sobota, 28 września 2013

8. Upadek, podwójna pomoc

- To jak, powiesz co się dzieje?
- Chodzi o to, że - głos jej zadrżał i nie wiedziała co powiedzieć ale po chwili szybko się opanowała i potok słów wydobył się jej z ust - John jest w ... wiezieniu. Twierdzi, że strasznie żałuję tego co zrobił, mówi że strasznie tęskni za mną i mamą, chcę być zawsze już blisko mnie, chcę mnie poznać, chcę nadrobić stracony czas, nie może się doczekać chwili gdy mnie zobaczy i porozmawia. Ale to tylko puste słowa, które i tak się nie spełnią, a dowód można tego znaleźć w tych ponad 10 latach.
- John to twój tata? - zapytał powoli brunet, takiego obrotu spraw się nie spodziewał
- Tak
- To od niego ten list?
Blondynka tylko przytaknęła głową.




Jack przytuli się do Kim. Blondynka zdziwiona gestem chłopaka odwzajemniła uścisk. Siedzieli przytuleni jakby świat zatrzymał się w miejscu albo poruszał się w zwolnionym tempie. Nic się nie liczyło oprócz ich obydwoje, wszystkie troski, zmartwienia poszły w niepamięć, wszystko było zupełnie inne jakby w lepszej oprawie i perspektywie. Szara rzeczywistość zaczęła się przekształcać ... Jakby każdy z nich znalazł coś a raczej kogoś na całe życie.
Martinez popatrzył się na parę przytulających się przyjaciół najpierw poczuł wielką radość ale po chwili smutek, dla Grace nie znaczył nic, tak przynajmiej mu się wydawało. Tylko żeby znał prawdę ...



Nic nie trwa wiecznie, ich piękną chwilę przerwał woźny,który przyszedł posprzątać salę a to oznaczało iż kara się skończyła. Nauczycielkę ocucił woźny.
Wymyślano różne śmieszne teorie na jej temat np. podejrzewano o przeżycie czasów dinozaurów, Jerry wymyślił nawet kilka zadziwiających opowieści, które każdy pamięta znakomicie. Jedna z nich opowiadała o jaskiniowcu zamarzniętym w lodzie, którego ocuciły elfy śpioszki i dlatego ciągle nauczycielka śpi albo złej kobiecie zaczarowanej przez jednorożce. Te historie były tak nieprawdo podobne i niemożliwe ale jednocześnie zabawne. Jak samo zachowanie Latynosa.



Każdy wyszedł z klasy. Dziewczyna uśmiechnęła się do bruneta, który szybko odwzajemnił gest. Dziewczyna szła z Jackiem rozmawiając, później rozeszli się do swoich szafek ale  przed tym brunet za proponował blondynce, że ją odprowadzi na co dziewczyna z chęcią się zgodziła.
Po zamknięciu swojej szafki i zabraniu kilka rzeczy dziewczyna udała się do umówionego miejsca gdzie miał czekać Jack. Niestety po drodze nie zauważyła stopnia i się przewróciła.
Najbardziej bolała ją noga, świadkiem całego zajścia okazał się Brody. Szybko podbiegł do dziewczyny i pomógł jej wstać. Blondynkę zaczęła boleć niemiłosiernie stopa. Syknęła z bólu.
- Powinnaś pójść do lekarza na prze świetlenie. - powiedział Brody z troską w głosie
- Nie, nic mi nie jest. Tylko trochę boli - uśmiechnęła się sztucznie ale po chwili skrzywiła
- Chodź ...
- Co ... - dziewczyna nie wiedziała o co chodzi chłopakowi ale on wziął ją na ręce
W tej chwili pojawił się Jack ...
- Co jest? - zdziwił się chłopak widokiem niosącego blondynkę Brodego
- A co ma być? - zdziwił się także Brody
- To, że niesiesz Kim ...
- A co tobie do tego?
Blondynka delikatnie zsunęła się z rąk chłopaka i stanęła. Kulejąc próbowała ustać.
- Co ci się stało? - powiedział przejęty Jack z ogromną troską
- Nic naprawdę, wszystko jest w porządku.
- Poczekaj wezmę cię ... - powiedzieli oboje w tym samym czasie
- Nie, dam sobie radę ale dzięki.
- Nie musisz udawać, pomogę ci bo sama nie dasz radę dojść do domu - powiedział Jack
- Ja jej pomogę a ty możesz już iść. - powiedział Brody, który także chciał jej pomóc
- Jak tak chcecie to możecie mnie przytrzymać, żebym mogła dojść - dziewczyna wymyśliła najlepszy pomysł na jaki było ją stać w tej chwili. Pomyślała, że w ten sposób nie bd się kłócić i uda się blondynce dojść do domu bo sama nie dała by rady.
 Jack tylko przekręcił głową, wolałby spędzić czas SAM z Kim.




Doszła do domu z wielką pomocą chłopaków, sytuacja była trochę niezręczna. Ale na szczęście już jest po wszystkim a teraz jedzie do lekarza, żeby zbadać stopę. Chłopcy nalegali jechać z nimi czyli Stellą i Kim ale skończyło się na tym, że blondynka wyślę im SMS czy wszystko dobrze. To słodkie, że tak się martwią o nią.



Dziewczyna ma tylko lekkie zwichnięcie kostki. Lekarz zaleczył jej na razie mało ruchu i jakąś maść oraz specjalne okłady.


2 tyg. później:

Kim była już świetnej formie, mały odpoczynek dobrze jej zrobił. Stopa wyzdrowiała a przyjaciele codziennie ją odwiedzali. Dowiedziała się od chłopaków iż jeden chłopak z drużyny zrezygnował, ponieważ się prze prowadził. Szukają zastępstwa na jego miejsce. Blondynka nie mogła nie wykorzystać takiej szansy. Postanowiła zająć jego miejsce ale jak? Miała plan, szalony i zwariowany ale lepszy taki niż inny. Do tego czasu zostało zaledwie 3 dni. Dziewczyna musiała się streszczać. Poszła do sklepu, kupiła potrzebne rzeczy.



3 dni później:

Wszystko już przygotowane więc teraz do akcji wkracza Mik.

                                                    
Hejka kochane <3
Jedna sprawa się wyjaśniła ale powiem wam, że jeszcze bd powrót taty Kim (Johna) :D
Ale to później ...
Rozdział dedykuję:
-  Cleo Cullen
-  Alexandrze Howard
- Anie Howard
- Zuzie Jędrusik
- Izie S.
- Wiktorii Kuliczkowskiej

środa, 25 września 2013

7. Jednorożce i kucyki


< Ubranie Kim xD >
Następnego dnia Kim wstała cała zmęczona i niewyspana. Przez całą noc nie mogła zmrużyć oka, jak usnęła to się po chwili budziła. Więc tak na dobrą sprawę spała zaledwie z godzinę lub dwie. Rano nie mogła się ocucić. Jak zadzwonił budzik najzwyklej w świecie go wywaliła a sama poszła dalej spać. Po 15 minutach do pokoju dziewczyna zaszła mama. Niestety blondynce nie udało się uprosić wolnego dnia. Wstała i powędrowała do łazienki, kierowała się na wyczucie bo oczy miała pół przymknięte. Po drodze uderzyła się w nogę
- Auu - syknęła blondynka  z bólu
Przez resztę drogi do łazienki delikatnie kulała. Poszła pod prysznic, który trochę ją orzeźwił.



Szybko zeszła na dół i pokierowała się do szkoły delikatnie kulejąc. Weszła do szkoły z nie małym spóźnieniem, ponieważ nie mogła biec. Pokierowała się do klasy, weszła i każdy się na nią popatrzył.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała dziewczyna
- Crawford spóźniona o prawie połowę lekcji jesteś. - zdziwił się nauczyciel
- Wiem, przepraszam ale ... no ten ... yyy... był korek na przystanku? - dziewczyna sama siebie zganiła w myślach, że nie wymyśliła lepszej wymówki.
- A to ciekawe ... - uśmiechnęła się pobłażliwie nauczycielka
Dziewczyna szybko usiadła do ławki, zadowolona, że nie dostała kozy.
Zostało jeszcze tyle czasu do dzwonka. 1,2,3 minuty upływały nie ubłagalnie wolno. Wydawało się, że nauczycielka z każą minutą pogarsza stan dziewczyny, coraz bardziej przynudzając. Dziewczynie nie udało się opanować i zasnęła na lekcji. Po prostu zmogło ją.




Ktoś zaczął ją budzić. Niechętnie powoli otworzyła oczy. Zobaczyła Grace próbującą ją ocucić oraz groźne spojrzenie nauczycielki.
-  Crawford godzina kozy. Mam nadzieje, że tam nie zaśniesz.



Lekcje się prawie skończyły. Noga dziewczyny przestała boleć oraz udało się jej jakoś nie zasnąć na lekcjach. Jerry coś majaczył o kucykach przyjaźniących się z jednorożcami i opowiadał jak godzinami przesiadują na żelkowej trawie oraz pływają w czekoladowych rzekach. Wszyscy się zastanawiali czy Martinez czego nie brał ale później zorientowali się, że to jego nowa pasja, dziwna pasja.  Przez większość lekcji siedziała z Grace ale przez ostatnią lekcje w ławce towarzyszył jej Jack. Cały czas z nią rozmawiał i rozśmieszał przez co Jack dostał godzinę kozy.
- Who Klub Jerrego będzie dzisiaj przepełniony! - krzyknął Jerry głośno
- Tak Jerry, koza bd dzisiaj przepełniona jak twoja głowa bzdetami takimi jak kucyki lub jednorożce.
- Ej, to nie są bzdety! - oburzył się Latynos
- Są Jerry. - od powiedział nauczyciel
- Jak moje kucyki to głupoty to ta lekcja jest bardzo fajna. A nie jest!
- Jerry, dodatkowa godzina kozy i dla twojej wiadomość lekcja nie jest po to żeby była fajna tylko pouczająca.
- I dla tego nie lubię szkoły.


Po lekcjach blondynka została i pokierowała się do klasy gdzie odbywała się kara. Weszła do sali i była strasznie zdziwiona tym co zobaczyła. Jerry tańczył na stole a Jack go kamerował, niby nic dziwnego a jednak. Latynos był w samych bokserkach! I to w kucyki lub jednorożce! Nauczycielka po prostu spała a oni robili co chcieli.
- Jerry, załóż spodnie! - krzyknęła na samym wejściu Kim
- Tak jest wygodniej, spróbuj sama!
- Nie dzięki, nie skorzystam.
- A ja z chęcią bym popatrzył. - uśmiechnął się zalotnie Jack
- Oj, to chyba się przeliczysz.
Blondynka usiadła na parapecie a Jack obok niej. Uśmiechnął się uroczo.
- Co się dzieje?
- Nic się nie dzieje. - powiedziała niepewnie dziewczyna.
- Nie oszukuj mnie. Przecież widzę, że coś się dzieje. Przecież nie płakałabyś gdyby nic się nie stało. - powiedział ostatnie zdanie zanim zdążył ugryźć się w język
- Skąd wiesz?
- Mam pokój naprzeciwko twojego okna. - powiedział nieśmiało
- To wiele wyjaśnia. - uśmiechnęła się delikatnie blondynka
- To jak, powiesz co się dzieje?
- Chodzi o to, że ...
                                                                     
Krótki i o niczym ;x
 Hahhah ja dzisiaj zakuwam do spr od fizy na jutro, a oto obrazek określający mój stan xD :



 Rozdział dedykuję :* :
- Olivi B.N.
- Anie Howard
- Cleo Cullen
- Oli Howard
- Alexandrze Howard
- Kasi ( Kochającej Leo)

niedziela, 8 września 2013

6. Event and a mysterious letter

Po meczu do Kim zadzwoniła mama. Dziewczyna niechętnie pożegnała się ze znajomymi i udała się do domu. Nie wiedziała co chciała Stella. Powiedziała tylko, żeby przyszła bo coś ma dla niej.

Weszła do domu po czym rzuciła w kąt torebkę, buty i bluzę. Usiadła w salonie włączyła telewizor po czym położyła nogi na stole przy okazji zajadała się chrupkami. Po chwili jednak telewizor został zgaszony. Zauważyła mamę z poważną miną. Nie surową ale bardziej opiekuńczą i zatroskaną.

Usiadła obok Kim. Dziewczyna zdjęła nogi ze stołu i usiadła po turecku na kanapie.
Córka widziała, że mama nie wie jak się wysłowić lub trudno przechodziły jej słowa przez gardło.
- Był dzisiaj listonosz. Dostałaś coś.
Kim już prawie wiedziała co.
- Proszę, do ciebie. Zastanawiałam się czy aby na pewno ci to dać ale to twój list.
Powiedziała po czym wręczyła dziewczynie kopertę.
- Ty też dostałaś? - zadała pytanie blondynka
- Też - powiedziała powoli i niepewnie
- Czytałaś?
- Tak.
- Nie chcę tego czytać. - powiedziała z zastanowieniem dziewczyna
- Nie musisz. Ale powinnaś.

Dziewczyna zabrała list w białej kopercie i pobiegła do pokoju. Rzuciła list na łóżko i siebie. Zastanawiała się przez chwilę ale usłyszała sygnał wiadomości. Wzięła telefon do ręki i przeczytała wiadomość. Treść była o tym, że dziś ma się odbyć bal przebierań ców. Impreza była ze strojem obowiązkowym. Podobno wszyscy mieli być w strojach - cała szkoła. Impreza miała na celu świętować zwycięstwo drużyny szkolnej. Kim zastanawiała się czy iść a jak tak w co się ubrać. Postanowiła pójść, oderwać się chwilę i zabawić ze znajomymi.

Blondynka nie czytała listu, jak leżał na łóżku tak leży. Po cichu zeszła ze schodów i udała się na imprezę. Odbywała się w domu Jessici. Miała na sobie płaszcz bo było zimno. Weszła przez furtkę i udała się do wielkiego, bogatego domu. Już na dworze słychać było głośną muzykę. Ale najbardziej blondynkę zdziwiło to iż nikogo nie widziała w stroju. Wszyscy byli normalnie ubrani. Chciała zdjąć płaszcz i powiesić na wieszak ale wszystkie były zajęte. Poszła więc dalej w ubraniu przeciw deszczowym. Zauważyła już dużą grupę pijanych lub prawie pijanych ludzi.

Weszła do wielkiego salonu gdzie toczyła się impreza. Zauważyła, że nikt oprócz niej nie jest przebrany. Na szczęście miała na sobie płaszcz. Zdała sobie sprawę iż została podle oszukana. Udała się do wyjścia.
- Hej Kim! - krzyknął ktoś z tłumu.
- Ej Kim, zdejmuj płaszcz i zatańcz ze mną! - krzyknął ktoś jeszcze inny.
- Chodź Kim i zabaw się z nami.
Nie patrzyła nawet kto wymawia te słowa. Miała jeden cel udać się wprost do domu. Nagle ktoś porwał ją w ramiona. To był Jack.
- Kim, chodź zatańcz z nami.
- Nie, Jack, nie. - protestowała dziewczyna ale chłopak był nieugięty i zaprowadził ją do znajomych.
- Kim, Kim! - krzyknęła głośno Grace, żeby prze krzyczeć muzykę dobiegającą z głośników.
- Hej Greca - powiedziała blondynka cicho, że tylko z ruchu ust brunetka zrozumiała co powiedziała.

Poszli w ciche miejsce na podwórku. Jerry, Grace, Jack no i Kim. Blondynka szczelnie okryła się płaszczem, żeby nikt nie zauważył jej nie codziennego ubrania. Znajomi chwilę pogadali aż ktoś niechcący zdarł z Kim płaszcz. Po prostu ktoś się zaczepił o płaszcz. Znajomi i kilka osób ze szkoły zauważyło jej ubiór. Strój był trochę dziwny.
- Kim, przecież dzisiaj nie ma Halloweenu - powiedział ktoś ze śmiechem
- Dziewczyno w coś ty się ubrała? - zapytała jakaś dziewczyna bezczelnie

Kim zaczęła delikatnie cofać się. Znajomi chcieli ją zatrzymać, żeby nie uciekła. Ale nikt nie dał rady. Po prostu ukryła się w kącie i poczekała aż wszyscy pójdą i wtedy wyszła i pokierowała się do domu. Po drodze jednak przybiegli do niej Grace, Jerry i Jack.
- Jak mnie znaleźliście?
- To nie było trudne. Wiedzieliśmy, że teraz pójdziesz do domu. Kim mam pytanie, i nie obraź się ale ktoś ci powiedział, żebyś się przebrała? - zapytała z troską brunetka
Dziewczyna nic nie powiedziała. Ale dopiero po chwili odezwała się.
- Teraz to nie jest ważne. Dzięki, że idziecie ze mną, ale jak chcecie możecie iść na imprezę i bawić się z innymi. - powiedziała szczerze blondynka
- Imprez będzie wiele, oj wiele wiele ale to wiele, mnóstwo a taka Kim to rzadkość. - powiedział Jerry
- Jerry dobrze się czujesz? - spytała poważnie brunetka
- Tak a czemu pytasz? - powiedział powoli
- Bo powiedziałeś coś z sensem.
- Ej, ja zawsze mówię z sosem ... - powiedział obrażony Latynos.
- Z sensem, gamoniu - krzyknęła Grace
- Ale ja tak lubię spaghetti i sos ... mniam.
- Wrócił stary Jerry - powiedział Jack
Znajomi zaśmiali się. Resztę drogi spędzili dobrze się bawiąc oraz rozmawiając. Doszli do domu Kim. Zaprosiła ich.
- Chodźcie do mnie do pokoju.
- Niezła chata w sam raz na Imprezę ... - powiedział Jerry
- Nawet nie próbuj - powiedziała ze śmiechem blondynka
- Okey ... okey ... - od powiedział zrezygnowano Latynos.
- To mój pokój ... - powiedziała i otworzyła drzwi. Znajomi usiedli na łóżku lub w fotelach.

Chwilę pogadali ale musieli się już zbierać. Zeszli Jerry i Grace z fotelów a Jack z łóżka ale jak się podnosił zobaczył coś na czym siedział. Biała koperta. Kim zauważyła wzrok przyjaciela i zobaczyła, że patrzy się na kopertę. Szybko wzięła list do ręki i rzuciła w daleki kąt. Zdziwiło to trochę bruneta ale przecież to jej list. Nie miał najmniejszego prawa go dotykać dopiero jak Kim wyrazi zgodę. Znajomi pożegnali się i pokierowali do domów.

Blondynka usiadła na parapecie. Jedna myśl nie dawała jej żyć. Mianowicie list ... Z jednej strony chciała go przeczytać ale z drugiej bała się ... Jednak ciekawość prze zwyciężyła lęk i wzięła do ręki kopertę. Rozdarła kopertę i pochwyciła list w dłonie. Usiadła na parapecie.  Ale po dwóch przeczytanych zdaniach nie wytrzymała i zaczęła płakać. Nie dawała rady. Położyła list i zasięgnęła do pudełka.

W pudełku znajdowały się papierosy... Nie, nie paliła nałogowo ale czasami nie dawała rady. To była taka ucieczka. Ucieczka od życia, wyciszenie się. Wzięła papierosa i podpaliła zapalniczką. Otworzyła okno i pociągnęła z fajka, wydychając dym poczuła mniejszy stres. Wzięła jeszcze raz list i zaczęła powolutku czytać. Miała łzy w oczach ale jakoś dawała sobie radę. Przeczytała cały list i zaczęła mimowolnie płakać. Skuliła się na parapecie w blasku księżyca.

Tymczasem w domu obok ... :D

Jack był w swoim pokoju. Zobaczył za oknem na przeciwko niego dziewczynę na parapecie. Paliła papierosa i czytała coś. Usiadł także na parapecie i przyglądał się owej dziewczynie. Po chwili rozpoznał w niej Kim... Był w szoku,nie wiedział, że blondynka pali. Zaczął przyglądać się jeszcze ciekawiej i dociekliwej aż zauważył, że ma list, który już widział u niej na łóżku oraz to, że dziewczyna ... płaczę. Zrobiło mu się strasznie smutno, Kim była dla niego bardzo ważna, była ... wyjątkowa. Postanowił być dla Kim wsparciem, wszystkim ... tak jak dla niego była blondynka, chociaż nie miał odwagi do tego się przyznać ...







------------------------------------------------------------------

Hejka, hejka :D
Ale wam mieszam ;o jak nie tajemniczy ojciec, plan B, jakiś Mik to jeszcze jakiś list i nieznany sprawca oszukania Kim na imprezie :D
Ale niektóre sprawy są powiązane i rozwiązą się w swoim czasie. Ale końcówka to taki spontan xd
W ogóle dzisiaj chwilę napisała później oglądałam film z tatą,póżniej odrabiałam dla chętnych zadanie i dokończyłam xd
A i zapomniałabym xd Rozdziały postaram się dodawać w weekendy lub w tygodniu jak znajdę chwilę ale to bd dość trudno, 1 dzień w szkole a oni zapowiadają na nn dzień kartkówkę i jakiś tam referat za tydzień czy 2 i MNÓSTWO pracy domowej ;x co za ludzie ;o zero litości ...
Ale się rozpisałam xd okey kończę :*
Dziękuję, za wejścia i komentarze ♥
Kocham was ♥

niedziela, 1 września 2013

5.Not a good match

Dziewczyna wstała wypoczęta. Wzięła prysznic i ubrała się w niebieską bluzkę, jeansowe podarte spodenki z paskiem i czarne trampki. Strój dopełniały bransoletki.

 Kim zeszła na dół do kuchni. Jak już przygotowała jedzenie poszła oglądać telewizję. Zajadając się śniadaniem oglądała kreskówki.

Mama Kim zeszła do kuchni w celu zrobienia śniadania dla siebie i córki. Zastała ją oglądającą bajkę.
- Nigdy z tego nie wyrośniesz? - spytała a może stwierdziła Stella ze śmiechem
- Nigdy ... - od powiedziała wesoło, zgodnie z prawdą blondynka
Mama zrezygnowana poszła zrobić śniadanie.

Kim kilka godzin później przygotowywała się do meczu. Zabrała ze sobą krótki rękawek i spodnie do kolan na zmianę. Gotowa z torbą wyszła z domu. Po drodze uśmiech nie schodził jej z twarzy.

Gdy była już na boisku zobaczyła że, na trybunach było dużo ludzi. Nowych zawodników będą sprawdzać w trakcie meczu czyli będą wypuszczać na 5 minut jak ktoś będzie dobry zostaje ale jak do bani odpada.
- Hej Kim. - zawołał Jack podbiegając do dziewczyny
- Cześć Jack - od powiedziała uśmiechnięta blondynka
- Będziesz nam kibicowała?
- Nie - powiedziała z tajemniczym uśmiechem
- Aaa już łapie. Idziesz zapisać się na cheerleaderkę?
- Nie - powiedziała drugi raz z kolei
- Nie wiem w takim razie. Poddaję się. - powiedział ze śmiechem brunet
- Chcę zapisać się do drużyny - oznajmiła szczęśliwa
- Cheerleaderskiej.
- Drużyny piłkarskiej, gamoniu. - od powiedziała ze śmiechem dziewczyna
- Nie wiem czy to dobry pomysł ...
- Czemu? Bo jestem dziewczyną?
- Nie ... to znaczy nie zupełnie ... znaczy jesteś delikatna jeszcze coś by ci się stało ... - powiedział zmieszany chłopak
- To miłe że,się o mnie troszczysz ale ... wiem co robię i chcę spróbować.
- Nadal myślę że, to zły pomysł - od powiedział zrezygnowano Jack
Wtedy rozbrzmiał dźwięk gwizdka. Chłopak nie chętnie odszedł od dziewczyny i pokierował się do drużyny. Kim szybko poszła do damskiej toalety i się przebrała. Podeszła do trenera i powiedziała wesoło:
- Chciałam zapisać się do drużyny.
- Tak, tak ... to nie do mnie tylko do pani od wf dziewczyn ... - powiedział nie zwracając najmniejszej uwagi na Kim
- Co? - zapytała zdziwiona dziewczyna
- Zapisy do cheerleaderek do pani Clark ...- powiedział znudzony wuefista Mark
- Ale ja chcę zapisać się do drużyny piłkarskiej - powiedział z tym samym entuzjazmem co wcześniej
Spojrzał na nią, przyglądał jej się chwilę i wybuchnął śmiechem.
- Prawie się nabrałem. Niech zgadnę , żart wymyślił Brewer z Martinezem?
-Nie, proszę pana ja mówię serio. Naprawdę chcę grać.
- Nie jesteś przypadkiem za drobna, jeszcze byś się wywaliła i coś by ci się stało. A po za tym nie sądzę byś grała za dobrze. - stwierdził Mark
- Dlatego że, jestem dziewczyną?
- Tak - od powiedział krótko
- Ale przecież dziewczyny też mogą grać - powiedziała blondynka
- No cóż ... nie mogę się nie zgodzić ...
- Niech da pan mi spróbować przynajmiej - powiedziała wesoło Kim
- Okey ale ... twój entuzjazm mnie przeraża. Żebyś go zachowała na boisku.

Odszedł a Kim pokierowała się na ławkę. Usiadła i przyglądała się meczowi. Gra toczyła się nieźle, przeciwna drużyna była wyjątkowo słaba ale dziewczyna nie zwracała uwagi na wynik dla niej liczyła się tylko gra. Ona nie podchodziła do gry że, gra ktoś gorzej albo lepiej że, ktoś wygra a ktoś przegra. Dla niej wszyscy są zwycięzcami. Cieszy się nawet jak ktoś inny wygra a ona przegra po prostu cieszy się szczęściem innej osoby.
- Ej, blondyneczko pomyliłaś chyba miejsca. Powinnaś być na widowni lub w cheerleaderkach. - Powiedział chłopak który już chwilę jej się przyglądał
- Nie. Siedzę na dobrym miejscu. - od powiedziała z uśmiechem
- Jak tak mówisz ... jestem Drake... - przedstawił się
- Kim.
Dalszą rozmowę przerwał gwizdek oznajmiający gola dla drużyny Jacka.
- Wchodzisz na  pięć minut. - krzyknął trener do Kim
- Powodzenia blondyneczko. - powiedział Drake
- Dzięki - od powiedziała dziewczyna

Kim weszła na boisko. Przeciwna drużyna rozpoczynała grę. Blondynka ustała ale po chwili zaczęła biec w kierunku piłki. W żadnej z drużyn nie było dziewczyny, żadnej oprócz Kim. Chłopak z przeciwnej drużyny zaczął biec po chwili kopnął piłkę z całej siły. Piłka leciała z zawrotną prędkością w kierunku ... Kim! Dziewczyna stała niedaleko bramki, chłopak chciał podać koledze co stał blisko blondynki. Piłka zamiast do chłopaka leciała w Kim. Niestety nie udało jej się umknąć piłce.
 Uderzyła ją w twarz. Dziewczyna przewróciła się. Strasznie bolała ja głowa. Po chwili do Kim przybiegł Jack i Brody. Pomogli jej wstać, dziewczyna zachwiała się przez chwilę ale zaraz zapanowała nad swoim ciałem.
- Nic ci nie jest? - zapytał Jack z troską w głosie
- Nie, nic.
- Na pewno? - zapytał Brody
- Tak, wszystko okey ...
Gdy dziewczyna schodziła z boiska chłopak który był sprawcą uderzenia podszedł do blondynki.
- Sorry za tą piłkę, nie chciałem żeby w ciebie trafiła.
- Nic się nie stało, każdemu mogło to się zdarzyć.
Dziewczyna odeszła od chłopaka wtedy trener do niej podszedł i powiedział:
- Wiedziałem że, to się tak skończy.
- Czyli nie dostanę drugiej szansy?
- Nie ... jeszcze znowu coś by ci się stało ...
- Ale nawet nie pokazałam na co mnie stać ...
- Pokazałaś co pokazałaś i to wystarczy ... - zakończył rozmowę i odszedł do innych
- Nie przejmuj się - powiedział Jack
- Nie przejmuję, mam plan B - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna z czerwoną plamą na poliku po spotkaniu z piłką
- Co to za plan? - spytał się ciekawy
- Dowiesz się w swoim czasie. I dzięki że, mnie pocieszasz itd.
I wtedy pocałowała go leciutko w policzek. Brunet był zdziwiony zachowaniem blondynki. Uśmiechnął się ciepło po chwili. Dziewczyna odeszła, trochę smutna że, nie udało jej się zagrać ale nie przejmowała się tym , jak już mówiła ma plan B.
Usiadła obok Grace.
- Dlaczego że, mną siadasz? Myślałam że, przyjaźnisz się z plastikami. - powiedziała Grace zimnym tonem ale dało się wyczuć żal i smutek.
- Grace, ja poszłam z nimi tylko na zakupy nic więcej. Chciałam je poznać, ale to nie znaczy że, o tobie zapomniałam. Rozumiesz? Jesteś za bardzo wyjątkowa żeby, o tobie zapomnieć. - powiedziała poważnie dziewczyna.
- Przepraszam, nie powinnam na ciebie tak naskakiwać. Ale myślałam że, my obie się przyjaźnimy a później mnie olewasz ... dla nich.
- Ja nikogo nie olewam. - jak powiedziała te słowa przytuliła się do brunetki.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i odwzajemniła gest. Po skończonym zwycięskim  meczu Jessica zapraszała wszystkich na imprezę. Gdyby Kim wiedziała w co się pakuję zastanowiłaby się kilka razy albo ... w ogóle nie poszła.

-------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział beznadziejny ... Pisałam na szybko bo chciałam dodać coś dziś
Jutro szkoła, matko :o ale czas szybko leci,  w ogóle wakacje tak szybko zleciały :(
Chcę jeszcze WAKACJE ;'(
Zapraszam na mojego drugiego bloga jest już nawet 1 rozdział xd
 http://czas-nie-ma-tu-znaczenia.blogspot.com/