niedziela, 20 października 2013

12. Przebaczenie

Dziewczyna na następny dzień obudziła się i ubrała w czarno - białą spódniczkę z paskiem oraz bluzkę 3/4 w biało - czerwone paski. Włosy rozpuściła. 



Wyszła z domu i szła w kierunku szkoły. Gdy była w połowie drogi ktoś ją zawołał, odwróciła głowę w tył i zauważyła biegnącego chłopaka
- Kim! Poczekaj. - krzyknął Jack ale po chwili pojawił się obok dziewczyny.
- Hej Jack. - dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka
- Co słychać? - zagadnął brunet gdy razem  już podążali do szkoły
- Nic ciekawego. - odparła obojętnie dziewczyna - A u ciebie?
- Też nic, może po za tym że trening odwołany. 
Ta informacja jest bardzo przydatna, patrząc z pesperktywy dziewczyny,w końcu ona też należy do drużyny.
- Może skoczymy gdzieś razem po lekcjach? - zapytał nieśmiało chłopak
- Nie mogę. - skrzywiła się Kim
- Rozumiem, nie było pytania. - powiedział chłopak i uśmiechnął się sztucznie
- O co chodzi z tym ,, rozumiem'' ? - zapytał ciekawa dziewczyna i za akcentowała słowo bruneta tak jak on to zrobił
- Nie, o nic nie chodzi. 
- Widzę, że kłamiesz. - chłopak dalej milczał i zastanawiał się nad odpowiedzią bo nie wiedział co powiedzieć - Dobra, dzisiaj ci daruję ale i tak się dowiem. - uśmiechnęła się wesoło w jego stronę



Większość lekcji mijała szybko i dość normalnie, jeżeli można tak określić Martineza, który jara się nową kolekcją jednorożców i kucyków. Chyba KAŻDEMU z uczniów i NAUCZYCIELI tej szkoły pokazał nową kolekcję ! Prawdo podobnie każdy by go wyśmiał ale że gra w szkolnej drużynie, przyjaźni się z najbardziej popularnymi osobami w szkole oraz to totalny luzak i że prze siaduję większość czasu w kozie i pyskuję nauczycielom. Wszyscy tylko udawali zachwyt i uciekali jak najdalej, żeby nie usłyszeć znowu kolejnej opowieści. 



W czasie ostatniej lekcji,  dziewczyna siedziała z Jackiem.
- John ma mnie odebrać. Super. - powiedziała dziewczyna sarka stycznie
- Czyli dlatego nie możesz iść nigdzie po szkole? - Chłopak uśmiechnął się szeroko
- Taa, tylko że ja nie chcę z nim nigdzie iść, w ogóle nie chcę mięć z nim nic wspólnego ...
- Może spróbuj dać mu szansę, nie nie mówię żebyś się od razu z nim za przyjaźniła i pokochała - powiedział szybko gdy zauważył mordercze spojrzenie blondynki - Spróbuj z nim pogadać, w końcu to twój ojciec ...
- Który mnie i moją matkę zostawił ...
- Pewnie tego żałuję, jeżeli by tak nie było to by nie przyjeżdżał i nie próbował nawiązać z tobą kontaktu.
- Jest już za późno, o wiele za późno ...
- Nigdy nie jest za późno na wybaczenie i miłość ...
- Nie wiem, może i masz rację ale to trudno zrobić ...
- Spróbuj, myślę że warto. Jeżeli nie spróbujesz nie przekonasz się do tego co by było gdybyś się nie poddała. 
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła, dobrze mięć taką osobę w pobliżu jak Jack. Zawsze pomoże, doradzi, pocieszy, rozśmieszy, zaopiekuję, zrozumie. Brody też zawsze jej pomagał, rozmawiał ale on bardziej jest jak brat. Nagle jej rozmyślenia przerwał odgłos pukania do drzwi. Otworzyły się i do sali wszedł mężczyzna.
- Dzień dobry, chciałbym zwolnić z lekcji moją córkę. - powiedział uprzejmie mężczyzna
- Dobrze. Pan jest? - nauczycielka nie wiedziała kim jest ten mężczyzna, nigdy nie widziała go na oczy.
- Tatą Kimberly. - mężczyzna uśmiechnął się
- Ale z nami żadna Kimbe coś tam nie chodzi ... - krzyknął Jerry
- Kimberly Crawford - moja córka.
- Kim nie wiedziałem, że masz siostrę! Czemu nam nie powiedziałaś?! - krzyknął Jerry, który jest jak zwykle był nie ogarnięty.
- Moje pełne imię to Kimberly - powiedziała do Latynosa
- To ty nie nazywasz się Kim? - powiedział ciekawym a zarazem tajemniczym głosem -   Jesteś agentem o podwójnej tożsamości?
- Jerry gamoniu! - krzyknęła dziewczyna i rzuciła w nim piórnikiem
- I znowu muszę ci powtarzać, że i tak JA mam lepszy piórnik. - krzyknął oburzony chłopak - ja przynajmniej mam w jednorożce a ty? Co to za piórnik, który nie ma kolorowych koników? - zapytał oszołomiony Jerry
- Normalny? 
- Tak, może już pan zabrać swoją córkę. Szkoda że nie Martineza. - wtrąciła nauczycielka
- Chodź Kimberly ...
- Co za Kimberly? - zapytał znowu Jerry
- Jerry mam cię kolejny raz walnąć?
Dziewczyna zabrała swoje rzeczy i już wychodziła z ławki gdy ktoś ją zatrzymał.
- Daj mu szansę, każdy na nią zasługuję ... - uśmiechnął się delikatnie chłopak do dziewczyny
- Spróbuję ... - dziewczyna odwzajemniła gest i także się uśmiechnęła - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia ... - od powiedział Jack
Pożegnała się z resztą i wyszła razem z ojcem ze szkoły.
- Jak tam w szkole? - zagadnął John
Chciała od powiedzieć coś w stylu ,, i tak cię to nie obchodzi to po co pytasz?!'' ale się powstrzymała i posłuchała się rady Jacka.
- Dobrze ... - od powiedziała
Przez resztę dogi nie wiele się odzywali do siebie. Po prostu nie wiedzieli jak zacząć rozmowę.
- Gdzie jedziemy? - zapytała się blondynka w połowie jazdy
- Do galerii, pójdziemy na coś słodkiego ...
-  Tylko dlatego mnie zwolniłeś wcześniej ze szkoły?
- Nie ...
- To czemu? - dziewczyna nie odpuszczała
- Dawno się nie widzieliśmy, pomyślałem że taki wypad trochę pomoże. Że się zbliżymy trochę do siebie, przecież tak dawno się nie widzieliśmy ...
- Yhy ... - mruknęła tylko pod nosem
Dojechali do galerii i wysiedli. Poszli do kawiarni i usiedli zamawiając ciasta i dwa kubki gorącej czekolady. Gdy dostali zamówienie zaczęli jeść. Po skończeniu jedzeniu John postanowił rozpocząć rozmowę. 
- Czym się interesujesz?
- Po co się pytasz? - zapytała dziewczyna zapominając o radach Jacka
- Kimberly, chcę cię lepiej poznać ...
- Kim, mam na imię KIM. Ile razy mam ci powtarzać?! A po za tym gdzie byłeś całe moje życie? Dopiero teraz się za interesowałeś?
- Kimbe ... - zobaczył wściekłe i groźne spojrzenie córki i natychmiast się poprawił - Kim,   Kim daj mi najpierw wytłumaczyć, później mnie możesz osądzać.
- Ja nie osądzam, od tego jest Bóg ...
- Mądre słowa - zauważył i uśmiechnął się do Kim
- Proszę wytłumacz mi to bo ja naprawdę nic nie rozumiem - powiedziała niemal że płaczliwym głosem, postanowiła posłuchać Jacka
- Nie mogłem z wami być, uwierz mi naprawdę chciałem. Przebywałem w więzieniu a twoja mama nie chciała żebyś mnie tam odwiedzała, w sumie nie dziwię się, ja również byłem przeciwko odwiedzania mnie w więzieniu. Więzienie to nie miejsce dla dzieci. Nie chciałem żeby moja córeczka widziała mnie tutaj za kratami, gdzie nie mógłbym nawet jej przytulić. Pisałem listy, to był jedyny sposób komunikacji i rozmowy z tobą. Niestety nie odpisywałaś, i temu również się nie dziwię. Zawsze miałem nadzieję, że cię spotkam. Dostałem przepustkę za dobre sprawowanie, teraz jestem wolnym człowiekiem. To naprawdę niesamowite uczucie być wolnym. Naprawdę chciałbym cię poznać i żałuję, bardzo żałuję, że nie byłem z tobą cały czas. 
Powiedział prawdę, ona to wiedziała. Czuła to i to bardzo wyraźnie. 
- Piłka nożna. - powiedziała cicho
- Słucham? - niezbyt zrozumiał o co chodzi
- Interesuję się piłką nożną. - powiedziała już normalnym głosem na co John  uśmiechnął    się szeroko. 
Resztę czasu spędzili na rozmowie, naprawdę dobrze się rozumieli. Ale Kim jeszcze nie mówiła do niego tato tylko John. On to dobrze rozumiał i nie zmuszał jej do niczego.    Cieszył się, że córka dała mu szansę. A blondynka cieszyła się, że posłuchała rady Jacka. Ojciec odwiózł córkę do domu, obiecując przy okazji, że będzie jutro na obiedzie. Kim gdy tylko weszła do domu napisała od razu do Jacka sms-a.


Miałeś rację. 
Dałam mu drugą szanse i nie żałuję ani trochę :D 
W podzięce chciałabym cię zaprosić na lody <3 :D

Odpowiedź dostała natychmiast.


Widzisz, mówiłem ci :D 
A co do propozycji to z ogromną chęcią :*
Jutro po treningu,  ok? ;)

Odpisała szybko:


Oki, to jutro po treningu ;> 


                                                

Hejka :* 
Rozdział dedykuję ANGELICE <333333333
Hihihihi <3
Dziękuję za poprzednie komentarze, one naprawdę motywują do pisania ;)
Dodaję rozdziały w nocy, wiem dziwna jm :D
Postaram się dodawać rozdziały systematycznie ;D
Papatki ;****
 ♥                                                                                                                            ♥

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. ojejejejejjeej Nacia :*
    rewelacyjnie piszesz i nie wiem ile razy będę C to jeszcze mówić, ale Twoje opowiadania są świetne :***
    KC <33333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. JeJ swietny rozdzial
    fajnie ze kim sie
    dogaduje z ojcem
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny rozdział :)
    Sentencja "Każdy ma szansę" zawsze działa.
    Jack ze swoimi radami jawi się coraz bardziej jako bliski przyjaciel Kim.
    Ha! Jest Jerry i jego jednorożce i kucyki! A jego głupota- leżę! Nie ogarniam Martineza i tyle :D

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jerry rozwala system :D
    On i te jego jednorożce heh...
    Jack jest coraz bliżej Kim :D
    Kiedy kick?
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no... Jerry rozwala system!!
    Kiedy czytałam ten rozdział nie mogłam przestać się śmiać! Te jego teksty mnie rozwalają!!
    Kochanie rozdział jest cudny ;**
    Dlaczego ty tak genialnie piszesz?? Podziel się talentem....
    Nie mogę się już doczekać kolejnego :**
    Kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. super;**
    a w następnym rozdziale więcej Kicka, ma się rozumieć? :D
    kocham i czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń