawsze mieli pretensje do rodziców, że wybrali im takie imienia ale poniekąd ciągle się z nich śmieli. Gdy się denerwowali nigdy nie mówili sobie po pierwszym imieniu tylko po drugim. A dzięki temu ich bijatyki były o wiele ciekawsze.



Dziewczyny były w kawiarni na lodach rozmawiały i się śmiały. Kim już była w swoim ubraniu. W pewnym momencie blondynka zauważyła dziewczynę, tą samą w której stała w obronie niedawno. Uśmiechnęła się do niej ciepło i zaprosiła gestem ręki do stolika. Dziewczyna zdezorientowana podeszła niepewnym krokiem w kierunku stolika dziewczyn. 
- Hej, jestem Kim a to Grace.
Nastolatki uśmiechnęły się ciepło do dziewczyny.
- Hej. - wyszeptała dziewczyna
- Jak się nazywasz? - zapytała Grace 
- Kate.
- Dosiądziesz się do nas Kate?
- Jasne.


Dziewczyny rozmawiały razem przez cały czas. Kate była naprawdę fajną osobą. 
Po godzinie spędzonych w swoim towarzystwie wszystkie trzy poszły do skate parku. Usiadły na ławce i zajęły się rozmową. Nie zauważyły jak ktoś się im przygląda. Kim czując na sobie czyiś wzrok obejrzała się dookoła. Zauważyła chłopaka. Ubranego w stylu skejtów w czapką na głowie. Wydawało jej się, że go zna. Spojrzała na niego ale ten się odwrócił i zaczął wykonywać przeróżne tricki na rampie. Widać było, że wiedział co robi. Każdy wykonany ruch był świetnie dopracowany i tak samo jak inne doskonały. Do chłopaka przyłączył się jakiś chłopak, w kapturze ale był także zadziwiająco znajomy. 
- To przypadkiem nie Jack z Jerrym? - zastanawiała się na głos Kim
- Nie wiem. Chyba tak, chodźmy sprawdzić.
- Poczekać na was? - zapytała Kate
- Nie ma mowy. Idziemy, migiem!
Dziewczyny podeszły do rampy i przekonały się, że miały rację.
- Hej! - krzyknęła Grace i pomachała do nich ręką
Przystanęli i podeszli do dziewczyn, żeby się przywitać.
- Co wy tu robicie?  - zapytał Jack
- A może takie zwykłe ,, hej ''? - powiedziała ironicznie Grace
- No cześć. Co tu robicie?
-  Nie wiedziałam, że jeździcie na deskorolkach. - powiedziała Kim
- No tak trochę ... - powiedział zamyślony chłopak
- Trochę? Jesteś świetni! - krzyknęła Grace
- Kate to Jack a to Jerry - przedstawiła sobie znajomych Kim - Jerry, Jack to Kate.
- My się znamy. - powiedział uśmiechnięty Jack


,, Jak to? '' chciała zapytać się Kim ale nic nie powiedziała. Przez resztę czasu wszyscy świetnie się bawili. Kate w pobliżu Jacka zmieniała się nie do poznania. Była wesoła i rozmawiała z nim jakby znali się całe życie. Kim na początku ignorowała narastające uczucie w środku ale za każdy raz gdy spojrzała na śmiejącą się dwójkę czuła zazdrość. Nie potrafiła się przyznać sama przed sobą tego uczucia a co bardziej bez kimś innym. Było jej wstyd tego uczucia, w końcu nic ją z Jackiem nie łączy. Nie wiedziała co czuję. Była tylko przekonana o tym, że Jack jest dla niej ważny. Nie wie tylko czy jak brat czy chłopak.


                                                                        

Hej kochani! :D
Poniedziałek wolny ♥
A ja chora :/ Masakra ;<

Teraz troszkę mało mam czasu na blogi.
W tamtym roku to moje podejście było takie ,, E tam na koniec roku i tak poprawię i będzie czerwony pasek'' W ogóle się nie uczyłam a miałam pasek :D
Ale w tym roku uczę się systematycznie, odrabiam, uczę na wszystkie kartkówki i sprawdziany itd ...
A po za tym ustaliłam z Angeliką, że bd czytać książki 
a na koniec roku dostaniemy nagrodę za książki wypożyczone a po za tym uwielbiamy książki <3

 Nw co jeszcze napisać, może to :
,,w ogóle ciężko dzisiaj mi myśleć przez tą chorobę xD ''
No i coś co się NIGDY nie zmieni :>
Kocham was <3