Siedział samotnie w ciemnym pomieszczeniu. To go przerastało! Wszystko stawało się zbyt... ciężkie. Głowa mu pękała, a ciało wydawało się nie należeć do niego. Krzyki dochodziły ze wszystkich stron. Były wszędzie i odbijały się jak echo. Z każdej strony atakowały coraz to nowe. Niczym sępy, które atakowały ofiarę dopóki ona się nie podda. Zakrył dłońmi głowę i przymknął mocno powieki. Miał nadzieję, że to się skończy. Krzyki dobiegały z dołu. Kiedyś było podobnie. Kłótnie, które były na porządku dziennym. Ustało kiedy ojciec przeniósł się do innego kraju w ramach kontraktu, który zawarł. Tłumaczył się tym, że chce zapewnić przyzwoite warunki swojej rodzinie. Czy to była prawda? Jack od razu wzruszył ramionami. Nie myśl o tym. Myśli tylko pogarszają sprawę. Nakazał sobie od razu.
Myśli, krzyki - nie ustępowały. Wręcz przeciwnie. Zwiększały swoją siłę z każdą sekundą.
- Jest pełnoletni! - bronił się ojciec.
Krzyczeli na cały dom, tak, że spokojnie usłyszał każde słowo. Przemknęła mu nawet myśl co sąsiedzi pomyślą o wrzaskach. O drobnej blondynce, która pewnie leży na łóżku i czyta spokojnie książkę. Czy usłyszy? Czy wie co się dzieje? Czy widzi co się z nim dzieje? Może lepiej byłoby gdyby nie wiedziała. Czasami nie świadomość mniej boli od prawdy.
- Ma tylko siedemnaście lat!
- Niedługo osiemnaście. - oznajmił mężczyzn
- On jest dopiero dzieckiem! - krzyknęła mama chłopaka - Co ty z nim robisz?! Pozwalasz mu pić alkohol! Jesteś w ogóle poważny?! - irytacja przerodziła się w złość - Co ty sobie wyobrażasz?! Co? Przyjeżdżasz i się kłócisz, a na Jack'a sprowadzasz problemy. - bezsilność pobrzmiewała w każdym słowie, a gorycz przepełniały piękne błękitne oczy kobiety.
- Chciałby ci przypomnieć kto tu jest winny wszystkim problemom.
Zabrał ręce z głowy i odchylił się do tyłu. Odetchnął głęboko. Nie otwierał oczu. Nie chciał. Wsłuchując się w krótką ciszę zapominał powoli. Nie ma ochoty przetwarzać jeszcze raz tego wszystkiego. Z dołu dobiegał coraz głośniejszy szloch. Po co to utrudnia? Nie może od razu ich zostawić? Odejść? Dlaczego jeszcze tego nie zrobiła? Czy nie wystarczająco ich zraniła? Otworzył oczy. Zakołysało mu się delikatnie w głowie. Przetarł zmęczony dłońmi twarz. To się niedługo skończy. Matka odejdzie, ojciec jak to ojciec - pojedzie i będzie żył w swoim świecie imprez. Zostaliby z bratem sami. Szkoda tylko, że po dwóch różnych stronach. Brody uważał winę ojca, a Jack matki. A kogo to była wina? Niedługo sami stwierdzicie po jakiej jesteście stronie. Jak na dzisiejszą chwilę nic nie jest przejrzyste niczym szkło.
Myśli, krzyki - nie ustępowały. Wręcz przeciwnie. Zwiększały swoją siłę z każdą sekundą.
- Jest pełnoletni! - bronił się ojciec.
Krzyczeli na cały dom, tak, że spokojnie usłyszał każde słowo. Przemknęła mu nawet myśl co sąsiedzi pomyślą o wrzaskach. O drobnej blondynce, która pewnie leży na łóżku i czyta spokojnie książkę. Czy usłyszy? Czy wie co się dzieje? Czy widzi co się z nim dzieje? Może lepiej byłoby gdyby nie wiedziała. Czasami nie świadomość mniej boli od prawdy.
- Ma tylko siedemnaście lat!
- Niedługo osiemnaście. - oznajmił mężczyzn
- On jest dopiero dzieckiem! - krzyknęła mama chłopaka - Co ty z nim robisz?! Pozwalasz mu pić alkohol! Jesteś w ogóle poważny?! - irytacja przerodziła się w złość - Co ty sobie wyobrażasz?! Co? Przyjeżdżasz i się kłócisz, a na Jack'a sprowadzasz problemy. - bezsilność pobrzmiewała w każdym słowie, a gorycz przepełniały piękne błękitne oczy kobiety.
- Chciałby ci przypomnieć kto tu jest winny wszystkim problemom.
Zabrał ręce z głowy i odchylił się do tyłu. Odetchnął głęboko. Nie otwierał oczu. Nie chciał. Wsłuchując się w krótką ciszę zapominał powoli. Nie ma ochoty przetwarzać jeszcze raz tego wszystkiego. Z dołu dobiegał coraz głośniejszy szloch. Po co to utrudnia? Nie może od razu ich zostawić? Odejść? Dlaczego jeszcze tego nie zrobiła? Czy nie wystarczająco ich zraniła? Otworzył oczy. Zakołysało mu się delikatnie w głowie. Przetarł zmęczony dłońmi twarz. To się niedługo skończy. Matka odejdzie, ojciec jak to ojciec - pojedzie i będzie żył w swoim świecie imprez. Zostaliby z bratem sami. Szkoda tylko, że po dwóch różnych stronach. Brody uważał winę ojca, a Jack matki. A kogo to była wina? Niedługo sami stwierdzicie po jakiej jesteście stronie. Jak na dzisiejszą chwilę nic nie jest przejrzyste niczym szkło.
* * *
- To był zły pomysł - powiedziała dziewczyna po długim namyśle.
Koleżanka odwróciła do niej głowę i spojrzała zdziwiona znad czasopisma.
- Jess o czym ty mówisz? - zapytała się
- O tym, że niepotrzebnie pisałaś te wiadomości.
Alice przyjrzała się dziewczynie dłuższą chwilę, jakby próbowała zrozumieć o co jej chodzi.
- Dlaczego miałabym nie pisać?
- Ponieważ teraz Drake nie interesuje się mną, tylko nią. - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Myślałam, że ci przeszło. - wyznała dziewczyna głupim wzrokiem wpatrując się w gazetę z najnowszymi modowymi trendami.
- Źle myślałaś. W ogóle ty myślisz?! - powiedziała nie panując już nad sobą.
- Mogłabyś mnie nie wyzywać? - zapytała się obrażonym tonem głosu. - Dobrze postąpiłam, bo Jack nie jest już z tą blondyną. - uśmiech triumfu sam wkradł się na jej usta
- Nie jest. Ale chciałam ci przypomnieć, że z tobą też nie jest.
- Skończ, dobra? To tylko kwestia czasu. Nie tak jak z tobą i Drake'm.
Dziewczyna zrobiła się cała czerwona ze złości.
- Nie wtrącaj się! Rozumiesz? Przejrzyj na oczy, Jack ma cię gdzieś, a ty łudzisz na gromadę dzieci i wielki dom z basem - prychnęła wyobrażając sobie taką irracjonalną scenerię. Samo myślenie o tym zdawało się nieprawdopodobne, a co dopiero mówienie o tym! To przechodziło wszelkie granice.
- A co jeśli na to liczę? - zapytała wściekła tym, że Jessica nie wspiera jej
- To znaczy, że prawdopodobnie padło ci na mózg.
Dziewczyna wyprowadzona z równowagi zamknęła gazetę i wyszła szybkim krokiem z pokoju. Nie miała zamiaru dalej słuchać tych sceptycznych scenariuszy. Choć w pewnym stopniu ta rozmowa zasiała w niej wątpliwości. Wiedziała, że nie będzie z nim. Że on jej nie chce, nie kocha. To po co to robiła? Dlaczego robiła sobie nadzieję? Nie mogła po prostu odpuścić? Tak byłoby łatwiej dla każdego. Ale nic nie można już cofnąć. Trzeba z tym żyć i koniec. Tak samo jak z tym, że to ona życzyła im od początku zerwania. Ona próbowała zniszczyć wszystko to co ich łączyło. Począwszy od imprezy gdzie wysłała fałszywe zaproszenie dziewczynie informujące o kostiumie, który tak naprawdę nie obowiązywał. Ale to nic nie dało. Byli coraz bliżsi sobie. Aż w końcu nie widzieli po za sobą świata. Czemu się nie cieszy, że nie są już razem? Może dlatego, że Jack nie jest teraz z nią. Co gorzej - on jej nienawidzi! Wolała już szczęśliwego uśmiechniętego chłopaka niż tego co jest teraz, który wszystko ukrywa w sobie. Egoizm i potrzeba własnego szczęścia przysłoniło jej wszystko inne.
* * *
Oparła głowę o tors chłopaka i nasłuchiwała bicia jego serca. Oddech miał miarowy i jednostajny. Spał. Spojrzała w jego ciemne oczy, które tym razem były przysłonięte pod powiekami. Uśmiechnęła się na ten widok. Był pogrążony w sennych marzeniach. Gdzieś przemknęła jej myśl, że może śni mu się... ona. Zarumieniona na tą myśl i po chwili zganiła samą siebie. Myśli biegały jej zbyt swobodnie. Pomyśleć, że niedawno się pokłócili, a już do siebie wrócili. Widać długo nie mogli wytrzymać bez siebie. Cieszyła się, że znowu jest między nimi w najlepszym porządku. Trudno było jej żyć z myślą, że są pokłóceni. Gdy tylko zadzwonił i poprosił o spotkanie od razu się zgodziła. Przeprosiła przyjaciółkę, która swoją drogą sama ją namawiała na spotkanie z nim i poszła. Chłopak naprawdę się postarał, przygotował kolacje. Porozmawiali sobie szczerze i oboje siebie przeprosili. Zrozumieli, że będąc ze sobą są szczęśliwi, a przecież o to w życiu chodzi: żeby być szczęśliwym.
Po chwili jednak przeszła ją nieprzyjemna myśl od której dostała gęsiej skórki. Jeżeli oni przez krótką rozłąkę cierpieli, to jak muszą czuć się ich przyjaciele. Może gdyby nie byli tak uparci to by do siebie wrócili. Ale nie jest ślepa. Widzi jak bardzo się od siebie oddalają, ta wspaniała i wyjątkowa więź, która ich łączyła przepadła. Może przepadła to za silne słowa, ale z całą pewnością jest znacznie słabsza, a czas nie działa tu na ich korzyść.
Od nadmiaru myśli, które zaczynały robić się coraz cięższe, powieki jakby same jej się zamykały. Ostatnią myślą, jaka przeszła jej tego dnia przez głowę to:
Może los i przeznaczenie, które ich połączyło złączy ich ponownie.
Po chwili jednak przeszła ją nieprzyjemna myśl od której dostała gęsiej skórki. Jeżeli oni przez krótką rozłąkę cierpieli, to jak muszą czuć się ich przyjaciele. Może gdyby nie byli tak uparci to by do siebie wrócili. Ale nie jest ślepa. Widzi jak bardzo się od siebie oddalają, ta wspaniała i wyjątkowa więź, która ich łączyła przepadła. Może przepadła to za silne słowa, ale z całą pewnością jest znacznie słabsza, a czas nie działa tu na ich korzyść.
Od nadmiaru myśli, które zaczynały robić się coraz cięższe, powieki jakby same jej się zamykały. Ostatnią myślą, jaka przeszła jej tego dnia przez głowę to:
Może los i przeznaczenie, które ich połączyło złączy ich ponownie.
Pamięta mnie ktoś jeszcze? :)
Stop, kogo opisywałaś na końcu rozdziału? Jacka i Kim? Jerry'ego i Grace? Obydwoje mają ciemne oczy.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, więcej takich! Tak trzymaj :)
Czekam na nn^^
Jerrego i Grace, przecież Jerry dzwonił do Grace, jak ona była u Kim :D
UsuńPotem drugi fragment, który nie jest oznaczony gwiazdkami, czyli ten sam czas i bohaterowie XD
Ej, szkoda, że Jack nie ma błękitnych oczu, ale już za późno na zmienianie wyglądów bohaterów :D
Dziękuję za komentarz <3
Ja Cię pamiętam! :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką francuskiej muzyki, ale tą piosenkę wielbię *.*
Ciekawe i dobrze opisane rozmyślenia, wspomnienia, a także uczucia.
Jest trochę smutno, ale taki pewnie był zamiar.
Cieszę się, że Grace i Jerry znowu są razem, ale trochę brakuje mi Kick'a, tęsknię za nim.
Czekam na nn ^^
Szczerze to już takie smutne rozdziały mnie powoli męczą, więc następny będzie bardziej... żywszy :D
UsuńA piosenkę poleciła mi przyjaciółka i także mi się bardzo podoba ^^
Dziękuję za komentarz <3
Hej, kochana :*
UsuńZostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award.
Więcej informacji tutaj : http://una-infinidad.blogspot.com/2014/06/liebster-award.html
Końcówka mnie zabiła. Twój talent mnie zabił.
OdpowiedzUsuńRozdział jest fantastyczny <3
Grace i Jerry znowu razem... brakuje jeszcze Kim i Jack'a..
Kocham i czekam na nn^^
Haha i'm morderca - zabójca xD
UsuńDziękuję za komentarz <3
Ojejku, ale cudo. Boskie opowiadanie. Ale co z Kick'iem? Co jeszcze sie wydarzy? Czekam na kolejny. Pozdrawiam cieplutko, Paciaa. :*
OdpowiedzUsuńKocham! Kocham! Kocham! <3 <3 <3 Razy 3 i więcej ! A piosenka świetna i te dąs dąs dąs ;)
OdpowiedzUsuńWracając do opowiadania - cud, miód i malinka ;) - nic ująć nic dodać! :)
Kocham, czekam na nn ;>
Zapraszam: prawda-zawsze-zwyciezy.blogspot.com
Kocham <3
Zostałaś nominowana do LIEBSTER AWARD przeze mnie Więcej informacji pod http://bones-castle-holmes-i-inne-op.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html
OdpowiedzUsuń